THE GOLD OF MY BRAVERY

68 6 0
                                    

„Ci którzy nas kochają,
tak naprawdę nigdy nas nie
opuszczą.”


Ręce mu się trzęsły, a głos łamał, kiedy kłamał. Stojący przed nim śmierciożerca jednak nie zauważył tego, gdyż wypuścił go jednym z tylnich wyjść, mrucząc pod nosem: „Znowu się zaczyna? Był od nich spokój przez bardzo długi czas”.

Harry jako mugolak Michael Warner, ubrany w czarną szatę, opuszczał dwór Dracona Malfoy'a ze spakowanym i pomniejszonych kufrem, oraz różdżką, której brakowało mu przez kilka lat.

Od tylniego wyjścia przeszedł dosłownie chwilkę, a potem za radą Draco (który tłumaczył mu wszystko od a do z, aby wszystko poszło zgodnie z planem), przeskoczył płot i pierwszy raz od ponad kilku lat deportował się z lasu, w którym nie było bariery.

Jedynie do jednego miejsca mógł iść z myślą, że ktokolwiek mu pomoże. O tym również powiedział mu Draco, upewniając się, że chłopak na pewno był w tamtym miejscu.

Deportowanie było dosyć nieprzyjemne. Harry ledwo uniknął oddania całego posiłku, jaki zdołał w siebie wcisnąć.

Spojrzał na pokaźnej wysokości dom, który wyglądał lepiej, niżeli ostatnim razem, kiedy Harry miał okazję go widzieć.

Jednak nie ruszył od razu ku wejściu. Bariera, która otaczała dom i teren należący do rodziny Weasley nie znała magii Harry'ego. Musieli więc postawić ją po ostatniej wizycie Harry'ego w Norze, która miała miejsce prawie sześć lat temu, kiedy on, Ron oraz Hermiona wyruszyli na poszukiwanie horkruksów.

Powoli zaczął chodzić w tą i z powrotem, aż usłyszał otwierane się drzwi. Spojrzał w tamtym kierunku, widząc wesołą twarz Ginny, która prędko wołała resztę rodziny.

Rodzinka rudowłosych wybiegła na spotkanie z Harry'm. George zdjął barierę, a Harry podbiegł bliżej na spotkanie z Ginny, który szybko przytuliła się do niego.

Nim go puściła minęło chwilę, a wtedy w ramiona rzuciła mu się obecna tutaj Hermiona. Zamknęła przyjaciela w ucisku, do którego przyłączył się Ron.

Zanim Harry wszedł do środka, cała rodzinka Weasley'ów musiała go przytulić i wycałować.

Wreszcie po wejściu, zaprowadzili Harry'ego do salonu i kazali usiąść, pytając przy tym, czy nie jest głodny, śpiący, czy spragniony.

Harry grzecznie odmówił, każdej propozycji.

— Gdzieś ty się tyle podziewał? — zapytała Hermiona, siedząca najbliżej.

— To wy nic nie wiecie? — zapytał.

— Wybacz, Harry, ale nie było od ciebie znaku życia, przez pięć lat.

Harry spojrzał na Hermionę, po czym spuścił głowę na buty siedzącego na przeciwko Billa.

— Zostałem niewolnikiem rodów czysto krwistych — odparł, nie chcąc patrzeć na reakcje zebranych.

— Uciekłeś? — zapytał Ron.

Harry zaprzeczył ruchem głowy, po czym podniósł wzrok na wszystkich zebranych, przełamując się tym samym.

SHADES OF OUR FEELINGS; drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz