8.

15 4 1
                                    

Rozdział 8 - Weekend na mieście

Była zadowolona. Spędzała z nim czas jak by znali sie od zawsze. Lena nie była przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy. Była przyzwyczajona do dziwnego rodzaju ciszy. Jej brat po tym jak wyjechał na studia bywał rzadko w domu. Rodziców też nie było... Była ona i echo. Lubiła to. Miała przez to na wszystko czas ale... brakowało jej towarzystwa. Teraz znów wylądowała w pustym lokum... Jednak coś się zmieniło. Pojawił się on. Dobrze wiedziała Peter jest ciekawszy niż sie wydaje. Był tajemniczy w ten intrygujący sposób. Udowadniał to jej to mimo tego, że język polski jest jednym z najtrudniejszych języków na świecie on włada nim całkiem dobrze choć powiedział, że nauczył się go w krótkim czasie. Miała wrażenie, że jest inteligentniejszy niż pokazuje. Przez to ciągnęło ją do niego. Uśmiechała się na samą myśl o tym, że od 7.10 do 15/16.00 ma kogoś z kim może porozmawiać. Lena w tym momencie miała kogoś i to nie byle kogo. Na więc jej niż zajęcia w szkole. Cieszyła sie tym. Peter wrócił do salonu po około 40 minutach. Nie zauważyła nawet, że minęło tyle czasu.

-To co teraz?-Zagadnął ją.

-Zróbmy popcorn. Obejrzymy jakiś film. Idę odpalić kuchenkę.

-Po co ci kuchenka do popcornu?

-Chodź to ci pokarzę.-Wyciągnęła w jego stronę dłoń.

Zaciągnęła go do kuchni, wyciągnęła z piekarnika głęboką patelnię i zalała ja odrobiną oleju, dała trochę mała troszkę soli i wsypała ziarenek kukurydzy przykryła wszystko pokrywką. Czekał aż zacznie się widowisko.

-Dlaczego patelnię trzymasz w piekarniku?-Zapytał Peter, który był w szoku tym co właśnie zrobiła.

-Bo tam najwygodniej.-Wzruszyła ramionami na co on parskną śmiechem.

Śmiech przerwał wystrzał małej petardy. Popcorn zaczął strzelać i z cichym trzaskiem odbijał sie od pokrywki. Peter patrzył na to jak zaklęty. Zaśmiała się na widok jego miny. Posłał mu szeroki uśmiech. Ona nauczy go wielu ciekawych rzeczy przez ten krótki czas - pomyślała sobie i zmniejszyła palnik. Odczekała jeszcze dwie minutki i przesypała prażoną kukurydzę do miski.

-I co sądzisz?-Podsunęła chłopakowi popcorn pod nos.

-Nie sądziłem że...

-Oj wiele cię jeszcze zdziwi.-Zachichotała.-Wezmę cię kiedyś na wieś w moje rodzinne strony. Nie jestem pewna czy kiedykolwiek miałeś szansę spać w lesie albo pójść na typowo polskie grzybobranie.

-Nie miałem jeszcze okazji...-Przyznał.

-Jak byś miał mieszkanie to by nie było problemu z wyjazdem... Przemyśl to.-Powiedziała tonem nauczycielki.

-Naprawdę? Weźmiesz mnie ze sobą? To nie będzie problem?-Pytał tonem nieufnego dziecka.

-No coś ty! To nie będzie problem!-Machnęła ręką.

-Naprawdę przemyślę przeniesienie się na swoje. Ujęłaś to w taki sposób... Słowa mi brakuje.-Uśmiechną się przepraszająco.

-Spokojnie... Rozumiem. Nie należę do tych co ani be ni me po angielsku. Władam tym językiem tak jak ty polskim.-Uśmiechnęła się pokrzepiająco.-Trochę dziwnie się zrobiło...

-Tak... Jaki film oglądamy?-Płynnie zmienił temat.

-Co powiesz na "Star War" ma całą serię na płytach.

-Pewnie! Lepiej trafić nie mogłaś!

Oboje zasnęli z uśmiechami na ustach. Pierwsza obudziła się Lena. Nie wiedziała czemu ale nie chciała żeby poranki wyglądały inaczej. Westchnęła cicho i poszła zaparzyć kawy. Spojrzała na zegarek. Była prawie dziesiąta rano... Nie pamiętała momentu, w którym urwał się jej film. Zaparzyła dwa kubki włoskiej kawy i czekała aż Peter się obudzi. Szczerze nie musiała czekać długo bo chłopak jak by wyczuł, że stoi przed nim świeża kawa. Zaśmiała się widząc zaspanego kumpla szukającego prawie po omacku kubka i niuchającego parę unoszącą się nad nim. Uśmiechał się od samego rana i nie mogła się doczekać aż wyjdą na miasto! Miała wrażenie, że ma de jawu Westchnęła na to uczucie i spoglądała na przyjaciela... Wiedziała, że chłopakowi jest ciężko przyzwyczaić się do nagłych zmian i cieszyła się, że może się z nim przyjaźnić ale czuła, że to trochę za mało. Skarciła się za to. Była ciemną blondynką choć większość powiedziała by że jej włosy wpadają bardziej w ciepły brąz... Jednak w lecie jej włosy zaczynały dostawiać miodowych pasemek... Szczerzyła sie mimowolnie.

Jeszcze przed obiadem wymknęli sie z jej mieszkania... Skierowali się w stronię Mostu zamkowego a potem na ul. 3 Maja aby następnie pójść na rynek. Szli obol siebie śmiejąc się. Gdy przechodzili przez most Peter przystaną i popatrzył w stronę kładki, zielonego mostu który znajdowała się w Parku Kultury i Wypoczynku...

-Podoba mi się taki widok.-Mruknął. Wyciągnął telefon i zrobił parę zdjęć.

-Popatrz tam.-Pokazała palcem na drugi most ukazujący sie po przeciwnej stronie ulicy.-Ten jest tęczowy.-Uśmiechnęła się szeroko.

-Ciekawe.

-Wiesz chodzimy do szkoły gdzie tęcza to nic dziwnego. Jest normalna i akceptowana.

-Coś w tym jest...

-Chodźmy dalej! Jeszcze musisz zobaczyć rynek!

Pociągnęła go za rękaw. Przeszli przez most i skierowali się w stronę Alei Kasztanów. (A~ Tam jest ślicznie!) Kolorowe, bogato zdobione budynki znajdowały sie niezwykle blisko zamku... Troszkę dalej była fontanna multimedialna... A potem skierowali się prosto na 3 Maja. Peter uśmiechał się od ucha do ucha. Lena spoglądała na niego z zaciekawienie. Przez ostatnie dni chłopak pokazał, że naprawdę wolałby wrócić do Stanów ale teraz wyglądał jak by chciał przechadzać się tymi ulicami codziennie.

-Najładniej to wygląda zimą.-Powiedziała Lena.-Chciałabym wziąć cię tu w grudniu.-Uśmiechnęła się ciepło.

-Podoba mi się ta oferta.-Odwzajemnił jej uśmiech.-Może nie jest tu tak źle...

-Mamy zjebana politykę ale ten kraj nie jest aż tak zły... Tylko trzeba trafić w odpowiednie towarzystwo.

-Może masz rację...

Przechadzali się drogą z jasnego kamienia. Zahaczyli o Darę i z jedzeniem ruszyli pod studnię.





...
PS. Kocham czytać wsze komentarze♡ Ludziska zapraszam do sekcji komentarzy <3

Akryl -  Marvel(Chwilowo Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz