Rozdział 5. Cecylii - niedoszła żona Lestrada

23 2 0
                                    

Olympia

Wpatrywałam się w lustro. Mary układała moje pukle w zawiłe kształty. Musiałam tylko wybrać ozdoby, by misterna całość wyglądała przepięknie. Ubrałam na siebie fioletową suknię. Na górze miała delikatny kwiatowy wzór. Bardzo lubiłam tę suknię. Kupiłam ją, gdy byłyśmy z ciocią w Londynie, by kupić suknie na ślub kuzyna. Tę kupiłam dodatkowo. Jednak teraz nie miałam kompletnie głowy do wybierania stroju czy ozdób. Zastanawiałam się nad słowami cioci.

Morderstwo kuzyna Lestrada wydawało się takie głupie i nietrafne. Ten człowiek nawet muchy, by nie zabił. Nie mówi się źle o zmarłych, ale Lestrad był niejaki. Odziedziczył tytuł i majątek po ojcu. Nie miał większych ambicji, by zająć miejsce w Izbie Lordów. Nie miał również wojskowych ambicji. On najchętniej pozostałby na zawsze tutaj, w swoim domu rodzinnym i nie wychylił stąd nosa. Co innego można, by powiedzieć o jego niedoszłej żonie. Wszystko się skomplikowało. Chyba że to nie on miał zginać, ale w takim razi kto? Może ktoś zazdrościł mu tytułu?

Opowiedziałam cioteczce i Nicolasowi, co było w butelce ze szkocką. Cioteczka ogromnie się przeraziła i na mnie nakrzyczała, że wcześniej jej o tym nie powiedziałam. Wytłumaczyłam, że nie chciałam jej martwić. Już wystarczająco dużo miała kłopotów i zmartwień.

– Wybrała już panienka? – Z rozmyślań wyrwał mnie głos Mary. Delikatnie potrząsnęłam głową i uśmiechnęłam się do niej w lustrze.

– Nie mogę się zdecydować. Wszystkie są przepiękne. – Pogładziłam fioletowe piórka, które nie były adekwatne do obiadu. – Doradź mi coś, proszę.

– Te pióra bardziej nadają się na bal niż na obiad, ale ta fioletowa wstążka będzie pasować.

– Dobrze. Zróbmy tak. – Dalej się uśmiechałam, kiedy odebrała ode mnie wstążkę i zaczęła wplatać ją we włosy. Kilka chwil później byłam gotowa do wyjścia.

Zabrzmiał drugi gong. Zebrałam się i wyszłam na korytarz. Kierowałam się do schodów, kiedy natknęłam się na Lifestone'a z dobierającą się do niego Cecylii – niedoszłą żoną mojego kuzyna. Zareagowałam od razu. Chrząknęłam. Głowy obojga odwróciły się w moim kierunku.

– Wasza Wysokość przepraszam za spóźnienie. Nie myślałam, że tak długo mi to zejdzie. Czy był już może pan u cioteczki? Nie wiem, czy zjedzie na obiad, jeśli tak źle się czuje. – Cecylii niechętnie odsunęła się do mężczyzny i rzuciła mi złowrogie spojrzenie.

– Kto w takim razie zaprowadzi mnie do stołu? – Zaskrzeczała. Widać było bardzo wyraźnie, że to właśnie księcia St. Lifestone'a upatrzyła sobie na kolejnego wybranka.

Akurat nadarzyła się okazja. Kuzyn cioteczki niejaki Lord Camby, który obecnie pomieszkiwał u cioci, przechodził korytarzem, kierując się w naszym kierunku.

– Lordzie Camby czy zaprowadziłby pan Lady... – Nicolas przerwał, nie wiedząc lub nie pamiętając, jak nazywa się owa dobierająca się do niego dama. Ukryłam uśmiech. Przynajmniej się starałam, ale nie za dobrze mi to wyszło. Książę zmroził mnie spojrzeniem.

– Lady Cecylii Row.

– ... Lady Row do jadalni? – Dokończył.

– Z radością wasza wysokość. – Lord Camby uśmiechnął się i podsunął ramię do Cecylii. Nie miała wyjścia i musiała przyjąć ramię. Kiedy znikali na schodach, oboje odetchnęliśmy z ulgą. Pokręciłam na to wszystko głową. Teraz książę podsunął mi ramię, które ujęłam.

– Teraz ruszajmy. – Rzucił. Już chciał schodzić po schodach, kiedy zatrzymałam się w miejscu.

– Lepiej jeszcze zobaczmy co u cioteczki. – W jego spojrzeniu widziałam pytanie. – Martwię się o nią. Ta cała sytuacja wykańcza ją.

Skinął głową i poszliśmy w kierunku pokoju Ann.

Tajemnica w domu hrabiny CampbellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz