„Półgłówki zwykle najwyżej
głowę podnoszą."
Dość cichy stuk dotarł do uszu Dracona, podczas gdy on miał pisać list, w którym dziękował swojej matce za niebywały prezent. Dosyć szlachetny, ale w tych czasach niewiele warty. Szkoda, bo może kiedyś dałby za niego wiele. I otrzymał wiele więcej.Kolejne uderzenie w drzwi. Tym razem znacznie głośniejsze, niż pozostałe. Nie wiedział skąd mógł wziąść siłę, jeśli miał cokolwiek w ustach dwa dni temu. Nie dostawał jedzenia odkąd zaczął wymiotować wszystko co jadł. I tu wcale nie chodziło o to, że ktokolwiek żałował mu jedzenia - po prostu nie chcieli, aby męczył się sam ze sobą. I słusznie.
Kolejne uderzenie doprowadziło Dracona do takiego stanu, aby wreszcie zrozumieć, że musi to przerwać. Stał szybko od biurka i w kilku krokach znalazł się przy drzwiach. Otworzył je zaklęciem, następnie pchnął je. Stawiały lekki opór, ale kiedy wszedł do pomieszczenia, zrozumiał, że chłopak był na nich oparty, bo teraz leżał bezsilnie i skomlał żałośnie.
— Będziesz cicho? — zapytał Draco, patrząc na jego wątłe ciało, który było pokryte brudną szatą, a pod nią znajdowały się liczne rany, z których krwawił.
Nie otrzymał odpowiedzi, a wtedy klęknął nad jego ciałem.
Po za tym, że było brudne i poranione, to odór jaki się przy nim unosił był nie do zniesienia.
— Śmierdzisz szczochami — mruknął.
Następnie wstał i wyszedł, pozostawiając drzwi otwarte. Dopiero potem, kiedy po kilkunastu minutach, w pomieszczeniu zjawiły się skrzaty, Harry zrozumiał, że ten wyszedł całkiem, nie tylko z jego „pokoju", ale i tego, który należał do niego.
W komnacie należącej do Malfoy'a, stanęła wanna, w której po brzegi nalano wody. Piana unosząca się na wodzie, prawie się z niej wylewała, po ściankach metalowej wanny.
Harry'ego rozebrano z brudnych ciuchów i wsadzono siłą do wody. Następnie przeczekali chwilę, aż ten przyzwyczaił się do szczypiących ran i siedział spokojnie, czując na swoim ciele ręce skrzatów, które dokładnie czyszczą każdy skrawek ciała.
†††
Harry przysypiając w wannie usłyszał pewien głos, który swoją drogą słyszał niedawno — oschły i stanowczy. Ten, którego za czasów szkolnych darzył wielką nienawiścią. Może nie tylko nienawiścią, ale głównie nią.
— Hiacynt, dodałeś eliksir usypiający? — zapytał pan, widząc stan Pottera.
— Tak, sir — mruknął w odpowiedzi. — Na początku wrzeszczał, ale się uspokoił, dzięki eliksirom.
— Masz ich więcej? — dopytywał.
— Hiacyntowi kończą się eliksiry, ale dzisiaj w wolnym czasie przyrządzi kilka.
— Jak go umyjesz idź do Zehry i powiedz, aby w jak najszybszym czasie przyniosła składniki.
Skrzat kwinął głowom, a blondyn usiadł na kanapie, zgarniając ze stołu kilka listów, które na niego czekały. Otwierał kolejno każdy i czytał zawartość. Większość z nich dotyczyła zaproszeń na bale, ale Draco nie miał ochoty obchodzić wydarzenia, które zmieniło ten świat. Nie obchodziło go nawet to, że przez to mógłby narazić się Czarnemu Panu.
Po krótkim zastanowieniu, każde z zaproszeń spłonęło w kominku, a kiedy Dracon odwrócił się, zauważył jak skrzaty magią wyciągają wątłe ciało z wody i dokładnie wycierają, a następnie nakładają nowe ciuchy.
Wtedy pytają Dracona, co zrobić z chłopakiem, a ten nakazuje położyć go na kanapie i nakryć kocem. Rozkaz zostaje wykonany od razu, bez żadnych przeciwwskazań. Zadowolony Malfoy wstał i ponownie opuścił komnatę, nie chcąc patrzeć na bruneta. Nie był przyzeyczajony do jego widoku, a nawet go nie lubił. Trzymał go tutaj jedynie po to, aby matka nie miała pretensji i w razie potrzeby dla Czarnego Pana, bo w końcu Chłopiec-Który-Przegrał może się przydać.
CZYTASZ
SHADES OF OUR FEELINGS; drarry
FanfictionVoldemort wygrał. Harry Potter upadł, schodząc na dno, jako niewolnik. Po kilku latach niewoli w domach czarodziei, trafia do domu Narcyzy Malfoy, a ta wysyła go w prezencie do swojego syna. Oboje nie lubią się od samego początku, jednak z dnia na d...