27

114 1 0
                                    



LIAM

Przekonałem wszystkich do swoich racji, nie wiem czy mi się uda wygrać, ale wiem że spróbuję zrobić wszystko, żeby tak się stało. Mam pokaźną ekipę, ale to nie to jest w tym wszytskim najwaznieszje. Pokonanie mojego ojca, tylko to się liczy. Bo jeśli gra nie ma zasad, samemu się je ustala. A ta gra nie ma zasad, i dobrze wszytskie ruchy dozwolone. Mam nadzieję że mój ojciec pójdzie do piekła i jeśli mam umrzeć jutro tam z nim, to sam go odprowadzę pod bramy Hadesu. Wyjąłem broń i zacząłem ją czyścić. Musi być idelana na ten dzień. Jutro także odzyskam brata, trochę tam siedział, ale mam nadzieję że nie cierpiał na darmo. Wszystko jest po coś. I on też tam jest po coś. Ostateczne starcie, raz na zawsze pozbędę się problemu. Cieszyła mnie ta chwila, na prawdę z uśmiechem na ustach poderżnę gardło mojemu tacie. Mam nadzieję że on też się będzie uśmiechał. W końcu dostanie to czego chce. Czekam na wszytskich, w swoim domu. Nie mogłem się ukrywać, ale też nie mogłem pozwolić żeby Garcia się dowiedział. Rina mówiła mi że się z nią nie kontaktował. Albo wie co robię albo daje mi te dwa dni.

AARON
Obudziło mnie wiadro zimnej wody, które jeden z ludzi mojego ojca na mnie wylał. Było to nawet przyjemne. Przed oczami zobaczyłem swojego ojca. Przewróciłem oczami, nie mogę go widywać codziennie, siadzie mi to na banie.
Nie wiem ile minęło od naszej ostatniej rozmowy, ale zdecydowanie zbyt mało, jak widać. Garcia stał przede mną, ubrany jak zwykle w garnitur, z fajką w ręce i trunkiem. Zlustrował mnie wzrokiem, zmrużył oczy i dalej się patrzył.
- Uwolnię cię - Jego głos nie był zbyt wiarygodny. W czym był haczyk? - Zostaniesz opatrzony i zszyty, wykąpany dostaniesz jedzenie. Później będziesz mógł się położyć spać - Wyśmiałem to co właśnie teraz powiedział.
- Chcesz mi powiedzieć - zacząłem - Że po tych dniach tortur które mi zaserwowałeś, będziesz zgrywał kochanego ojca i się mną zaopiekujesz? Nie dzięki
- To nie jest propozycja Aaronie, to jest stwierdzenie. Jesteś mi potrzebny cały i zdrowy.
- Tak myślałem właśnie, ze bez celu byś tego nie robił. Wiesz co? Mozessz mnie bic ile chcesz, robić co chcesz, ale nie zależnie co ci siedzi w tej twojej pojebanej głowie, nie zgadzam się na żadną pomoc tobie, wolę ledwo żywy pomagać Liamowi niż w pełni sił takiemu ścierwu jak ty - splunąłem mu tymi obelgami w twarz, ale mężczyzna popatrzył się na mnie z politowaniem
- I tak zrobisz to czego chce, Aaronje jesteś moim synem, odmówisz swojemu ojcu pomocy?
- Tak
- Nie i bardzo dobrze o tym wiesz. Rozwiązać go - Wydał rozkaz - Ale zanim Cię rozwiąże pójdziesz grzecznie spać - wyciągnął strzykawkę z jakimś płynem
- Widzę że trochę twoja pewność siebie podupadła skoro musisz mnie usypiać, wiedząc że nie jestem w pełni sił, i nie mógł bym cię zaatakować rozwiązany
- Zamilcz - Na prawdę chciało mi się śmiać, ale się powstrzymałem. Później odleciałem, zgodnie z planem mojego ojca.
Obudziłem się w sypialni, od razu wiedziałem gdzie jestem, mój stary „rodzinny" dom. Westchnąłem. Co on kombinuje? Chciałem wstać ale zakręciło mi się w głowie. No tak mocne środki nasenne. Odczekałem chwilę i podjąłem się drugiej próby wstania. Poszło mi lepiej. Podszedłem do drzwi, chciałem zobaczyć czy mój ojciec mi na tyle ufał że zostawił otwarte. Niestety klamka się ruszyła ale drzwi nie. Nie dziwiło mnie to. Usiadłem ponownie na łóżku. Znajdowałem się w swoim starym pokoju. Ściany były koloru szarego, wielkie okna, które posiadały czarne zasłony, pokazywały widok na jeziorko. Podłoga była z czarnego drewna, tak jak meble. Nic tu się nie zmieniło od kiedy stąd się wyprowadziłem. Po lewej były drzwi do łazienki, tam też się wybrałem i Bogu dzięki były one otwarte. Łazienka była mała ale za to zawierała wszytsko czego potrzebowałem. Prysznic, toaleta i umywalka nad którą wisiało lustro. Do tego była wyposażona w różne środki do mycia. Podszedłem do lustra i przejrzałem się. Mój stan nie był taki zły. Kilka siniaków na twarzy, złamany nos, i parę obrażeń na skórze. Za to wyglądałem okropnie. Krew była wszędzie i nie zbyt dobrze to wyglądało. Poszedłem się umyć, kiedy wyszedłem było od razu lepiej. Chciałem wrócić do łóżka, ale na szafce czekała na mnie taca z jedzeniem. Przy misce był mały liścik

Witamy w domu A"

Uśmiechnąłem się na ten gest bo wiem kto to pisał. Dziwne że dalej tu pracuje, ale i tak kocham tą kobietę jak babcie. Czekałem na to aż coś się wydarzy, ale nikt mnie nie odwiedził. Czas upływał a mi się dłuzylo. W końcu z nudów poszedłem spać. Bo co innego miałem robić? Nie wierzyłem ojcu że chce się mną zająć. Coś się szykowało, coś grubego i strasznie mi się to nie podobało. Nie lubię nie wiedzieć co się dzieje, ale wiem że na pewno mojemu tacie żywy nie przyniosę nic dobrego. Może wykona na mnie egzekucje? Śmiesznie by było. LIAM KURWA BRACIE POSPIESZ SIE. Już na prawdę miałem dość.

ROZDZIAŁ BEZ KOREKTY ♥️

WESOŁYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT WAM ŻYCZĘ. ZDRÓWKA ♥️🎄❄️

Beginning of the end |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz