rozdział 5

3 2 0
                                    

Kilka miesięcy później

Kiedy otworzyłam oczy to zobaczyłam salę szpitalną. Momentalnie poczułam jak cały mój świat rozpada się na malutkie kawałeczki. Jeszcze dzień wcześniej byłam z moim ukochanym Leo, a teraz wybudziłam się ze śpiączki. To był nieśmieszny żart. Pokochałam Leo całym moim sercem, całą moją duszą, z całych moich sił. Jak bardzo wszechświat mnie nienawidzi i przede wszystkim dlaczego? Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam cichutko płakać.

- Kochanie, błagam, nie płacz - usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny. Spojrzałam między palcami na niego. To był Aleksy. Brakowało mi jeszcze tylko jego. Poczułam, jak łapie mnie za dłoń, ale natychmiast odtrąciłam jego rękę.

- Nie nazywaj mnie kochaniem. Nie wiem czy pamiętasz, ale nie jesteśmy już ze sobą - rzekłam patrząc na niego ze złością. Co on sobie do cholery myśli? Myślał, że będę wręcz skakała z radości na jego widok po wszystkim, co przeszłam przez niego?

- Przez bite 10 miesięcy prawie bez przerwy siedziałem przy twoim łóżku szpitalnym, wylałem morze łez, bojąc się, że cię stracę. Miałem wystarczająco dużo czasu żeby to wszystko przemyśleć. Tak bardzo bałem się, że cię stracę, Elen. Bałem się, że już nigdy nie zobaczę twoich oczu o odcieniu oceanu. Bałem się, że nie będę mógł przeprosić cię za wszystkie świństwa, które ci zrobiłem. Bałem się, że będę musiał iść przez życie bez ciebie - w tym momencie załamał mu się głos, ale po chwili uspokoił się. - Tak bardzo cię kocham, Elen. Uświadomiłem sobie jak bardzo cię kocham dopiero wtedy, gdy byłem bliski utracenia cię. Tak cholernie nie chcę cię stracić.

- Straciłeś mnie 10 miesięcy temu, a nawet wcześniej. Straciłeś mnie w momencie, gdy zacząłeś mieć paranoje. Kiedy zacząłeś kłócić się ze mną o ludzi, których nawet nie znałam. Myślisz, że po prostu ci wybaczę te wszystkie dni, w których zadręczałam się, że to ja jestem problemem? Przez ciebie zaczęłam się ciąć, Aleksy. To ty sprawiłeś, że czułam się jak śmieć, jak dziwka. Przestałam akceptować siebie, bo zacząłeś się nade mną znęcać psychicznie i seksualnie. Traktowałeś mnie jak swoją własność, z którą możesz robić, co tylko zechcesz. Szarpać za włosy, gwałcić kiedy tylko chciałeś, wyzywać mnie od szmat i wiele innych. Jesteś żałosny. Już nigdy nie będę twoja - mówiłam patrząc na niego załzawionymi oczami. Chciałam w tamtym momencie być w ramionach Leo. To on zasługiwał na moją miłość i moje zaufanie, a nie ten nic nie warty śmieć.

- Elen kochanie... - zaczął, ale przerwał mu lekarz wchodzący do mojej sali. Spojrzał na Aleksego ze złością.

- Czy nie mówiłem panu, że pani Elen powinna odpoczywać bez niepotrzebnego stresu i innych negatywnych emocji? - zapytał lekarz podchodząc do mnie. Aleksy zrozumiał, że musi wyjść, więc spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł. - Jak się pani czuje? 

- Jak na sytuację, w której się znajduję to dobrze - odparłam wycierając samotną łzę spływającą po moim policzku.

- Musimy wziąć panią na kilka badań. Jeśli wyjdą one pozytywnie to wyjdzie pani ze szpitala w przeciągu dwóch dni.

***

Po wszystkich badaniach byłam padnięta, więc zasnęłam jak tylko wróciłam na moją salę. W moich snach znajdował się mój ukochany. Leo. Tak wiele bym dała żeby jeszcze chociaż raz jeszcze go zobaczyć i móc go poczuć. Tak bardzo tęskniłam za pistacjookim.

Między życiem a życiem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz