LIAM
Miałem racje, nawet nie minęły dwie godziny, a ja już żałowałem swoich myśli i przemyśleń. Było późno, ale nigdy nie jest za późno na wyjście do klubu, tym bardziej, że działa on całą dobę. Ubrałem się w garnitur, uwielbiałem je nosić. Czarna koszula, marynarka, spodnie. Wszystko idealnie odzwierciedlało moją duszą. Zabrałem kluczyki do auta z szafki i wyjechałem. Miasto nocą, było bardzo ładne, i mogło by sie wydawać, że także spokojne było to jednak tylko złudzenie. Mógłbym się teraz założyć, że kogos własnie okradają, biją, mordują. Sam to robie, w nocy ma to swój klimat. Dojechałem pod klub, w oczy rzuciło mi się auto mojego przyjaciela, świetnie będe miał z kim wypić. Wchodząc do klubu, kiwnąłęm głową do ochroniarzy na przywitanie i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było duże, ekskluzywne. Przepełnione kolorem czarnym, tak, zdecydownie czarny tu dominuje. Po lewej i prawej rozciągały się bary, na środku był parkiet, na którym bawiło sie wielu ludzi, na wprost były loże, ale także szklane schody, które prowadziły do biura i jeszcze bardziej prywatnych loży. Tam się właśnie skierowałem. Wiedząc gdzie bedzie się znajdował Luka, poszedłem w strone naszej ulubionej loży. Wchodząc do pomieszczenia, przywitał mnie widok kilku dziewczyn, ubranych bardzo skąpo pomiędzy nimi siedział blondyn wciągając koks z jednej z panieniek. Na stoliku stały kieliszki i szklanki z mocnymi trunkami, a także leżały woreczki z białym proszkiem, nie zapomnijmy o blantach. Wywróciłem tylko oczami, nie dziwi mnie ten widok, Luka jest znany z tego, że lubi sie bawić. Kiedy mnie zauważył, oderwał się od tlenionej blondynki i posłał mi szeroki uśmiech.-Prosze, prosze kto tu się pojawił. Ej ty - wskazał brunetke - Przynieś naszemu gościowi dobry alkohol. Co tam przyjacielu?
-Widzę, że dobrze się bawisz - wskazałem stolik i dziewczyny
-Nie narzekam, chcesz? - Wskazał na woreczki z narkotykami
-Wiesz dobrze, jaki mam stosunek do tego
-Ach, no tak zapomniałem. Nasz cnotliwy szefuncio - zaśmiał sie, potem wyciągnął w moją stronę papierosy - Ale nie mów mi, że tego też nie chcesz - Usiadłem pomiędzy dziewczynami a Luką i uśmiechnąłęm się
-Papierosów i alkoholu się nie odmawia
-Oj tak przyjacielu - podał mi fajkę, w tym samym czasie wróciła dziewczyna z moim alkoholem podziękowałem i patrzyłem przed siebie, gdzie rozciągał się widok na cały klub.
-Może chcesz jakąs panne? - przeleciałem jeszcze raz wzrokiem po wszytskich, które siedziały w tym pomieszczeniu. W oko wpadła mi rudowlosa, która wyglądała na nową, ale nie na niesmiałą.
-Rudowłosa - Luka spojrzał się na nią
-Dobry wybór mój drogi przyjacielu, słyszałas Liama Van
Po szybkim numerku, pożegnałem się z Luką i poszedłem do swojego biura. Wchodząc do pomieszczenia, miałem wrażenie, że ktoś sie wnim znajduje. Moja intuicja nigdy nie zawodzi, więc powoli sikierowałem dłoń, tak żebym mógł szybko wyciągnoć broń. Usłyszałem ruch za sobą, obróciłem się z prędkością światła, i wycelowałem w punkt, albo raczej w postać która stała przede mną. Nagle czarna plama się poruszyła i zapaliła swiatło. Przedemną pojawił się mój brat. Odetchnęłem z ulgą.
-Pojebało cię,co jakbym strzelił? - Aaron się wyszczerzył
-Pozbył byś się problemu
-Debil - zwyzywałem go, ale potem podałem ręke na przywitanie - Co tu robisz?
-Nie moge już odwiedzić swojego brata? - zasmiałem się
-Możesz, ostatnio się z tym nie kryłeś tak jak teraz
CZYTASZ
Beginning of the end |ZAKOŃCZONE|
RomanceNasza miłość, oznaczała by początek końca Była by to droga bez powrotu...