Rozdział 7

49 7 7
                                    

❝𝐏𝐫𝐳𝐞𝐩𝐫𝐚𝐬𝐳𝐚𝐬𝐳, 𝐚𝐥𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐜𝐢 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐤𝐫𝐨❞

 Wróciłam z patrolu granicznego razem z Lwią Grzywą, Lśniącą Łapą i Mokrą Skórą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Wróciłam z patrolu granicznego razem z Lwią Grzywą, Lśniącą Łapą i Mokrą Skórą. Złotorudy wojownik dał jakieś zadanie swojej uczennicy. Młoda kotka wyglądała na rozczarowaną. Ja i jego partnerka przyglądałyśmy się jak biało-kremowa kotka odchodzi. Kocur po chwili znów podszedł do nas.

 - Skąd to jej rozczarowanie? - Zapytałam.

 - Kazałem jej wyczyścić legowisko starszych - odpowiedział.

 - To wcale jej się nie dziwię. Będzie musiała patrzeć na tą starą zrzędę, która chyba nigdy nie opuszcza legowiska starszyzny - mruknęłam.

 Lwia Grzywa się zaśmiał, a jego partnerka pokręciła głową z dezaprobatą.

 - Chyba nie może być z nim tak aż tak źle, prawda? - Mokra Skóra wyglądała na zmartwioną.

 O niego ty się nie martw. Nie jest tego warty.

 Zanim zdążyłam wymyślić jakąkolwiek odpowiedź, obok nas pojawił się Śnieżna Burza. Czułam jak moje futro się jeży na karku. Od czasu tamtej bitwy nie rozmawialiśmy, nie licząc wysyłania patroli. Nigdy mu nie wybaczę. Nie zasługuje na to. Jest tak samo okropny jak jego ojciec. Oboje są siebie warci.

 Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Jego oczy były tak samo niebieskie, jak niebo w czasie pory zielonych liści. Mokra Skóra unikała jego spojrzenia, a Lwia Grzywa udawał, że się za czymś rozgląda. Czego on znowu chce? Znowu będzie zapewniać mnie o swojej miłości? Po tym wszystkim?!

 - Lazurowy Ogonie, możemy porozmawiać? - Poprosił.

 Pokiwałam głową. Zgodziłam się tylko dlatego, ponieważ mogła to być poważna sprawa. Byłam w końcu zastępczynią.

 Mokra Skóra i Lwia Grzywa odeszli, dając nam nieco prywatności. Usiadłam i owinęłam ogon wokół łap.

 - Mam nadzieję, że to coś ważnego. Jeśli to kolejne wyznanie miłości, to sobie daruj. Nie zamierzam zostawać twoją partnerką - warknęłam.

 Wiem, że potraktowałam go chłodno. Zasługiwał na to.

 - Lazurowy Ogonie... Ja naprawdę cię kocham - powiedział.

 - I z tej szaleńczej miłości do mnie postanowiłeś spróbować zabić moją najlepszą przyjaciółkę? - syknęłam. - Kiedy wreszcie zrozumiesz, że kocham ją, a nie ciebie?

 - Ona cię zostawiła. Odeszła od nas. Zdradziła... Nie widziałaś? Ona spodziewa się kociąt!

 - Wiem, zauważyłam to.

 Nie poznawałam własnego głosu i jego tonu. Taka chłodna i surowa byłam tylko dla niego.

 - Ale i tak zawsze będę ją kochać. Twoja zdrada boli o wiele bardziej, Śnieżna Burzo - dodałam po chwili.

 Kocur zaczął się trząść.

 - Zawsze się nad nią użalałaś. A ja? Moja matka też zginęła, kiedy byłem kociakiem, Ostry Mróz nie uważał mnie za swojego syna. Nigdy nie był ze mnie dumny. Musiałem więc zdobyć jego szacunek. A ty jesteś córką przywódcy...

 - Czyli chciałeś być ze mną tylko dlatego, bo jestem córka przywódcy?!

 - Nie! Ja cię naprawdę kocham! Ale miałem nadzieję, że...

 Jak mogłam być tak ślepa. Chciał mnie tylko wykorzystać, żeby zrobić wrażenie na swoim okropnym ojcu, który nie jest wart jednego wąsa! 

 - Że co? Że mnie wykorzystasz, naprawdę? Chciałeś zabić Różany Zachód tylko po to, żeby jakaś stara zrzęda była z ciebie dumna, bo masz wysoko ustawioną partnerkę?

 Śnieżna Burza nie odpowiedział.

 - Skoro nigdy nie byłeś przez nikogo kochany, to po co robiłeś to samo mojej przyjaciółce? Żeby czuła się tak samo jak ty? Dla chwilowej satysfakcji? Bo byłeś o nią zazdrosny?! - Z trudem powstrzymywałam łzy. - Jesteś okropny, wiesz? A ja przez większość swojego życia miałam cię za przyjaciela.

 - Przepraszam... - Wyszeptał.

 Odwróciłam się i odeszłam. Nie będę na niego marnować czasu.

Wojownicy: Oszukać PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz