Rozdział 1

1K 21 3
                                    

Znowu to samo.

Znowu przebudziłam się z powodu nocnych koszmarów, które ciągną się za mną już od pięciu miesięcy, odkąd to moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy straciło sens. Praktycznie każdego wieczoru śni mi się martwa twarz mojej mamy i jej przeraźliwy krzyk, który usłyszałam tamtej nocy. Cały czas zastanawiam się czy istniała jakaś szansa na ocalenie jej. Zastanawiam się kim był ten mężczyzna, skąd wiedział gdzie mieszkamy i skąd wiedział, że nie tylko moja mama, lecz także i ja posiadam coś co mogłoby zrujnować najgroźniejszą londyńską mafię.

Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.

-Proszę - powiedziałam zachrypniętym głosem, więc odkasłałam i powiedziałam głośniej- Proszę!

Do pokoju weszła czarnowłosa kobieta, która posiadała brązowe oczy i zawsze pogodny uśmiech. Pani Jones, jak na czterdziestolatkę oraz osobę, która pracuje jako sprzątaczka w biurze, bardzo dobrze wygląda. Niejedna kobieta przed czterdziestką pozazdrościłaby takiej urody. Po tej feralnej nocy, w której zginęła moja mama, a dom doszczętnie spłonął trafiłam na cztery miesiące do domu dziecka.

Nie było mi w nim łatwo.

Tak właściwie było tragicznie, ponieważ nie umiałam się odnaleźć w nowej rzeczywistości oraz byłam gnębiona przez dzieciaki, które już tam były jakiś czas. Jako szesnastolatka z metrem siedemdziesiąt dwa wzrostu uważałam się za dość wysoką, do czasu gdy trafiłam tam. Byłam jedną z najniższych osób w moim wieku, więc parę dziewczyn oraz chłopaków stwierdziło, że wykorzysta to i mnie trochę pognębi. Dla nich to była tylko taka zabawa, wyżycie się z trudnych emocji.

A dla mnie?

To było piekło, co prawda nie takie jakie przeszłam tamtej nocy, ale wciąż było koszmarnie. Pamiętam jak nie raz budziłam się rano i znajdowałam na łóżku martwe myszy lub szczury, było to dla mnie na tyle przerażające, że do dziś boję się tych małych gryzoni. Czasem zdarzały się dni, gdy nic się nie działo, lecz także bywały i takie, kiedy przed ważnym wydarzeniem inne dziewczyny potrafiły zamienić mój szampon na rozjaśniaczy, przez co moje piękne brązowe włosy stawały się rudawe i wyglądały jak siano. Kiedyś nawet podmieniły mi celowo żel do mycia, na taki, który zawierał substancję uczulającą. Pamiętam, że wtedy miałam wystąpić w wywiadzie odnośnie tragedii jaka mnie spotkała. Niestety przez zastosowanie tego żelu stałam się cała czerwona i dostałam wysypki przez co musiałam zrezygnować z wywiadu.

- Nelizo jesteś jakaś dziwnie zamyślona. Wszystko w porządku kochanie? - zapytała zmartwiona pani Jones.

Była tak kochana, martwiła się o mnie pomimo tego, że trafiłam do niej dopiero miesiąc temu. Państwo Jones przygarnęli mnie po czterech miesiącach udręki w domu dziecka. Jestem im za to bardzo wdzięczna, lecz i tutaj nie jest aż tak kolorowo.

Mianowicie ich córka, moja rówieśniczka Margaret Jones wkłada całe serce w to, aby mi uprzykrzać życie.

Nie cierpi mnie, zresztą z wzajemnością, w szkole do której trafiłam po przeprowadzce do Bristolu, nagaduje wszystkich przeciwko mnie, przez co nie mam tutaj żadnych przyjaciół, nikogo komu mogłabym się wyżalić ze swojej obecnej sytuacji.

- Ta-Tak... Po prostu myślę o mamie i obecnej sytuacji, w której się znajduję. - odparłam, gdy kobieta usiadła na jednym z końców mojego łóżka.

- Mam nadzieję że się już tutaj zaklimatowałaś już Nelizo. - uśmiecha się do mnie pogodnie - Cóż co prawda minął dopiero miesiąc, ale mam nadzieję, że złapałaś już wspólny język z Margaret. Bo tak wiem, może wydawać się trudna, dodatkowo była zaskoczona i co prawda nie za bardzo zadowolona z faktu, że będzie mieć przyrodnią siostrę, ale jest bardzo miłą i uczynną dziewczyną. Tym bardziej, że jesteście w tym samym wieku powinnyście się  razem dobrze dogadać.

Escape from destinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz