*6*

148 4 0
                                    

[następnego dnia]

*pov.Daria*

-Daria, zaczynamy za 5 minut.-powiedział Kamil.

-Już idę.-odpowiedziałam i zaczęłam się zbierać.

Zaraz odbędzie się spotkanie odnośnie naszego klienta. Trochę się denerwuję, bo czas nas goni. Musimy się ze wszystkim wyrobić.

-Daria!-wychylił się Kamil z konferencyjnej.

-No przecież idę.-odpowiedziałam i poszłam do sali.

[15 minut później]

-Kamil czy jesteś pewny, że my taka mała kancelaria poradzi sobie z tak znanym, dużym przedsiębiorcą? Jeżeli zawalimy jego sprawę to może to być nasz koniec.-powiedział Marek.

-Jest duże ryzyko, ale jest to też okazja na nasz rozwój. Jak wygramy tą sprawę nasza kancelaria stanie się bardziej znana i przyniesie nam więcej klientów.-wyjaśnił Kamil.

-No właśnie. Szanse wynoszą 50 na 50. Wiemy jakie mogą być zalety, a jakie wady mogą być z tego?

-Marek, dlaczego Ty masz tak pesymistyczne nastawienie? To do Ciebie niepodobne.

-Po prostu obawiam się, że jak przegramy to Sikora nas zniszczy.

-Daria przygotowałaś kopie dokumentów?-zapytał się Kamil.

-Tak.-odpowiedziałam.

-Panowie, tutaj są wszystkie dokumenty w sprawie Sikory.-powiedział Kamil, po czym dał Markowi, Adamowi i Piotrkowi dokumenty.

[tego samego dnia-wieczorem]

*pov.Kamil*

-Kamil to Ty?-zapytała się Sandra gdy wszedłem do domu.

-Tak.-odpowiedziałem.

-Wróciłeś. Jak dobrze.-rzuciła mi się na szyję.

-Sandra. Musimy porozmawiać.-poszliśmy do salonu i usiedliśmy na fotelach.

Nie wiedziałem jak zacząć. Bałem się reakcji Sandry na to co jej powiem. Sandra jest bardzo wybuchową osobą, potrafi rozpętać wojnę, żeby wszystko było po jej myśli.

-To o czym chcesz rozmawiać?

-O nas. A właściwie o Twojej chorobliwej zazdrości.-w oczach sandry zaczęła pojawiać się złość. Wiedziałem, że coś się szykuje.

-Co Ty sobie myślisz?! Że ja pozwolę sobie na takie traktowanie?!-zaczęła krzyczeć.

-Sandra!-krzyknąłem-Uspokój się. Daria jest moją przyjaciółką. A najważniejsze, moją pracownicą.

-A czy z każdą pracownicą chodzisz do łóżka?-na jej twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech.

-O co Ci w ogóle chodzi? ... Nie! Jak Ty mogłaś mnie posądzić o taką rzeczy. Ja i zdrada.-wstałem i wyszedłem.

[następnego dnia]

*pov.Daria*

Dzień jak co dzień. Dużo pracy, brak czasu na wypicie ciepłej kawy. Jest godzina 12:40, a ja jestem sama w kancelarii, bo wszyscy panowie są w sądzi albo na spotkaniach. Poszłam do kuchni zrobić kawę.

-Cześć.-przywitał się Kamil wchodząc do kuchni.

-O hej. Co tak wcześnie?-zapytałam się.

-Rozprawa się wcześniej skończyła.

-Kawy?

-Z chęcią.-postawiłam kubki i nasypałam kawę.-Masz dużo roboty?

-Trochę mam, a co?-spytałam się.

-Chciałbym pogadać.

-Sandra?-Kamil przytaknął.

-Chodź pójdziemy do mojego gabinetu, bo zaraz Marek może wrócić, a nie chcę, żeby cała kancelaria słyszała jakie mam kłopoty.

-Jasne.-wzięliśmy nasze kawy i poszliśmy.

[10 minut później]

-No więc tak wygląda ta cała sytuacja.-Kamil opowiedział mi o awanturze jaką zrobiła mu jego dziewczyna.

-Co chcesz zrobić z tą sytuacją?

-Sam nie wiem. Nasz związek już prawie nie istnieje.

-Od kiedy mnie zatrudniłeś?-spytałam.

-Nie. Kilka miesięcy wcześniej. Sandra wtedy posądziła mnie o zdradę.

-Czyli to nie jest pierwszy raz kiedy ona zarzuca Ci niewierność?

-Tak.

-Przepraszam, że tak się spytam, ale czy ona Ciebie nigdy nie zdradziła?

-Nie.. ale, czekaj. Dwa dni temu przed tym jak wyprowadziłem się z domu, ona się z kimś umawiała chyba na wieczór. Nie, musiała się z koleżanką umówić.

-Już dawno powinnam Ci o tym powiedzieć.-Kamil odstawił kubek i uważnie na mnie spojrzał.

-O czym? Daria.

-Tydzień temu jak szłam na pocztę, wtedy co mnie wysłałeś, żeby wysłać te dokumenty dla Ostrowskiego.

-No.

-Tam obok jest taki mały park i ....

-Daria, proszę Cię powiedz w końcu.-zaczął się już denerwować.

-Widziałam tam Twoją Sandrę z jakimś facetem. Oni się całowali.

-Wiedziałem, że ona coś przede mną ukrywa. Zarzuca mi zdradę, a sama co.

-Kamil spokojnie.-próbowałam go uspokoić-Musisz znaleźć jakieś dowody na to.

-Wiem! Na samym początku naszego związku zainstalowaliśmy sobie taką aplikację do sprawdzania lokalizacji. Ona pewnie już tego nie ma, ale ja mam. Czekaj sprawdzę gdzie ona jest.

-To Ty sprawdzaj, a ja pójdę kubki wynieść.-wzięłam je i poszłam do kuchni i wróciłam z powrotem.-I jak?

-Mam ją. Jest właśnie w tym parku co ją widziałaś. Mam jakieś...

-Nie masz żadnego spotkania.-przerwałam mu i oboje się zaśmialiśmy.

-To ja idę.

-Tylko proszę nie rób tak jak Ci emocje podpowiadają.

-Spokojnie poradzę sobie.-powiedział i wyszedł, a ja wróciłam do swoich obowiązków. Po 5 minutach przyszedł Piotrek.

-Gdzie jest Kamil?-zapytał.

-Wyszedł. Musiał pilną sprawę załatwić.

-A wiesz kiedy wróci?

-Nie, ale raczej dzisiaj go już nie będzie.

-To widzę, że coś bardzo pilnego.

-Najwidoczniej. A coś mu przekazać?

-Nie. Jutro z nim pogadam.-Piotrek wrócił do siebie, a ja napisałam do Kamila sms-a, żeby już dzisiaj nie przychodził do kancelarii.

[kilka godzin później-17:10]

Skończyłam pracę i zamknęłam kancelarię. Wróciłam do domu. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor, usłyszałam dzwonek do drzwi, wstałam otworzyć. W drzwiach zobaczyłam Kamila z butelką wina.

-Mogę?

-Jasne, wchodź.

-Przepraszam. Wiem, że jesteś zmęczona po całym dniu. A jeszcze cały dzień pomagasz mi się ogarnąć.

-Co Ty gadasz. Jesteśmy przyjaciółmi prawda?

-No tak.-odpowiedział.

-No, a przyjaciele sobie pomagają.,

-Racja. Dziękuję.-podszedł i mnie przytulił. Wiedziałam, że nie jest z nim dobrze.

Biurowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz