*8*

117 4 0
                                    

[następnego dnia rano]

*pov.Kamil*

Zostałem u Darii na noc. Nie miałem serca zostawić jej samej. Tamtego wieczoru, gdy płakała, zasnęła na moim ramieniu. Zaniosłem ją do łóżka i przykryłem kołdrą, a sam położyłem się na kanapie. Nie mogłem przez dłuższy czas zasnąć, po tym co opowiedziała mi Daria. Wstałem o 7:20, poszedłem do kuchni zrobić kawę. Daria jeszcze spała. Zalałem kawę i zaniosłem do jej pokoju. Daria była już na nogach.

-A co Ty u mnie z kawą robisz?-zaśmiała się.

-Włamałem się.-oboje się zaśmialiśmy-Nie miałem serca zostawiać Cię samą.

-Dziękuję Ci bardzo za to wszystko.-podeszła i mnie przytuliła.

-Od tego jestem.-Daria spojrzała na zegarek.

-Matko boska! Już 7:40! Nie zdążę do pracy!-zaczęła panikować.

-Spokojnie. Wypij kawę i jedziemy.

*pov.Daria*

Bardzo cieszę się, że wczoraj Kamil do mnie przyszedł. Ta rozmowa z nim bardzo mi pomogła. Dopiliśmy kawę i wyszliśmy z mieszkania. Pojechaliśmy do kancelarii. Przed wejściem zauważyłam Marka.

-Kamil, Marek tam stoi i patrzy się na nas.

-Spokojnie, zostaw to mi.-wysiedliśmy z samochodu.

-Witam państwa.-przywitał się Marek.

-Cześć.-odpowiedzieliśmy.

-A co wy dzisiaj razem?

-Darii autobus uciekł, a akurat jechałem to ją zgarnęłem. A co zazdrościsz?-zapytał Kamil.

-No dobra idę do roboty.-wszyscy weszliśmy do budynku.

[kilka godzin później]

Z moich obowiązków oderwał mnie Kamil.

-O, jak dobrze, że jesteś. Potrzebuję Twojej pomocy.

-Słucham.

-Za 10 min mam spotkanie z klientem, a trzeba pilnie zanieść te dokumenty do sądu.-pokazał na teczkę.

-No dobrze. To idę.-powiedziałam i wstałam z fotela.

-Tu jest karteczka, gdzie trzeba zanieść. Dziękuję.-Kamil pobiegł do swojego gabinetu, a ja wyszłam z kancelarii.

[30 minut później]

Właśnie wychodzę z sądu. Od samego wyjścia czuję jakby ktoś mnie obserwował. Byłam już blisko kancelarii, zadzwonił mój telefon, to Kamil.

-Tak Kamil?

-Gdzie jesteś?-zapytał.

-Jestem już pod kancelarią. Zaraz...

*pov.Kamil*

-Daria! Halo! Jesteś tam?!

-Co tak krzyczysz? W całej kancelarii Cię słychać.-wszedł Piotrek.

-Nie! Coś się stało!

-Komu?

-Darii! Chodź szybko!-szybko zjechaliśmy windą, wybiegłem z budynku.-Jezu Daria!-Daria leżała cała we krwi. Zacząłem uciskać jej brzuch.

-Dzwonię po karetkę. Sprawdź czy oddycha.-powiedział Piotr.

-Oddycha, ale ma słaby puls. Daria, proszę nie zostawiaj mnie.-zacząłem płakać.

-Kamil, spokojnie. Karetka już jedzie.

-To Sandra... To ona jej to zrobiła.-byłem wściekły.-Groziła mi, że zrobi coś dla mnie i dla Darii.

-Co się stało?

-Zerwałem z nią. Ona myślała, że mam romans z Darią.

-A masz?

-Nie mam!-krzyknąłem-Zakochałem się w niej.-zaczęły lecieć mi łzy. Piotrek podszedł do mnie. Poklepał mnie po ramieniu.

-Wszystko będzie dobrze. Jeszcze jej to powiesz i będziecie szczęśliwi. Karetka przyjechała.

Zabrali Darię do szpitala, a mnie zawiózł Piotrek. Nie chciał, żebym w takim stanie prowadził. Daria jest operowana, modlę się, żeby ta operacja się udała i Daria żyła. Po godzinie wyszedł lekarz.

-I jak panie doktorze? Żyje?-zapytałem.

-A pan jest z rodziny?

-Nie, jestem jej szefem i przyjacielem.

-Mogę udzielać informacji tylko rodzinie.

-Ale pani doktorze, ona nie ma nikogo oprócz mnie. Wszyscy ją zostawili.

-No dobrze. Zapraszam do mojego gabinetu.-poszedłem za lekarzem.

-Stan pacjentki jest krytyczny.-powiedział lekarz, a ja złapałem się za głowę.

-Ale będzie żyć prawda?

-Ta doba będzie decydująca. Operacja była poważna. Straciła dużo krwi, to była głęboka rana. Za godzinę będzie mógł Pan wejść do niej na chwilę.

-Dziękuję bardzo.-wyszedłem. Podbiegł do mnie Piotrek.

-I co z Darią?-zapytał.

-Jej stan jest krytyczny. Ta doba będzie decydująca.

-O kurczę. Policja chce z Tobą porozmawiać.

-Już idę.

Biurowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz