Promienie słońca przebijające się przez zasłosne i łaskączące moją twarz, wybudziły mnie ze snu. Wydarzenia z wczoraj, dalej tkwiły w mojej głowie, a uczucia mieszały się tworząc karuzalę emocji, od nienawiści po podniecenie. Spojrzałam się na stronę łóżka, na której zasnął wczoraj Liam. Nie było go. Powinno mnie to dziwić, ale czy dziwi? Absolutnie nie. Nawet jeśli coś mu się poprzestawiało w głowie, po rozmowie z bratem, wiem, że nie zostanie to tam szczególnie długo. Nie będe musiała długo czekać, żeby znowu powrocił do przemocy. Taka już jest jego natura, żadne groźby tego nie zmienią. Szkoda. Wstałam z łózka i poszłam się ogarnąć. Nie zajeło mi to dużo czasu. Narzuciłam na siebie krótkie spodenki i koszulke i byłam gotowa. Włosy spięłam w luźnego koka, opusciłąm sypialnie i udałąm się do kuchni. Mój rząłądek dał znac, że potrzebuje jedzenia. Myślałam, że nikogo tam nie zastanę, jednak się myliłam. W pomieszczeniu przywitał mnie zapach kawy i perfum Liama. Zwróciłam głowę w stronę z której wydobywał się dźwięk ekspresu. Przede mną stał mój mąż, ubrany standardowo w białą koszule, czarne eleganckie spodnie, lakierki i krawat. Patrzyliśmy się na siebie przez krótki czas, po czym kiwnął mi głową na przywitanie.
- Hej - odpowiedziałam z nutką niepewności w głosie. Od kiedy on korzysta z kuchnii i od kiedy Liam kiwa głową na przywitanie? Tak dużo pytań i tak mało odpowiedzi.
Podeszłam do półki i standardowo wzięłam z niej płatki czekoladowe. Wyjełam mleko, miske, łyżke i moje śniadanie było gotowe. Kiedy chciałam usiąść spotkałam skwaszoną minę Liama. Usiadłam na krześle czując jego wzrok na sobie. Zmarszczyłam brwi
- Co? - popatrzyłam na niego wybita z rytmu, nie nawidzę jak ktoś się na mnie gapi podczas jedzenia. Liam dalej ze skwaszoną miną mi się przyglądał, ale nic nie odpowiedział. Przewróciłam oczami i wróciąm do moich płatków.
- Nie przewracaj oczami - jego ciężki głos rozniósł się po kuchnii. Zaczyna się.
- Bo?
- Bo do ciebie to nie pasuje - wzruszył ramionami, jakby do było byle co i powrócił do picia swojej kawy. Po chwili ciszy która nas otoczyła znowu się odezwał - Jak można jeść czekoladowe płatki? - zapytał i zmierzył mnie wzrokiem, jakbym była jakimś debilem - Mam jeszcze lepsze pytanie - dodał po chwili - Jak można dawać najpierw mleko?
Oburzenie na jego twarzy było zabawne. Westchnęłam i wstałam od stołu. Stanęłam na przeciwko niego gotowa do konfrontacji.
- Po pierwsze, mój drogi, płatki czekoladowe to dzieło samego Boga - powiedziałam gestykulując rękoma - Po drugie, jak można dawać najpierw płatki? Wtedy to nie ma smaku, to traci swój sens, jeśli dodaje się najpierw płatki to, to tak jak dodawać soli do ciasta, zamiast cukru. Nie smakuje tak samo - założyłam ręce na piersi i podniosłam wyżej głowę. Liam przechylił swoją w prawo.
- To są twoje argumenty? - Zapytał z ciekawością w głosie
-Tak, zdecydownie tak
- Jak tak ci dalej pójdzie, to twoja szansa, na zostanie prawnikiem zmaleje Słońce i zdanie mojego testu też - Miał już wyjść, ale go zatrzymałam.
- Bo co? Bo lubie płatki czekoladowe a tobie się to nie podoba!? Dlatego mnie oblejesz? Super kurwa, po prostu super. Nauczyciel od siedmiu bolesci się znalazł - Mężczyznie to wystarczyło, żeby się jednak wrócić i stanąc bardzo, bardzo blisko mnie, z mordem w oczach. Już mi się to nie podoba. Liam był tak blisko, że nasze oddechy zaczęły się mieszać. Podniósł ręke, byłam gotowa na cios, który jednak nie nadszedł. Jego ręka spoczęła na moim brzuchu, drugą złapał mnie za brodę. Nagle zaatakował moje usta, tak jak na balu. Porządał ich jak jebany wampir krwi. Całowaliśmy się w symfonii i choć dalej go nie nawidziłam, jak zwykle nie mogłam się uwolnić. Kiedy jest bardzo blisko, to on włada moim umysłem, w końcu jest diabłem czyż nie? Nie mogę myśleć racjonalnie, bardzo bym chciała. Chcę go odepchnąc, chce zakończyć ten namiętny pocałunek, ale moje ciało jest sparaliżowane. Za to mój język, tańczy z jego językiem, jakbyśmy robili to codziennie. Ten pocałunek był idealny, okrutny, ale idelany. Kiedy Liam skończył atakować moje usta, odsunął sie, poprawił mi zbłąkane kosmyki włosów.
CZYTASZ
Beginning of the end |ZAKOŃCZONE|
RomanceNasza miłość, oznaczała by początek końca Była by to droga bez powrotu...