Ekipa Zmontowana

116 7 13
                                    



- Chłopaki kurwa, mamy problem! - do szatni reprezentacji Polski wparował spanikowany Pazdan

- Pazdan? Co ty tu robisz? Chodzi ci o ten mecz? Już wiemy, że mamy przejebane, nie musisz nam nic mówić. - powiedział naburmuszony Zieliński.

- Pies jebał ten mecz, chodzi o coś znacznie poważniejszego! - wykrzyczał były obrońca. - Porwali Matty'ego!

W szatni zapadła cisza. Wszyscy patrzyli się na łysego z niemałym zdziwnieniem. Ci, którzy mieli okazję z nim grać, wiedzieli, że to może być kolejna wizja. Natomiast ci, którzy w sumie to tylko słyszeli legendę o Pazdanie, mieli go raczej za lekko nawiedzonego.

- Pazdi, co ty pierdolisz. Znowu przesadziłeś z yerbą? - spytał lekko sceptyczny Kiwior.

- Po pierwsze, yerba to już przeżytek. Teraz piję tylko soczek z pomidorów, widać, że jesteś sezonówką a nie prawdziwym fanem. - zaczął swój wywód Pazdan. - A po drugie, moje wizje nigdy nie były błędne. Matty został uprowadzony i chyba nawet wiem, przez kogo. Którzy z was idą ze mną odbić go z rąk wroga?

W szatni znów zapadła niezręczna cisza. Niestety, piłkarze zwątpili w prawdę powiedzianą im przez Pazdana. Nic dziwnego, że obrońca powiedział im sayonara.

- Wy ludzie małej wiary! Judasze! Gdyby was porwali to Matty na pewno by się zgłosił. Wstyd mi za was. - przemówił do tłumu Szczęsny. - Ja pójdę. Trzeba znaleźć tego amatora żabojadów.

- Ja też pójdę. Przecież nie możemy go tak zostawić. - zza winkla wyłonił się Zalewski. Chłopak przegapił połowę rozmowy bo brał prysznic, ale wystarczyło, że usłyszał "Matty uprowadzony" i nie musiał się nawet zastanawiać.

- Ktoś jeszcze? Bo wolałbym nie dzwonić po moim ludzi, są lekko niereformowalni. - powiedział Pazdan z grobową miną. Strach pomyśleć z kim biedak musiał pracować.

- No to ja się przejdę. Jeszcze zadzwonię po Glika, żeby z blachotrapezem przyjechał. Może się przydać. - Lewy podszedł do swoich kolegów.

- Dobra, zbieramy się. Nie ma co zwlekać. - zarządził Pazdan. - A wy się wstydźcie, małe pizdokleszcze.

Z tymi słowami Pazdan, Wojtek, Nicola i Lewy opuścili szatnię. Ubrani w stroje piłkarskie, bo czemu nie. Reszta drużyny patrzyła na nich jak na debili.

- Pewnie poszli pić bez nas. - powiedział Szymański.

- Pewnie ta. Przecież Cash szybciej by komuś rękę odgryzł niż dał się porwać. - zaśmiał się Bednarek.



                                  ***



Ekipa zmontowana przez Pazdana ruszyła w nieznanym kierunku. A przynajmiej nieznanym dla wszystkich poza samym Michałem Pazdanem. Reszta mężczyzn nic nie mówiła, po prostu podążała za liderem. Głównie dlatego, że bali się gniewu łysego. On jako jedyny miał dobrze funkcjonujący mózg. W końcu Pazdan się zatrzymał.

- Gdzie jesteśmy? - zapytał zniecierpliwiony Lewandowski.

- W piździe. No w Mołdawii jeszcze, nie widać? Zaczekamy, aż zbierze się reszta ekipy i możemy ruszać po Gotówkę. - powiedział Michał.

- Jaka reszta? Myślałem, że tylko Glika zabieramy po drodze. - spytał Szczęsny.

- Zaraz zobaczycie. Musi być jakieś napięcie, co nie. Ale gwarantuję, że będziecie zadowoleni. Chyba. - odpowiedź Pazdana raczej stworzyła jeszcze więcej pytań na temat tajemniczych nowych członków ekipy poszukiwawczej.

Zajście w Katarze - Zalewski x Cash/Mbappe x CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz