- 29 -

346 13 0
                                    

Zawsze ją budziły promienie słońca, jednak tym razem ich nie było, a w pomieszczeniu dalej panował półmrok. Otworzyła leniwie oczy, widząc przed sobą szyję Nathaniela. Całą noc leżała na klatce piersiowej mężczyzny z zatopionym nosem w jego szyję i nic dziwnego, że po kolejnej nocy czuła się niesamowicie wyspana. Przy nim czuła się bezpiecznie i całkowicie zrelaksowana, dlatego tak bardzo nie chciała, aby ranek odebrał tę chwilę.

Jeszcze zaspana i niezbyt ogarniająca rzeczywistość, poczuła, jak ktoś delikatnie gładzi ją po włosach. Ten dotyk był taki subtelny i przyjemny, ale udawanie, że wciąż spała, nie byłoby na miejscu. Podniosła niepewnie głowę do góry, napotykając ciemne oczy, które przyglądały się jej. Jego wzrok był taki spokojny i ujmujący, a włosy całkowicie rozczochrane.

— Dzień dobry. — Powiedział pierwszy, kiedy Naomi próbowała wstać do siadu.

— Dzień dobry. — Odpowiedziała tym samym, zaczynając naciągać swoje zaspane jeszcze ciało.

Głos miała zachrypnięty i Nathaniel naprawdę nie wiedział, skąd w tym młodym, drobnym ciałku potrafił znaleźć się taki głęboki głos. Miała bardzo dojrzałą barwę, jak na dziewczynę.

— Wyspana?

— Zdecydowanie. — Skinęła głowa, lekko się uśmiechając.

— Chcesz jeszcze poleżeć czy idziesz do siebie się przebrać, bo nie wziąłem ci ubrań i zobaczymy się na śniadaniu, co? — Powiedział, przyglądając się jej.

Jej włosy były w całkowitym nieładzie, policzki zaczerwienione, a oczka jeszcze takie małe. Była taka urocza, że Nathaniel najchętniej nie puszczałby jej ze swoich ramion. Nie rozumiał, skąd w nim taka zmiana, ale naprawdę ta młoda dziewczyna działała na niego, jak jeszcze nikt nigdy. Nigdy nie miał takiej chęci mieć kogoś przy sobie przez dwadzieścia cztery godziny na siedem. To było dla niego takie dziwne i również nowe.

Ciemnowłosa skinęła delikatnie głową, zaczynając wychodzić z łóżka, dlatego i sam mężczyzna również to zrobił. Oczywiście, że chciałaby jeszcze poleżeć przy nim, ale dochodziła pora śniadaniowa, a mężczyzna zapewne miał też dużo rzeczy do zrobienia. Na pewno nie miał czasu na spędzanie z nią czasu. I tak wystarczająco spędzili ze sobą całą noc.

Wstała powoli z łóżka, spoglądając jeszcze ukradkiem na ciało mężczyzny. Tak pięknie wyrzeźbione. Chcąc wyjść z pokoju i iść do siebie, złapała za klamkę, ale drzwi nawet nie ruszyły. Spojrzała zdezorientowana na mężczyznę, który pojawił się znikąd przy niej. A gdy sam złapał za klamkę, drzwi od razu odskoczyły.

— J-jak... — Spojrzała na niego zaskoczona. Bardzo chciała się dowiedzieć, jak one działały. Były dla niej wielką niewiadomą. Walker pokazał na ledwo widoczne miejsce w okrągłej klamce, kładąc tam swój kciuk.

— Wczytuje moje linie papilarne. — Odpowiedział, puszczając dziewczynę przodem. Pierwszy raz Naomi widziała, że coś takiego w ogóle może istnieć, ale skinęła tylko głową, zbierając się do siebie do pokoju. Nie odwróciła się już, chociaż słyszała za sobą zamykające się drzwi. Idąc do pokoju, wciąż czuła ciepło mężczyzny na swoim ciele. Nie przypuszczała, że może przy kimś się tak dobrze czuć. Wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi, uśmiechnęła się sama do siebie. I dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że ona się naprawdę uśmiechnęła. Szczerze, bez wymuszenia. Naprawdę to zrobiła i to wszystko dzięki niemu. Wszystko dzięki Nathanielowi.

*

Wspólne śniadanie tym razem nie wydawało się dla nikogo krępujące. Sam Nathaniel zaczął się więcej odzywać. Rozmawiał z Jimmy na temat jakichś wypłat, którymi miał się jego przyjaciel zająć. Lee razem z Lucasem, nie kryli zaskoczenia, kiedy to ich szef pierwszy zagadał. Nigdy tego nie robił, więc jedynie co, to tylko na siebie zerkali, a później na Naomi, która niezbyt wiedziała, co on ma z tym wszystkim wspólnego.

Teach me to smile cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz