1 - Wszystkie siły Ginny Weasley

183 14 1
                                    

- Granger. Granger! Hermiono!

Hermiona przetarła spocone czoło wierzchem dłoni. Morski wiatr szarpał jej loki i mocno ograniczał widoczność, miała zamiar złamać zaklęcie, ale potrzebowała czasu i uniosła rękę w stronę źródła znajomego głosu.

- Mogłabyś z raz przerwać, jak do ciebie mówię!?

Avis, Reducto,  Bombarda Maxima, Aqua  Eructo i jeszcze raz Bombarda.  Powietrze pachniało pozostałościami nieudolnej magii, wiatr dźwięczał jej w uszach razem ze słowami Ginny i ręka Granger drżała coraz bardziej, w końcu opuściła rożdżkę i wzbudzona fala rykiem opadła w ocean.

Weasley zbiegła ze wzgórza, cała czerwona na twarzy. Była jedynym kolorowym punktem odcinającym się od falujących połaci zieleni i szarobrunatnych, szkockich skał. Niedawno padało i plamy z błota sięgały jej znacznie powyżej kostek. Zazwyczaj szybkie spojrzenie Hermiony wystarczyło, żeby stwierdzić, o co jej chodzi, ale tym razem to nie było tak oczywiste i wolała nie strzelać. 

- Posłuchaj - zdyszana Ginny oparła ręce o biodra. Z jej niedbałego warkocza wystawało więcej kosmyków niż znajdowało się w środku. - Ćwiczysz, dobra, rozumiem. Ale musimy się zabrać teraz za poważne rzeczy. Przerwa. 

- Homenum revelio, silencio - Hermiona zatoczyła różdżką koło i na wszelki wypadek odnowiła zaklęcia. Jak zakładała, poza nimi w promieniu mili nie wykryła żywej duszy - Teraz mów. Coś się stało? Przenosimy się?

Nie spodziewała Weasley przedzierającej się przez pola dla pogaduszek. Przez kilka lat życia w jednym dormitorium i wojennej tułaczki nauczyły się tolerować swoje dziwactwa. Ginny nie dało się przerwać  pracy, gdy już przysiadła do  łamania klątwy; reagowała alergicznie na  próby dodania do jej dnia czegokolwiek niezapowiedzianego wcześniej. Weasley jeszcze mniej przeszkadzała Granger w jej samotniach. Prędzej przysłałaby patronusa, zwłaszcza jeżeli sprawa była pilna.

- Nie, Lu jest przekonana, że to miejsce ma dobrą energię i możemy poczekać. Chcę porozmawiać. Mam w końcu jakieś dobre wieści. 

Jakoś tak wyszło, że to na barkach Luny Lovegood spoczęła organizacja i rytm życia obozu, ściśle uzależnionego od kolejnych przenosin. Kiedy kilka razy z rzędu udało jej się przewidzieć czas i miejsce nadchodzącego zagrożenia, stało się jasnym, że niesłuchanie jej byłoby jakkolwiek nierozsądne - niezależnie od tego, czy wiecznie było to wyłącznie szczęście, czy gnębowitryski, aury i inne testrale.

Grimmuald Place 12 pozostało w rękach Zakonu jako główna siedziba do zeszłego roku. Na przełomie października i listopada Śmierciożercy napadli na będącą na misji Fleur i w trakcie przesłuchań u Dracona Malfoya wyśpiewała niemal wszystko, co wiedziała - że kwatera istnieje i jest używana, że Zakon jest w fazie agonalnej i nie spodziewają się ratunku skądkolwiek. Od tego czasu Hermiona jej nie widziała i nie miała pojęcia, co stało się z małą Victorie. Sam Draco Malfoy zresztą słynął ze swoich przesłuchań, o których nikt, komu udało się wyjść, nie wspomniał słowem. 

- Chcemy iść z tym do obozu?

- Nie, nie  - Weasley pokręciła głową. Hermiona usiadła na wilgotnej trawie i skinęła na młodszą dziewczynę. - Nie przyszłabym tu, jakbym nie chciała mieć pewności, że ktoś nas nie podsłucha. Musimy to najpierw omówić we dwie. 

 - Słucham cię, Ginny.

- A więc -  Ginny ściągnęła bluzę i zajęła na niej miejsce. Kiedy na nią spojrzała, oczy jej błyszaczały od czegoś, czego Hermiona dawno tam nie widziała.  - Pojawiła się szansa na uwolnienie chłopaków.

Czterech Weasleyów siedziało zamkniętych w lochach Malfoy Manor i Hermiona widziała, że Ginny stopniowo traci zmysły. Bill, łącznik z goblinami i osoba odpowiedzia za wtyki w Hogwarcie. Charlie, jeden z głównych zaangażowanych w nawiązywanie kontaktów w Europie Środkowej. Percy, chyba tylko dla przykładu - ponoć w trakcie aresztowania w Ministerstwie odżegnywał się od plugawych zdrajców krwi. I wreszcie Ronald, złoty chłopiec, podziemny prokurator, z którego polecenia zginęło kilku poważniejszych, schwytanych Śmierciożerców i wielu szmalcowników. Razem z nimi zapewne kilkanaście osób, dla ozdoby do stracenia najpierw, w uroczystość Dnia Zwycięstwa.

Dramione - Czysta HeroinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz