1

334 22 24
                                    

"(...) czuję, że wcześniej nie wszystko było w porządku, wcześniej nie byłam naprawdę sobą, może zbliżałam się do tego, ale nigdy mi się to nie udało, wydawało mi się, że tak jest, ale tak się stało dopiero po tym, jak zjawił się on, nie musiał nic robić, nie skruszył żadnych gór, był tam, po prostu był, a gdy on tam był, to byłam też ja i wreszcie stałam się sobą, taką, jakiej nie znałam, ale którą zawsze byłam."

Mieliście kiedyś wrażenie, że brakuje Wam czegoś, choć z pozoru mogłoby się wydawać, że macie wszystko, o czym ktoś z zewnątrz mógłby tylko marzyć? Dach nad głową, pieniądze, dom, szczęśliwą rodzinę - cały ten piękny obrazek, do którego ludzie dążą, jak do jakiegoś niedoścignionego ideału. Nie chodzi mi o chwilowy kaprys, znudzenie dobrze znaną rzeczywistością, ale o ogromną pustkę, która pojawia się w Waszym sercu, a Wy miotacie się, nie wiedząc jak ją zapełnić. Ta pustka wżerała się we mnie odkąd zaczęłam dorastać i - o dziwo - nie zniknęła, kiedy postanowiłam, że założę własną rodzinę.

Dopiero kiedy wszystko zaczęło się walić, los otworzył przede mną nową drogę - drogę, której miałam nigdy nie zapomnieć i nigdy nie wrócić z niej taka sama.

Gdybym jednak miała wtedy choć skrawek świadomości tego - może wszystko potoczyłoby się inaczej.

***

sierpień 2022

Dzyyyń, dzyń, dzyyyyń.

Z trudem otworzyłam ciążące powieki, które aż bolały po ostatnich nieprzespanych nocach. Mózg również działał z opóźnieniem, bo telefon leżący obok lampki nocnej zlokalizowałam dopiero po kilku ciągnących się w nieskończoność sekundach, kiedy rzecz jasna już przestał dzwonić.

Ze zdziwieniem zauważyłam, że była dopiero czwarta nad ranem, więc miałam prawo czuć się niewyspana i zdezorientowana faktem nagłej pobudki. Przyjrzałam się wyświetlaczowi, mrużąc oczy. Na pasku powiadomień widniało imię mojej przyjaciółki, która zniecierpliwiona zdążyła już wysłać do mnie litanię na temat mojego bezsensownego - według niej - wyciszania telefonu na noc.

Sorry, spałam. Coś ważnego?

Ledwie zdążyłam wysłać wiadomość, kiedy telefon w mojej dłoni znów się rozdzwonił. Kto jak kto, ale Alex zawsze odpisywała i reagowała na wiadomości z taką prędkością, jak gdyby telefon był przyrośnięty do jej ręki. Chyba, że spała. A spała jakieś trzy czwarte swojego życia.

- Ty jeszcze śpisz, a ja tu dzwonię z nowiną! Pakuj się! - usłyszałam rozentuzjazmowany głos po drugiej stronie. Podrapałam się po brodzie wolną ręką i wzięłam głęboki wdech, przygotowując się na obszerne wyjaśnienia.

- Zaraz, stop, Alex. Od początku, bo nic nie rozumiem - odpowiedziałam starając się całkowicie skupić na jej słowach i podparłam na ręce, przyjmując pozycję siedzącą na łóżku.

- Jere załatwił ci pracę w sklepie z biżuterią. Zaczynasz od piątku. Od jutra.

Zamilkłam na chwilę, samoczynnie otwierając szerzej oczy i unosząc brwi. Alex faktycznie jakiś czas temu obiecywała mi, że porozmawia ze swoim kumplem o jakiejś pracy dla mnie, ale nie spodziewałam się, że cokolwiek uda się załatwić i to w tak krótkim czasie, tym bardziej dla osoby z moim wykształceniem.
Poza tym, już samo to, że jej przyjaciel był Finem, a pracował w Chorwacji wydawało się dziwne na tyle, by nie wiązać z nim zbyt wielkich nadziei.

- Nawet nie wiem jak ci dziękować - odrzekłam, czując drżenie warg ze wzruszenia. Nie zawsze okazywałam emocje na zewnątrz, jednak myśl o wyjeździe sprawiała, iż w mojej głowie rozkręcił się niezły rollercoaster emocji. - Ale dziś już... czwartek, jak ogarniemy to tak szybko?

𝐀𝐥𝐥 𝐲𝐨𝐮 𝐛𝐥𝐞𝐞𝐝 𝐢𝐬 𝐥𝐨𝐯𝐞 | BOJAN CVJETIĆANINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz