Monetowie,każdy taki sam.

50 1 0
                                    

Rano obudziłam się z cudownym humorem,ale wiedziałam że jakoś specjalnie go nie wykorzystam. Było gdzieś po dziewiątej,więc spokojnie zdążyłabym na śniadanie. Nie chcąc martwić rodziców tym,że już drugi dzień z rzędu nie ma mnie na śniadaniu, po prostu ubrałam się w dresy i zeszłam na dół. Tym razem rodzinka nie była w komplecie,Adrien znów gdzieś pojechał, zakładam że z tą jego żoną. No ale nie było co ubolewać,w końcu mogłam porozmawiać z rodzicami sam na sam,bez głupich komentarzy Adriena.
Zanim zaczęłam co kolwiek mówić,mama od razu zagadnęła:
- jak było wczoraj w kinie z koleżanką?
Z koleżanką?... O NIE. Miałam im tyle do odpowiedzenia a na karteczce napisałam że z koleżanką? Niech to gęś kopnie. Musiałam się jakoś wywinąć z tego,że wcale nie byłam tam z koleżanką.
-no właściwie to miałam być z koleżanką,ale ona jednak odmówiła. Za nią poszedł ze mną Tony..
Spojrzałam nieśmiało w dół,wiedząc że na twarzach rodziców błądzili zdziwienie.
- z jakim Tonym przepraszam bardzo?
No nie,serio? Mam się tłumaczyć z jakim Tonym?
- z Tonym Monet,ojcze.
Wiedziałam, że nie przyjmą tego dobrze,ale w końcu chciałam opowiedzieć im wszystko,co wczoraj się stało.
- Ahh z Monetem! Wszystko jasne. I jak było?
Nie spodziewałam się takiej reakcji, może ojciec miał po prostu dobry humor? Tak czy inaczej,coś mi tu nie pasowało.
-mam wam dużo do odpowiedzenia.
Czułam się,jak dziecko w przedszkolu,które właśnie miało opowiedzieć rodzicom o swojej kłótni z koleżanką.
- Opowiadaj,córeczko.
Dodał tata, przegryzając kawałek kanapki z fasolą.
Opowiedziałam im wszystko po krótce, a oni słuchali mnie tak,jagbym właśnie opowiadała im najciekawszą historie swojego życia.
- to było trochę nieodpowiedzialne,Melanie.
-daj spokój,niech dziewucha korzysta z życia.
Rzucił ni z tąd,ni z owąd Adrien,który musiał przysłuchiwać się tej historii od dłuższego czasu, stając w progu jadalni.
-wiem, przperaszam. Ale ja chyba naprawdę go kocham.
Adrien parsknął śmiechem,a wzrok ojca i matki natychmiastowo przyniósł się na niego .
-wyjdź z tąd Adrien,już.
Adrien był zszokowany postawą ojca,ale posłuchał się, i po prostu wyszedł.
Przy mojej historii tak zleciał mi czas,że Lirene zaczęła już sprzątać po śniadaniu a ja jeszcze nawet go nie tknęłam, chwyciłam więc za kromkę chleba, posmarowaną dżemem i masłem orzechowym.
Niedługo potem najzwyczajniej udałam się do swojego pokoju. Mój dobry nastrój zdążył już zepsuć Adrien,więc nie pozostało mi nic innego,jak leżenie w łóżku przez cały dzień.
Przeglądałam sobie trochę social media, dodałam kilka rzeczy do internetowej listy zakupów, a na koniec po prostu się zdrzemnąłam. Obudziłam się o szesnastej, dziwiło mnie, że zdołałam jeszcze trochę przespać. O tej porze zazwyczaj w domu już nikogo nie było,więc postanowiłam że zejdę na dół,usiądę wygodnie na kanapie i włączę sobie jakoś film. Ubrałam więc mięciutkie kapcioszki,zpełzłam z góry jak wąż na dół. Mimo że jestem dorosła, wolałabym tego nie widzieć.
Adrien oglądał filmy dla dorosłych w salonie,tak,w salonie. Zrobiłam mu zdjęcie,a następnie zaszłam od tyłu, delikatnie i bez szfanku wzięłam pilota,i wyłączyłam mu te wstrętne bajeczki.
-nie pod tym dachem.
Byłam oburzona,bo nie chciałam mieszkać w domu z kimś takim.
Adrien spojrzał się na mnie i zrobił zdziwioną minę:
-umm,emmm
Nie umiał się wysłowić.
- twoja żonka ci nie wystarcza?
-nie.
Odparł tak stanowczo,że sama już nie byłam pewna,czy mówi serio,czy nie.
-ojoj, gdybyś był tak atrakcyjny jak ja, bzykał byś się z każdą na ulicy.
To zabrzmiało tak, jagbym się puszczała i w dodatku ruchała z kim popadnie.
- no widzisz,ja przynajmniej nie rucham się z każdym ładnym chłopakiem na mojej drodze.
To zabrzmiało tak,jak to co powiedziałam przed chwilą.
- nie z każdym.
- Tonego też już pewnie zaliczyłaś co?
Przysięgam, najchętniej bym wydrapała mu oczy.
- nawet jeśli,to nie twoja sprawa.
Co ja zrobiłam,czy ja nie zaprzeczyłam?
-siostrzyczka się puszcza,jak to jest bzyknąć się z Monetem? Pieniądze lecą z nieba?
W tym momencie nie wytrzymałam, wykrzyczałam wszystko co myślę,o tym że tony jest wspaniały, a on jedyne co potrafi to oglądać bajki dla dorosłych i tak dalej.
Adrien wstał z podirytowaniem,
- słuchaj no,tu mały paszczyl-
Nie dokończył.
Ojciec stanął w progu drzwi,i wydarł się tak głośno, że moje bębenki w uszach błagały o litość.
- CO, SIĘ TUTAJ WYPRAWIA?!
- ADRIEN OGLĄDA FILMY DLA DOROSŁYCH!
mój tato zamilkł,lecz Adrien musiał coś dorzucić :
- A ONA PIEPRZYŁA SIE Z TONYM!
-NIE PIEPRZYŁAM SIĘ Z NIM.
no co,taka prawda. Jeszcze do tego nie doszło.
-Adrien,nie przy Melanie,a Melanie.
Nie mam już po prostu słów.
- NO ALE DO NICZEGO NIE DOSZŁO.
Wierzyłam,że ktoś mi zaufa.
- wiem,wiem Melanie. Twój brat też by tak chciał,ale niestety. Nikt nie chcę go.
Adrien był tak wściekły,już nawet nie wiem na kogo,czy na mnie,czy na ojca.
Nie chciało mi się już więcej z nimi kłócić,ale ma odchodne musiałam coś jeszcze rzucić:
- Nie,nie pieprzyłam się z Tonym,ale nie dlatego,że nie chciałam,tylko dlatego,że znamy się dwa dni.
Oj Melanie,pogarszasz swoją sytuację.
- i już jesteście razem? Niemożliwe.
- właściwie to nie jesteśmy razem tak oficjalnie, wolałabym, i założę się że tony pewnie też. By to zostało między naszymi rodzinami.
Nie czekałam na odpowiedź,nie miałam już ochoty oglądać filmu na telewizorze w salonie, wiedząc,co przed chwilą na nim leciało.
Udałam się więc w kierunku schodów,aż nagle niefortunnie mój telefon zawibrował, to tony.
: Cześć, słoneczko,będę po ciebie za 15 min,poznasz moja rodzinkę. Kocham cię.
-jasne! Już nie mogę się doczekać! Też cię kocham!
Chwila. CZY JA MIAŁAM POZNAĆ RESZTĘ MONETÓW? JEZU CHRYSYE. Wnet nie potrafiłam nabrać powietrza,byłam ciekawa. Co o mnie pomyślą.
Od razu gdy się rozłączyłam,pobiegłam na górę i ubrałam niezbyt ryzykowny strój. Składał się z zwykłych jeansowych spodni, białego topu i lekkiej narzutki. Pomalowałam się,ale tak szybko,że nawet nie wiedziałam czy wszystko dobrze roztarłam i wklepałam. Zbiegłam na dół,gdy tylko usłyszałam trąbnięcie i odgłos dodawania gazu. Pożegnałam się na szybko z tatą, wyszłam z domu i wsiadłam do tym razem,niebieskiego Lamborghini. Przelizaliśmy się na powitanie,a on przez całą drogę trzymał mnie za udo. Troszkę się stresowałam tym,że niedługo miałam poznać rodzinę Tonego.
Dojechaliśmy pod wille,nie była jakoś specjalnie większą od naszej,ale nie chciałam psuć naszej relacji taką bzdurą.
Tony wyszedł z auta pierwszy, otworzył drzwi od mojej strony, i podał mi rękę bym mogła wyjść. Byłam mu za to wdzięczna,bo tak niewygodne było jego auto,że aż wszystkie kończyny mnie bolały. Podziękowałam mu grzecznie,i razem z nim weszliśmy do rezydencji.
Tony przejął moją narzutę,powiesił ją na wieszaku.
-chcesz coś do picia?
Na początku nie usłyszałam,że coś do mnie mówił, byłam za bardzo skupiona na wnętrzu tego, eleganckiego, a jednocześnie pięknego wystroju.
- yy,tak,poproszę wody
Nadal rozglądałam się po domu,byłam tak zafascynowana że jestem w rezydencji Monetów że nie zauważyłam stojącego przede mną Dylana.
- co ty taka zapatrzona w Tonego co?
- emm,ja tylko ten..
- daj spokój Dylan.
Bronił mnie,doceniłam to.
- Ulala tony
Uśmieszek Dylana był bardzo irytujący,ale w końcu spytał się po prostu,kim jestem.
- Melanie.
Wahałam się z nazwiskiem,ale w końcu dodałam.
- Melanie Santan.
Dylan aż wytrzeszczył oczy.
- t- ta Melanie Santan?..
- Tak. - odparł tony,wracając z kuchni i niosąc ze sobą szklankę wody.
- proszę.
Dał mi szklankę wody i pocałował w czoło.
- widzę, że niezłe romansidło się tu dzieje - dodał z ni z tąd,ni z owąd shane.
- tony znalazł sobie dziewczynę,i to w dodatku Santanke.
- Melanie Santan?
- we własnej osobie.
Uśmiechnęłam się tylko, bo tak naprawdę nie wiedziałam po co tyle sensacji wokół mojego nazwiska.
- masz rodzeństwo?
Wiedziałam,że nie lubią Adriena,ale nie mogłam skłamać co do mojej rodziny.
- Tak. Starszego brata.
Shane i Dylan spojrzeli się na siebie,a następnie na Tonego,wiedziałam już. Że coś tu nie gra.
- Adrien.
- Adrien.
Nie widziałam,co się tak go uczepili.
Na mojej twarzy było widać ewidentne podirytowanie,na szczęście,tony to zauważył.
- chłopaki,Adrien to Adrien,ona to ona. Dajcie jej spokój. Chodź Mela, idziemy.
Boże,kocham go.
- idę,idę.
- tylko się nie zdziw,jak znajdziesz stanik jakiejś laski!- krzyknął Dylan. Tak mnie nabuzowal,że byłam cała czerwona.
- nie słuchaj ich,są zazdrośni po prostu.
Pocałował mnie w czubek głowy,a następnie szliśmy po wielkich,nie kończonych się schodach. Nagle przed swoimi oczyma zauważyłam mężczyznę,w garniturze,z obojętnym wzrokiem i sygnetem na palcu.
- Dzień dobry,tony,kto to jest?
- dzień dobry.- odparłam, wnioskując że to Vincent.
- luz,to tylko moja dziewczyna.
- kolejna?.
Nie załamujcie mnie,czyli jednak,tony to po prostu typ,który miał wszystkie w jednym palcu.
- Vince,tamte,to były partnerki łóżkowe,a ona,jest moją dziewczyną.
- mhm.
Nigdy nie słyszałam tak stanowczej,obojętnej i surowej odpowiedzi.
- tylko proszę o ciszę,hailie jest w domu.
- Vince,nie zamierzam się z nią.. to wiesz.
Ile on ma lat? Nie używa słowa "seks" lub "pieprzenie"? Nie wnikam.
- jasne.
- Melanie Santan.
Sądziłam,że Vincent już mnie kojarzył,ale wolałam się przedstawić,tak w razie co.
- Vincent Monet, grzecznie tylko.
- Miło mi pana poznać, oczywiście, że będzie grzecznie.
Już mieliśmy iść do pokoju,już prawie.
Ale znów ktoś przerwał nam wędrówkę,lecz tym razem,to był głos dziewczyny.
- Heej
Odwróciłam się,a gdy tylko zauważyłam Hailie,która mnie przytuliła, zmiękło mi serce.
- Ou,cześć Panno monet.
- nie musisz mówić na mnie Panna monet,wystarczy Hailie
Uśmiechnęła się tak słodko,że od razu odwzajemniłam.
- Jesteś dziewczyną Tonego??
Spojrzałam się na Tonego,a jak tylko dał mi znak że mogę potwierdzić,od razu to zrobiłam.
- Tak
Hailie podeszła do Tonego, popatrzyła mu w oczy,szeptem,chodź słyszalnym dla mnie powiedziała:
- masz o nią dbać, rozumiesz?
- Jasne,że będę o nią dbał,i to tak,jagby była najważniejszym Skarbem na świecie. Dziewczynko.
- Ta dziewczyna,już cię zmieniła,tak w ogóle,wiesz tony,że ona też ma okres?
Myślałam że wybuchnę śmiechem,nie mam pojęcia o co chodziło,ale brzmiało tak,jagby tony się go bał.
- Ta,wiem.
- a co,boisz się okresu?
Zaśmiałam się cicho.
On się tylko popatrzył,tak,jagby trochę się zawstydził.
- spadaj już z tąd,mała dziewczynko.
Tony chwycił mnie za rękę,i weszliśmy razem do jego pokoju.

Melanie. dziewczyna, która na zawsze odmieniła życie Tonego.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz