prolog

986 29 11
                                    

Wszystko było jak z horroru. Brakowało jeszcze tylko jakichś zjaw, zombie albo nożownika, który by wskoczył na dziewczynę i podciął jej gardło, patrząc jak krwista ciecz, lałaby się na wszystkie strony, pozostawiając jedynie tylko ślady po drodze. Księżyc świecił swoim blaskiem wysoko na niebie, przez co na ulicach pojawiały się cienie drzew, które rosły w rzędzie, dodając uroku temu miejscu. W dzień wszystko wyglądało przepięknie i bardzo miło, ale w nocy - przerażająco. Nigdzie nie można było zauważyć gwiazd, chociaż niebo nie było pochmurne. Lekki podmuch wiatru kołysał koronami drzew i otulał każdy zakamarek. Miejsce wydawało się ciche, jakby opuszczone, co było dla Naomi bardzo dziwne. Przeważnie, gdy po piątkowych zajęciach gry na pianinie, wracała wieczorem do domu, znajdowało się tu wiele młodzieży, powracającej od znajomych. Ewentualnie szli, co dopiero do klubów, by w końcu rozpocząć weekend. Tymczasem wszystko było opuszczone. Nawet samochody stały na parkingach bez swoich właścicieli. I Naomi wiedziała, że coś jest nie tak.

Sam fakt, gdy wyszła ze szkoły muzycznej, miała wrażenie, że była śledzona. Najpierw wmawiała sobie, że to wyobraźnia płata jej głupie figle, dlatego szła pewna siebie z uśmiechem na twarzy, nucąc przy okazji jej ulubione piosenki. Jednak uczucie, że nie jest sama, było zbyt za długo z nią.

Wyłączyła muzykę ze słuchawek, lecz nie ściągnęła ich. Przysłuchiwała się uważnie czyimś krokom, gdzie jak się odwracała, nigdzie nikogo nie widziała. Kroki mieszały się z podmuchem wiatru, ale mogła przysiąc, że to nie wiatr z nią igrał. Serce waliło jej jak oszalałe, wręcz czuła je przy samym gardle, a ręce trzęsły się niczym galareta. Bała się. Przeraźliwie się bała, a do domu miał jeszcze kawałeczek. Powinna zadzwonić do rodziców?

Odłączyła niepewnie słuchawki od telefonu i przykładając urządzenie do ucha, zaczęła mówić na tyle realistycznie, żeby osoba, która ją śledziła, pomyślała, że z kimś rozmawia. Bo kto normalny zaatakuje, gdy druga osoba zza słuchawki może usłyszeć, że coś się stało i od razu zareagować?

Przysłuchiwała się krokom, gdy przez myśl przeszły jej wszystkie horrory pooglądane do dnia dzisiejszego. Nie wspominając już o historiach, porwaniach i tego typu rzeczach. W końcu ostatnio znaleziono ciało czternastolatki, która została rozerwana na pół, a jej twarz była tak roztrzaskana, że ciężko było się dowiedzieć kim owa, nieżywa dziewczyna jest. Naomi nie chciała umierać. Miała co dopiero piętnaście lat, a jeszcze tyle rzeczy chciała zrobić w swoim życiu.

- Tak mamo, zaraz będę. Jestem już za rogiem. - Mówiła dziewczyna do wyłączonego telefonu.

Jej głos drżał i była pewna, że nieznajomy też musiał to usłyszeć. Chciałaby być odważna, pewna siebie i nieustraszona, ale była tylko dziewczynką, która różniła się od tych wszystkich innych w jej wieku. Uczyła się pilnie, uwielbiała sztukę, grała na pianinie, saksofonie, skrzypcach i gitarze. Uwielbiała czytać książki i słuchać muzyki klasycznej przed snem. Kochała naturę i kochała tworzyć różnorodne historie na płótnie poprzez farby. Była nietypowym dzieciakiem, zawsze uśmiechniętym i uprzejmym, ale była sobą. I podobało jej się być tym, kim jest.

W momencie, kiedy chciała skręcić w uliczkę obok, intuicja podkusiła ją, żeby zerknąć zza siebie. Nie myliła się. Już po chwili zauważyła trzy zakapturzone postacie, które w czarnych maskach, spoglądali wprost na nią. I tego było za wiele. Złapała mocniej w dłoń swój telefon i zaczęła biec, słysząc, jak trójka nieznajomych robi dokładnie to samo. Może nie była zbytnio szybka, ale była zwinna, a ponadto strach i adrenalina, która zaczęła ją wręcz dusić od środka, dodawała najwyraźniej szybkości.

Skręcała w pierwsze lepsze uliczki, próbując ich zgubić. Znała dobrze te ulice, więc sama się zgubić nie dałaby rady, ale ich? Kto wie? Modliła się tylko w myślach, by dali sobie spokój, bo naprawdę nie chciała problemów. Nic nie zrobiła, więc czego od niej chcieli? Oczywiście nie wchodziło w grę spytanie się, czy jest w czymś problem, bo gdyby nie chcieli jej nic zrobić to, by podeszli, a nie zaczęli za nią biec.

Skręcając w lewo za bloki, wpadła na inną sylwetkę. Upadła wystraszona, puszczając telefon, który roztrzaskał się. Spojrzała na zakapturzonego mężczyznę wystraszonymi oczami, czując, jak paraliż przechodzi przez całe jej ciało. Chciała wstać i znowu uciekać, ale na jej ramionach pojawiły się kolejne pary rąk, a później jedynie co pamiętała to chusteczkę, przyłożoną do jej ust i nosa oraz zawroty głowy. Szarpała się jeszcze przez chwilę, ale gdy senność coraz bardziej brała w górę - zasnęła.

Pamięta dobrze moment, kiedy niepewnie otworzyła oczy, czując na swoich nadgarstkach grubą linę, drażniącą jej skórę. Nie była na dworze, a raczej w przyczepie. Ciemnej, bez światła, sama, zamknięta. Gdzieniegdzie z małych szczelin było widać światło, ale było one tak słabe, że i tak nic nie potrafiła zauważyć, co się dookoła niej działo. Serce ze strachu obijało się o żebra. Rozglądała się dookoła, chcąc czegoś się złapać i wstać, jednak nogi miała również związane.

- Pomocy! Pomocy! - Krzyczała przerażona, waląc o przyczepę.

Słyszała warkot samochodów, gdzieś nawet karetkę, więc musiał ktoś ją usłyszeć. Uderzała ile sił, kładąc się i uderzając związanymi nogami. Nie rozumiała, czemu się tu znajduje i gdzie ją zawożą. Dlaczego właśnie ona i po co ona jest im potrzebna?

Samochód, a może to była ciężarówka - zatrzymała się. Drzwi otworzyły się, oślepiając Naomi światłem dziennym. Nie mogła nic zauważyć. Zanim oczy przyzwyczaiły się do jasnego światła, usłyszała kilka przekleństw i znowu poczuła ten sam zapach, zatkane chusteczką usta i nozdrza. Znowu poczuła się senna. Znowu zemdlała.

Kiedy obudziła się kolejny raz, zrozumiała, że wolała jednak się już nigdy więcej nie obudzić, bo miejsce, w którym się znalazła, stało się jej piekłem. Prawdziwym piekłem na ziemi. Od momentu wejścia do wielkiego budynku przez uderzenia, ciągnięcie za włosy i krzyki w innym języku, zrozumiała, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Ci ludzie ją zniszczą, ale nie sądziła, że aż tak. Nie zdawała sobie sprawy, jak człowiek, człowieka potrafi zniszczyć. Wydawało jej się, że tylko garstka ludzi na tym świecie jest ta zła, a jednak... Ta uśmiechnięta, uprzejma i ciekawa świata piętnastolatka została w Londynie. Teraz pojawiła się zniszczona psychicznie, marząca jedynie o śmierci dziewczyna, zamknięta w niemieckim burdelu.
_________________________
Historia wciąż taka sama, jednak w nowej odsłonie 🥹💜

Teach me to smile cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz