"- Co się robi, kiedy człowiek zaczyna się bać, że wszyscy go zostawią?
- Trzeba się postarać, żeby zostali.
- A jeśli to niemożliwe albo nie umie się tego zrobić? (...)
- Należy ich uprzedzić i samemu uciec, żeby nie trzeba było patrzeć, jak odchodzą."
PAŹDZIERNIK 2022
Płakałam.
Szłam ulicą wśród setek uśmiechniętych przechodniów i płakałam, czując jak moje serce rozrywa się z żalu za niemogącą się spełnić miłością. Rozmazany makijaż musiał zwracać na siebie uwagę, bo ludzie omijali mnie jak trędowatą; jakby bali się, że łzy są zaraźliwe. Nikt nie chce oglądać smutku, a już zwłaszcza na wakacjach, które mają być odpoczynkiem od wszelkich trosk. Byłam jakby ewenementem, cierpiącym ewenementem na skalę całego miasta, które wydawało się tryskać radością na wszelkie możliwe sobie sposoby, robiąc mi na złość.Wszystko miało być inaczej. Nie chciałam łamać serca jedynemu mężczyźnie, który odkrył się przede mną i podarował mi całego siebie, nie oczekując w zamian niczego. Złączyła nas jakaś dziwna, nadnaturalna siła, a ja tę nadnaturalną siłę próbowałam teraz zniszczyć, bezskutecznie. I bałam się. Bałam się, że będzie mnie szukał; że całe życie spędzi w pogoni za mną, a ja całe życie będę musiała się ukrywać, żeby ocalić to, co jeszcze ocalić się dało. Chciałam, żeby o mnie zapomniał, żeby nie czuł bólu; ale zapomnienie równe jest śmierci, śmierci, której nie chciałam, dlatego jednocześnie w głębi duszy pragnęłam, żeby jakaś cząstka jego serca zawsze o mnie pamiętała. Może to egoistyczne, ale chciałam być jego najważniejszą, największą miłością, by na sam dźwięk mojego imienia zapominał o całym świecie; by brakowało mu tchu, kiedy gdzieś w tłumie ujrzy kobietę z kolorem włosów podobnym do mojego.
— Odbierzcie w końcu ten cholerny telefon... — wyszeptałam przez zaciśnięte zęby, raz po raz wybierając na przemian numery Glorii i Alex.
Moja głowa w tym momencie była jak tykająca bomba. Mieszanina emocji, która w niej szalała nie pozwalała skupić się na niczym. Rozgoryczenie mieszało się ze wściekłością na samą siebie, a szczęście, którym jeszcze tak niedawno emanowałam, wydawało się być tylko snem, z którego po przebudzeniu pamiętasz tylko migawki, które nijak nie chcą ułożyć się w całość.
Stanęłam pod rozłożystą palmą, tuż obok skrzyżowania głównych dróg wylotowych z miasta i tylko to, że nie było jeszcze nawet siódmej rano ratowało mnie przed szalonym upałem, który od kilku dni utrzymywał się na całym półwyspie, mimo jesieni. Podpierałam się o wysoką walizkę, którą zabrałam ze sobą opuszczając willę, spakowaną poprzedniego dnia pod nieobecność Bojana. By dotrzeć do sąsiedniego miasta i nie bać się, że ktoś mnie znajdzie, musiałam iść jeszcze cztery kilometry pod górę, co zważając na moje sandały na obcasie i duchotę, wręcz graniczyło z cudem. Ani Alex, ani Gloria nie odebrały telefonów ode mnie, więc postanowiłam sięgnąć po ostatnią deskę ratunku, jaką był Jere. Na moje szczęście odebrał telefon już po dwóch sygnałach.
— Elena...? Coś się stało, że dzwonisz o tej porze? — zapytał brunet, jakby nie swoim, ochrypłym po niespodziewanej pobudce głosem.
— Jestem na tym dużym skrzyżowaniu w kierunku Rijeki, obok nowej galerii. Czy... — urwałam, zastanawiając się, czy na pewno dobrze robię wtajemniczając go w swoje plany. — Czy mogłabym cię prosić, żebyś przyjechał?
— Ale co ty tam robisz? Gdzie Bojan?
Mimo, że rozmawialiśmy tylko przez telefon, wiedziałam, że w tej chwili marszczy brwi do tego stopnia, że na jego czole pojawia się charakterystyczna bruzda.
CZYTASZ
𝐀𝐥𝐥 𝐲𝐨𝐮 𝐛𝐥𝐞𝐞𝐝 𝐢𝐬 𝐥𝐨𝐯𝐞 | BOJAN CVJETIĆANIN
FanfictionByć może gdyby nasza historia była baśnią, na końcu żylibyśmy długo i szczęśliwie. Gdybyśmy wybrali inną ścieżkę, bez siebie, bylibyśmy szczęśliwsi i nie stracilibyśmy wszystkiego. Ale to było samo życie, a ono nie jest usłane różami... ani niezapom...