"Bywałem albo nazbyt pewny siebie albo przesadnie nieśmiały. To wydawałem się sobie niezdolny, niepozorny i nic nieznaczący, to znów myślałem, że we wszystkim jestem doskonały i wszystko musi mi się udać. Kiedy czułem się pewnie, mogłem pokonać największe trudności. Ale wystarczyło najmniejsze niepowodzenie, bym znowu nabrał przekonania, że nic nie jestem wart."
Bojan's POV
Stałem w pobliżu stołu ze słodyczami, przygotowanymi przez nasze kucharki i przyglądałem się, jak Jure wpycha do ust kolejną już dzisiejszego wieczoru czekoladową muffinkę, a Jere uwiecznia te wygłupy swoim telefonem. Gdybym miał odrobinę lepszy humor, zapewne wydurniałbym się razem z nimi, a potem wstawił to wszystko na insta story, jednak jedyne, na co miałem w tamtym momencie ochotę, to zapomnieć o tym, że ta impreza w ogóle miała miejsce. Sięgnąłem więc do złotej tacy, na której w równym rzędzie poustawiane były kieliszki z wódką i podniosłem jeden z nich, bez zastanowienia wlewając jego zawartość do swojego gardła, a gorycz przegryzłem truskawką w czekoladzie.
— Hamuj — szepnął ostrzegawczo Jan, przechodząc obok. Kątem oka zarejestrowałem, że żonglował kulkami winogron, lecz nagle przystanął przy mnie, uważnie się przyglądając. — Co jest?
— Nic, a co ma być? — odburknąłem, przechylając kolejny kieliszek, którego zawartość opróżniłem jeszcze szybciej niż poprzednio i od razu odstawiłem na poprzednie miejsce. Nie zdążyłem sięgnąć po następny, bo Jan odciągnął mnie na bok, tak, że straciłem widok na resztę gości.
— Przecież widzę, że chcesz odreagować alkoholem. Gadaj.
Już chciałem się wyrwać, minąć go, żeby dał mi spokój, by pozwolił mi zaspokoić potrzebę zrelaksowania się, ale zagrodził mi drogę i skrzyżował ramiona, czekając na wyjaśnienia. Cóż, chyba zdążyłem zapomnieć, że Janči mimo niepozornego wyglądu nigdy nie daje za wygraną, a reszta zawsze się z nim liczy.
— Kris mnie wkurwia.
Mój towarzysz przeniósł wzrok w kierunku, w którym ja nie chciałem patrzeć, żeby nie podnosić sobie jeszcze bardziej ciśnienia.
Chcąc nie chcąc jednak, moje spojrzenie od czasu do czasu wędrowało w dalsze rejony ogrodu, by sprawdzić, czy Elena nadal tam była.Była. I chociaż teraz siedziała na brzegu basenu całkowicie sama, wciąż przed oczami miałem scenę sprzed chwili, gdy całowała się z jednym z moich najlepszych przyjaciół.
Kurwa.
Nie rozumiałem swoich uczuć. Ani trochę. Dlaczego byłem zły? Nie taka była umowa. Miało być prościej, a ona miała być kolejną dziewczyną, która będzie się mnie trzymać, jak ostatniej deski ratunku. Zero uczuć, tylko czysta kalkulacja. Dlaczego z Eleną było inaczej? Czy mściła się na mnie za niedotrzymanie naszej porannej umowy? Sama z niej zrezygnowała...
Dlatego musiałem działać. Nie do końca właściwym, zgodnym z prawem sposobem... Jednak jakiekolwiek działanie jest lepsze, niż bierność. A mimo to, teraz bałem się o tę dziewczynę bardziej, niż o samego siebie.
Nic się nie stało, a jednak czułem, jakbym był na skraju szaleństwa. To uczucie było mi obce, bo mój dotychczasowy styl życia można było porównać z życiem leniwca na gałęzi. Nie miałem czym się denerwować, a nawet jeśli, po chwili mi przechodziło. Żadna dziewczyna nie doprowadzała mnie swoim zachowaniem do szewskiej pasji tak, jak ona. A przecież tak naprawdę nie miałem jej za co winić. Przecież sam przyprowadziłem tu moją dawną znajomą, Laurę, żeby podkręcić atmosferę... No to podkręciłem. I nie mam prawa mieć jakichkolwiek pretensji. Moja wina. Błędów albo się nie popełnia, albo się za nie płaci. Dziwnym trafem - u mnie zawsze funkcjonowała tylko druga opcja.
CZYTASZ
𝐀𝐥𝐥 𝐲𝐨𝐮 𝐛𝐥𝐞𝐞𝐝 𝐢𝐬 𝐥𝐨𝐯𝐞 | BOJAN CVJETIĆANIN
FanfictionByć może gdyby nasza historia była baśnią, na końcu żylibyśmy długo i szczęśliwie. Gdybyśmy wybrali inną ścieżkę, bez siebie, bylibyśmy szczęśliwsi i nie stracilibyśmy wszystkiego. Ale to było samo życie, a ono nie jest usłane różami... ani niezapom...