5

39 3 0
                                    

Barty

Spokojnie. Zaraz koniec próby będziesz sam. Nie ma co się denerwować.
Spojrzałem na zegar. Wszystko mi dudniło w uszach. Cholerne tykanie zegara, chrząkanie Willa przez to, że ma chore gardło, stukanie Evana nogą o ziemie. Drażniło mnie nawet na ten moment lekki syf w studiu mimo, że nigdy to nie było dla mnie problemem.
-Co z ciebie dzisiaj taki nerwus?- Uśmiechnął się z mieszanką rozbawienia i ciepła gitarzysta. Mimo iż to nie miało być obraźliwe dla mnie po prostu miarka się przebrała.
-Odpierdolisz się odemnie w końcu?- Rzuciłem oschle.
-Co? O co ci chodzi?- Powiedział zmieszany. Zmarszczył brwi, tracąc w moment poprzedni pozytywny nastrój.
-Nie wiem, jesteś głuchy, czy może było to niezrozumiałe?- Wywróciłem oczami.- Możesz dać mi spokój? Przestać być takim natrętnym idiotom?
-Barty, wyluzuj trochę.- Odezwał się Will tonem spokojnym, ale jednocześnie ostrzegawczym, jednak wtedy miałem to ewidentnie gdzieś.
-Możesz się nie wtrącać?- Zerknąłem na niego wzrokiem bez większych emocji po czym odwróciłem się do Evana od którego wciąż nawet nie uzyskałem odpowiedzi.- Co wcięło cię?- Beszczelny i zadowolony uśmieszek pojawił mi się na ustach. Po prostu czułem jak całe zirytowanie ze mnie spływa.. i nie szczególnie się przejąłem tym co czuje Evan.- Może nawet lepiej. -Odłożyłem mikrofon na statyw, chcąc iść już do łazienki przemyć zimną wodą twarz by już do końca zmyć swoje zirytowanie. Nie zrozumcie mnie źle. Ja? Jestem osobą nadzwyczaj spokojną i zazwyczaj swoje odczucia dla siebie. Ale dziś po prostu wszystko ze mnie wypłynęło.

Evan

Po prostu mnie wmurowało. Myślałem, że jednak Barty jest okej, ale jak widać grubo się pomyliłem. Zamilkłem, bo z zaskoczenia nie wiedziałem co odpowiedzieć. Spytałem się, by rozluźnić atmosferę i może ewentualnie go wysłuchać, ale teraz już wiem, że to było błędem.
-Co z tobą jest nie tak, co? Zachowujesz się, jak byś był nie wiadomo kim. Ktoś chce dla ciebie dobrze, a ty traktujesz go jak jakąś szmate, na której można się wyżyć. -Powiedziałem, z każdym słowem podnosząc swój ton głosu. Zawsze mówiłem, to, co mi ślina na język przyniesie.
-Conajmniej się nie zachowuje jak jakiś niedorozwinięty dzieciak, który potrzebuje wiecznie atencji i każdego wkurwia. -Wywrócił oczami.- Myślisz, że jesteś taki śmieszny, genialny oraz po prostu cały idealny, kurwa bóstwo po prostu, a jesteś najzwyczajniej żałosny.- Prychnął delikatnie rozbawiony.
-Wole być taki niż bezuczuciowym dupkiem, który każdego od siebie odpycha na każdy możliwy sposób. Człowieku nie nadajesz się na pieprzonego wokalistę, aby być sławny. Nie zasługujesz na to, nie zasługujesz na tą muzykę, na ten zespół.- Krzyknąłem ostatnie zdanie.
-DOSYĆ.- Krzyknął zawsze spokojny perkusista.- Nie będę tolerował czegoś takiego w tym zespole. Takich kłótni, takiego zachowania.- Mówiąc o zachowaniu spojrzał na Barty'ego, który się zachowywał jak by sobie nic z tego nie robił. Jedyne, co zrobił to się oparł o drewniany słup. Byłem po prostu wściekły na niego i może rzeczywiście się poczułem dosyć żałośnie, ale to przez to, że dałem sobie nadzieję i zmarnowałem tyle czasu by Barty mnie polubił.- Na dziś koniec próby. Ty Crouch, zostań jeszcze, Evan zwijaj się, ale też porozmawiamy.- Powiedział zirytowany i oschlejszym tonem niż.. kiedykolwiek. Willie to była oaza spokoju.
-Okej.- Nie miałem nic więcej do powiedzenia. Wywróciłem oczami, podchodząc do wieszaka. Wziąłem bluzę, po czym wyszłem, trzaskając drzwiami.

William Tylor (Boże totalnie zapomniałam jego nazwiska i chyba z 15 minut szukałam 💀 tak, nawiązanie do Rogera Tylora.)

Byłem.. może lekko zawiedziony? Cholera co to było w ogóle na tej próbie. Miałem wrażenie, że było już lepiej, a Barty? Nie spodziewałem się tego. W ciągu tych kilku minut ewidentnie padło o kilka słów za dużo. Wziąłem wdech i wydech, po czym spojrzałem bez słowa na Barty'ego by pokazać mu aby poszedł za mną.

Staliśmy na zewnątrz w ciszy. Było tylko słychać przejeżdżające obok studia auta. Bez żadnej bluzy ani nic, a zimne powietrze muskało naszą skórę. Podałem mu papierosa, stwierdzając, że może lekko ochłonie od tego. Co prawda, od Barty'ego emanował spokój i opanowanie, ale wiedziałem, że w jego środku dzieje się coś całkowicie innego. Staliśmy tak kilka minut w ciszy, aż się w końcu odezwałem.
-Powiedz mi czemu dołączyłeś do tego zespołu. Po co?- Chwile była cisza. Widziałem po nim, że skleja w głowie logiczną wypowiedź.

Barty Crouch Jr.
-Bo mam talent. Umiem śpiewać i kocham muzykę. Muzyka to wszystko co mam. I.. to mi pozwala rozwinąć się.- Powiedziałem z pewnością w głosie. Wypuściłem dym z ust, zerkając na Willa.
-To podaj mi jeden sensowny argument, czemu miałbym cię z tego zespołu nie wyrzucić, po tym jak pokazałeś brak szacunku do mnie i szczególnie Evana, oraz, że nie umiesz zapanować nad swoimi emocjami. Nie tak to powinno wyglądać w zespole. I tak nie będzie wyglądać.- Również spojrzał na mnie, przez co złapaliśmy kontakt wzrokowy.
-Nie wiem.- To była jedyna odpowiedź, która nasuwała mi się na usta. Spuściłem swój wzrok wiedząc, że po prostu zjebałem sprawę, oraz, że moja historia w tym zespole dobiega końca. Założyłem swoje włosy za ucho.- Nie ma żadnego sensownego argumentu.- Powiedziałem cicho.
-Nieprawda.- Od razu spojrzałem na niego nierozumiejąc o co chodzi.- Masz marzenia Barty. Pasje. A ja chce, abyś zawalczył o te marzenia. Jeśli zmienisz swoje podejście, przeprosisz mnie oraz Evana, ja ci pomogę o nie zawalczyć.- Uśmiechnął się do mnie ciepło, a mimo tego, że przez moje ciało przechodził dreszcz zimna, w sercu zrobiło mi się cieplej.

Rzadko czułem te uczucie. Ale po prostu teraz wiedziałem, że jest może rzeczywiście miejsce w którym mnie ktoś chce. Mimowolnie uśmiechnąłem się delikatnie.
-Dziękuje.- Odparłem, spoglądając na niego.- I przepraszam za mój wybuch.- Mruknąłem. Nie lubiłem przepraszać, ale na zespole to mi zależało.

Barty
Minęło trochę czasu. Ponad tydzień. Wciąż nie przeprosiłem Evana, było to cięższe niż sądziłem, ale na razie odziwo Will milczał. Żeby nie było, nie odzywałem się do niego po prostu i nie byłem oschły. Jednak bardziej mnie martwiła kwestia tego, że zacząłem odczuwać pewną pustkę. Czegoś mi brakowało. Lub kogoś. I czuję się z tym faktem ewidetnie żałośnie. Fantastycznie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Estrellas En Mi Corazón ~ Rosekiller (Barty X Evan)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz