- 17 -

474 14 4
                                    

Przerażona z bolącym ciałem, zaczęła się podnosić, spoglądając na mężczyznę, stojącego przed nią. Nieznajomy zaczął przeklinać i krzyczeć, wycierając rękawem kawę, która również wylądowała na nim.

— Prze-przepraszam. — Powiedziała szybko, czując mocny uścisk w klatce. Był on tak niewyobrażalnie mocny, że przez chwilę nie mogła złapać oddechu. — Posprzątam to.

Wystraszona krzykami, zaczęła zbierać kawałki rozbitej filiżanki na tacę. Jej poparzona dłoń pulsowała, tak samo, jak łokieć i kolana, ale nie teraz było to ważne. Strach paraliżował ją od środka, a ona nie wiedziała, co powinna teraz zrobić.

— Żartujesz sobie ze mnie kurwa? — Krzyk nieznajomego, zaczął obijać się o jej uszy.

Drżącymi dłońmi, brała szybko kawałek po kawałku porcelany, ledwo je widząc przez łzy, które stanęły jej w oczach. Nie przejmowała się nawet tym, czy się bardziej zrani, czy nie. Chciała to jak najszybciej pozbierać i uciec.

— Nie widzisz, jak kurwa chodzisz?

— Uspokój się. — Powiedział drugi mężczyzna, będący przy nim, ale i to nawet nie pomogło.

Naomi nawet nie zauważyła, że było ich dwóch. Ich głosy odbijały się jej w uszach, będące niczym echo. Zaczęła łkać, próbując ze strachu łapać chaotyczne wdechy. Kawa rozpryskała się nawet po białej ścianie, przez co dziewczyna nie wiedziała już, co powinna robić. Zaczęła na oślep wycierać kawałkiem bluzki czy rękawem z nadzieją, że to zejdzie. Była przerażona tym, co się właściwie działo.

— Prze-przepraszam, naprawdę prze-przepraszam. — Łkała, próbując jak najszybciej posprzątać ten cały bałagan, który narobiła.

— Taka suka powinna wiedzieć, gdzie jest jej miejsce! — Warknął.

Dziewczyna podniosła niepewnie głowę, widząc, jak mężczyzna podnosi rękę, by wymierzyć cios. Przerażona skuliła się szybko, prawie spadając o jeden schodek w dół. Cała drżała, a w klatce piersiowej czuła tak niesamowity ból, jakby ktoś ją w tej chwili dusił od środka. Łkała jak dziecko, zaciskając swoje dłonie w pięści. Kręciło jej się w głowie i nie potrafiła się uspokoić. Zamknęła mocno oczy, czekając, aż nieznajomego dłoń wyląduje na jej policzku. Czekała, aż poczuje uderzenie i pulsujący ból w tym miejscu. Czekała, aż znowu poczuje to, co czuła, będąc w Niemczech. Jest najgorsza. Nic nie wartościowa. Nic nie potrafiła porządnie zrobić.

Jednak zamiast tego usłyszał, gdzieś z oddali głośny krzyk.

— Roy!

— Oh szefie, jesteś.. — Usłyszała z boku.

Otworzyła niepewnie swoje sklejone, załzawione oczy, widząc jak na samej górze schodów, stał Nathaniel, przyglądając się całemu zajściu. Jego ciemne i duże oczy były lekko przymrużone, a szczęka tak mocno zaciśnięta, że na jego szyi pojawiły się żyły.

— Masz pierdoloną minutę, żeby zniknąć z posiadłości albo cię kurwa zajebie. — Powiedział to z zaciśniętymi zębami i z taką złością, że mężczyzna, który co dopiero chciał uderzyć Naomi, spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami, zaczynając się jąkać.

— Ale szefie..

— Trzydzieści sekund. Nie żartuję. Wypierdalaj stąd! — Mówiąc to, sięgnął do tyłu swoich spodni, wyciągając pistolet.

Naomi widząc, co mężczyzna chciał zrobić, wzięła głęboki wdech, czując, że zaraz zemdleje. To nie była wina tego mężczyzny. Należało jej się. To ona nie widziała, jak chodzi. Była przerażona, że Nathaniel naprawdę zaraz pociągnie za spust i na jej oczach go zamorduje.

Teach me to smile cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz