Prolog

183 8 4
                                    

11.02.2021r.

Barty Crouch Jr.
Fantastycznie. Siedzę właśnie w "biurze" (jest tutaj taki porządek, że to jakiś hit. Oczywiście sarkazm. Nie umiem tego nazwać porządkiem, a biura to nie przypomina.), cały czerwony z zadyszki, zimno mi, gardło zaczyna mnie boleć od biegu w tym zimnie. Na dodatek rozglądam się czekając na Willa, z którym miałem podpisać jakieś papierki dotyczące dołączenia do zespołu. Na co ja się pisze? Mnóstwo ludzi, koncerty może w przyszłości, jakieś wywiady itd. A no i praca w grupie. Jak bym mógł zapomnieć. W skrócie- wszystko czego nienawidzę. Ale i tak siedzę na krześle, bawiąc się pasemkiem ze stresu, swoich delikatnie przydługich włosów, czekając na moment, aż się stanę wokalistą. Nie wierze, po prostu nie wierze.

Jednakże moje skromne przemyślenia przerwał pewien huragan wpadający do pomieszczenia o mało się nie wywalając. Spojrzałem na osobę, która przerwała mi moje bujanie w obłokach. Ukrywać nie mogę. Ten "huragan" był nawet ładny. Wysoki, z rozstrzepanymi włosami, z rozbawionym uśmiechem, w samym podkoszulku mimo pogody, oraz z szmaragdowo zielonymi oczami. Spojrzałem na niego sceptycznie. Nim zdążyłem się odezwać, on się odezwał.
-Evan Rosier.- Uśmiechnął się szerzej.- Czekasz również na Willa? Nie mam zielonego pojęcia gdzie jest, zniknął gdzieś, a mam kilka spraw do niego. A ty jak się nazywasz? To ty będziesz wokalista? Will wyp..- I tutaj mu przerwałem.
-Również. Coś ty sprzątaczką będę.- Prychnąłem cicho. Miałem nadzieję, że może się odczepi.
-Wyparował nagle.- Dokonczył to co mówił.- Jak się nazywasz? I okej, rozumiem. Wokalista będziesz.
-Barty.- Powiedziałem pod nosem.-Szóstka za spostrzegawczość.-Spojrzałem na niego znowu bezuczuciowym wzrokiem.
-Sarkazmu sobie nie szczędzisz widzę.
-Sześć plus za spostrzegawczość.

W końcu Evan wywrócił oczami i znów miał rzucić jakimś jakże spostrzegawczym komentarzem, jednak w tym momencie wszedł wyczekiwany przez nas Will. William był również śliczny, jednak nie w moim typie (nie żeby Evan był. Ale bardziej niż Will..). Był wysoki, umięśniony, z długimi blond włosami oraz z ciemniejsza troszkę karnacja. Wygląda na opalonego, jednak jest zima. Jak by miał być opalony..  Jak się nie mylę Will grał na perkusji, w takim razie Rosier musiał grać albo na gitarze, albo na basie. Jak bym miał strzelać? Gitara. Spojrzałem na Willa, a on się uśmiechnął.
-Barty, tak? I widzę, że już się poznałeś z Evanem. Gra na gitarze u nas.- Ha. Mówiłem. Może wróżbitą zostanę?
-Jak widać.- Mruknąłem jednak mniej oschle niż do Evana. Nie wiem dlaczego, ale jakoś coś mi w nim nie pasowało i dosyć sceptycznie do niego nastawiony jestem. (Do kogo nie jesteś Barty? Mówię do samego siebie. Fantastycznie. Stop. Za dużo fantastycznie.)- Ty za to Will. Przejdziemy do rzeczy?

Estrellas En Mi Corazón ~ Rosekiller (Barty X Evan)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz