Rozdział 3

722 16 3
                                    

Przebudziłam się parę minut przed budzikiem. Jak zwykle dręczyły mnie koszmary tamtej nocy. Tak bardzo marzę o tym, aby się skończyły. Próbowałam już różnych spsobów, które znalazłam w internecie. Niestety nic nie pomogło.

Praktycznie każdej nocy widzę zakrwawioną twarz matki oraz słyszę jej krzyk, który był ostatnim odgłosem, usłyszanym przeze mnie od niej.

Dobra, koniec rozmyślań o przeszłości. W końcu i tak się jej nie zmieni, więc musimy ją zaakceptować taką jaką jest. Szczerze? Bardzo irytuje mnie fakt, że nie możemy wpłynąć w jakiś sposób na przeszłość, a ona na nas może. Denerwuje mnie również fakt, że często musimy mierzyć się z konsekwencjami wywołanymi w przeszłości przez inne osoby, na przykład różne wybory rodziców czy opiekunów prawnych, które nie zawsze są dobre dla nas.

Może początkowo niektóre wybory mogą nas uchronić przed złem, lecz po czasie i tak zło do nas wróci, nawet ze zdwojoną siłą, a wtedy będziemy musieli uporać się z nim sami. Często wtedy możemy sobie z nim nie poradzić, ponieważ wcześniej za bardzo polegaliśmy na rodzicach czy opiekunach prawnych, którzy wszystko brali na siebie, przez co nie mieliśmy kiedy nauczyć się zwalczać zła.

Postanowiłam więcej nie zadręczać się myślami, tylko zajęłam się poranną toaletą. Umyłam się swoim ulubionym żelem kokosowym, który z resztą się kończy, więc po szkole będę musiała wstąpić do drogerii kupić sobie nowy. Osobiście uwielbiam wszelkiego rodzaju rzeczy do pielęgnacji o zapachu kokosa. Ja dosłownie kocham wszystko co kokosowe, nie tylko przybory pielęgnacyjne, lecz także perfumy czy nawet jedzenie. Często ludzie się mnie pytają, jak ja mogę ciągle jeść lody kokosowe lub inne rzeczy zawierające kokos, a ja po prostu je uwielbiam i dosłownie nigdy mi się nie znudzą.

Po szybkim i orzeźwiającym prysznicu umyłam zęby oraz rozczesałam włosy. Jak zwykle postawiłam na rozpuszczone włosy, w których zawsze czuję się najlepiej i dzięki którym zaoszczędzam sporo czasu, bo nie muszę siedzieć przed lustrem i robić jakąś wyszukaną fryzurę.

Po ogarnięciu się nadszedł czas na ubrania. Zdecydowałam się dzisiaj na mega basic styl. Ubrałam typowe niebieskie jeansy i do tego białą bluzę z czarnymi wzorkami na rękawach. Dzisiaj był poniedziałek, a co za tym idzie, mój najgorszy dzień w tygodniu, w którym zawsze mam wszystko gdzieś. Zazwyczaj wtedy jeszcze żyję weekendem i najnormalniej w świecie wolę się dłużej wyspać, niż wstawać 2 godziny wcześniej, tylko po to by zrobić full tapetę na twarz, włosy oraz zrobić outfit, którego będzie zazdrościć pół lasek w szkole.

Czyli w skrócie wolę się wyspać, niż robić to co ta wredna Maggie cadziennie rano, nawet w weekendy.

Po ubraniu się i zapakowaniu plecaka zaszłam na dół na śniadanie. W kuchni jak zwykle spotkałam pana Jonesa, który jako księgiwy później chodzi do pracy.

-Dzień dobry panie Jones. Jak samopoczucie? - zapytałam miło w międzyczasie sypiąc sobie płatki do miseczki. Dosłownie nie rozumiem ludzi, którzy wlewają najpierw mleko, a dopiero później płatki. Jedyna poprawną kolejność to najpierw płatki, potem mleko.

- Dzień dobry Lizzy. A bardzo dobrze się czuję, chociaż jak sobie pomyślę o pracy, w której terminy już nas gonią, robi mi się słabo. - odparł wesoło mężczyzna.

-No cóż, ja jak pomyślę o dzisiejszej historii i francuskim robi mi się słabo. - zaśmiałam się i zaczęłam jeść.

Po zjedzeniu śniadania jak to zwykle musiałam natknąć się na Maggie, która znowu miała do mnie problem nie wiadomo o co. Dosłownie z każdym dniem mnie coraz bardziej denerwuje i już na poważnie zastanawiam się nad zapisaniem siebie na boks, bo naprawdę coś czuję, że jeśli tego nie zrobię, to niedługo nie wytrzymam i jej naprawdę przyłożę.

Escape from destinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz