********************************************
Lavia właśnie pożegnała swoją rodzinę, życząc im szczęśliwej drogi. Nie wspominała nic o prowadzeniu wolą bogów, mimo że takie pożegnanie było szeroko rozpowszechnioną tradycją. Lavia nie do końca wierzyła w ich obecność.
- Szkoda, że zabrali oba konie. - Powiedziała do siebie cicho Lavia. - Mogłabym pojechać do Raweny i nie musialabym się nudzić. - Nim weszła do sieni spojrzała na górujące, późno jesienne Słońce. - Ależ ten czas się będzie dłużyć. - pomyślała i zniknęła we wnętrzu domu, by spędzić kolejny tydzień w samotności.
Tamtej nocy księżyc był w pełni. Wysoka dziewczyna o brązowych włosach stała przy oknie, rozkładając uniesione ponad głowę ręce. Miała na sobie bordową, długą suknię opinającą talię i duży biust. Jej jasne oczy skierowane były na gwieździste niebo, a usta jej niemo wypowiadały tylko jej znane słowa. Odwróciwszy się dziewczyna podeszła do drewnianego stolika, na którym obok woskowych świec leżała ręcznie pisana księga. Widok nierównych, szybko zapisywanych słów przywołał miłe wspomnienia. Wspomnienia o szczęśliwych czasach, kiedy to uprosiwszy uprzednio swego ojca, często ruszała wraz z nim w daleką drogę ku tajemniczym zamkom i krainom. Mając okazję nocować w tych bardziej zamożnych często wykradała się do tamtejszych bibliotek i szukała interesujących ją ksiąg. Odnaleziwszy takowe spisywała niektóre fragmenty. Fragmentów tych uzbierało się tak wiele, iż powstało z nich pięć osobnych ksiąg. W owym czasie dziewczyna i jej ojciec byli sobie bardzo bliscy. Cieszyli się wówczas ze wspólnych podróży. Jednak teraz jej ojciec stał się oschłym i ponurym człowiekiem. Nie dogadywali się już tak jak kiedyś i Lavia czuła się temu winna. Wspomnienie nieodwracalnie utraconej relacji wywołało w jej sercu ból. Dziewczyna zdecydowanym ruchem zamknęła księgę i zgasiła świece, poczym odwróciła się z zamiarem odniesienia rękopisu na półkę. Gdy podeszła do regału nagle poczuła coś dziwnego, jak gdyby traciła równowagę, a potem wszytko działo się błyskawicznie. Kątem oka wyłapała, że flakoniki stojące na stoliku drżą. Zaraz do flakoników dołączyły inne przedmioty, większe, a tuż po nich meble. Krzyk z oddali, a potem... Potem był tylko huk i nagły ból w potylicy.********************************************
Ogień w palenisku stopniowo przygasał. Siedząca na przeciw niego Lavia uparcie wpatrywała się w jego tańczące płomienie, lecz zimno i opadające emocje powoli usypiały dziewczynę. Zasnęła, ale snem płytkim i niespokojnym. Nagle, przez sen, usłyszała skrzypienie otwierających się drzwi i kroki. Obudziła się i wstając błyskawicznie chwyciła pogrzebacz z kominka. Ogień zgasł już zupełnie, ale przez okno wpadał blask księżyca i w jego blasku Lavia dojrzała przed sobą zarys człowieka. Wyciągnęła narzędzie dzierżone w dłoni przed siebie i już miała grozić włamywaczowi kiedy pierwszy odezwał się głos człowieka.
- Lavia, spokojnie! To ja, Rawena!
Zaskoczona i zdezorientowana dziewczyna rozpoznawszy znajomy głos opuściła rękę, ale stała niemo, nie mogąc wydobyć z siebie głosu. Postać z sieni zbliżyła się.
- Nawet pojęcia nie masz jak mi ulżyło. - Mówiąc to postać objęła Lavię. - Tak strasznie się bałam, że i ty nie żyjesz. - Jej głos się załamał, a po policzkach spłynęły łzy. Lavia również się popłakała.
- Na bogów, myślałam, że to jakiś łajdak. Rawena, cieszę się, że tu jesteś. Nie spodziewałam się, że cię jeszcze zobaczę. Tam jest tylu zabitych. - Wydawało się, że chciała powiedzieć coś jeszcze, ale tego co miała na myśli nie była w stanie wypowiedzieć.
- Dlaczego ty mnie nie szukałaś? I gdzie twoja rodzina? Mam nadzieję, że nic im się nie stało.
- Nie wiem. - Odpowiedziała krótko. - Wyjechali do Skandii. Ja ocknęłam się kilka godzin temu. Zobaczyłam co się stało i od tej chwili siedzę tutaj.
Rawena wyraźnie zbladła i popatrzyła na przyjaciółkę z przestrachem w oczach.
- Skandia. To źle. - westchnęła smutno. Widziałaś dym na północy, prawda?
- Widziałam.
Lavia zacisnęła zęby i odwróciwszy się w milczeniu usiadła na przeciw kominka. Rawena dołączyła do niej. Zaczął padać deszcz.
- A co z twoim ojcem, Rawena? Gdzie jest? - Zapytała po chwili Del Save, rozpalając ogień na nowo.
W świetle ognia Lavia mogła przyjrzeć się swojej dawno nie widzianej przyjaciółce. Jej twarz była pokryta kurzem. Kruczoczarne, długie włosy splecione były w niedbały warkocz, a opalona skóra harmonijnie komponowała się z niezwykłymi, pomarańczowymi oczami. Po krótkiej chwili milczenia wąskie usta dziewczyny poruszyły się w końcu.
- Ostatni raz widziałam go, gdy szedł na polowanie. - Urwała na chwilę. - Szukałam go, ale trzęsienie ziemi spowodowało olbrzymie zniszczenia w lesie. Nie byłam w stanie, nawet odnaleźć drogi, więc zawróciłam. Potem postanowiłam poszukać ciebie.
- Myślisz, że on żyje?
- Wątpię. - Odpowiedziała szybko. - Ale jeśli przeżył, poradzi sobie. To twardy człowiek.
Lavia nie odpowiedziała. Obie dziewczyny wpatrywały się w ogień.
- Lavia?
- Tak?
- Zdajesz sobie sprawę, że od tego trzęsienia minęły już trzy dni, prawda?
Zdziwiona spojrzała na Rawenę. Nie zdawała.********************************************
CZYTASZ
PIĄTA KSIĘGA
FantasyPo tragedii jaka spotyka dwa największe kraje - Skandię i Antrikę, wszystko się zmienia. Mityczna przepowiednia zaczyna się spełniać, a świat nie jest już domem jedynie dla ludzi. Nadchodzi czas, w którym jedyną nadzieją dla wszystkich ras będą Wied...