Miłość Do Ojczyzny i Drugiego Mężczyzny

162 3 13
                                    



Po słowach babci Mbappe zapadła cisza. Zebrani mężczyźni patrzyli się na kobietę jakby właśnie obwieściła, że ziemia nie jest płaska. Baba chyba tego nie zauważyła, po szczerzyła się do piłkarzy jak głupi do sera.

- Japierdole, trzymajcie mnie bo kogoś zabiję zaraz. - Matty wstał z kanapy gotowy komuś przypierdolić. Nie ważne czy padłoby na jednego z jego kolegów czy na staruszkę, chciał spuścić komuś wpierdoli.

- Ale co ty robisz, już do kąta i siedź tam grzecznie. - Szczęsny złapał Casha i popchnął go z powrotem w stronę kanapy. - Dorośli muszą porozmawiać.

- No to połowa ekipy musiałaby wylądować w kącie. W tym ty, Wojtusiu. - odezwał się Lewandowski, który skończył bliskie spotkanie z jebanym Reusem. Tym razem dosłownie jebanym...

- Idź ćwiczyć bachatę, bo cię Anka nożem zabije. Ja tu się zaraz rozmówię z panią babcią. - po tych słowach Wojtek użyczył staruszce ramienia i wspólnie udali się na górę, aby przedyskutować szczegóły ślubu Casha i Mbappe.

- To co, już mogę wyciągać flaszkę? Wiecznie zimna nie będzie a zaręczyny trzeba opić. - Grosicki jak zwykle miał proste potrzebny.

- Możesz mi polać, bo zaraz mnie coś strzeli. - westchnął załamany Zalewski. Myślał, że jego związek z Mattym idzie w dobrym kierunku i niedługo oficjalnie zostaną parą. A tymczasem jakaś nawiedzona stara baba skrupulatnie zaplanowała, jak zniszczyć im życie.



                                   ***

Po około godzinie Wojtek i babcia Mbappe wrócili do zebranych. Zamiast grobowej ciszy albo sceny mordu zastali... melanż. W sumie nic dziwnego, jest Grosik to jest impreza. Haaland i Grealish widocznie się pogodzili, bo lecieli w ślinę na kanapie. Obok nich siedział zgorszony całym zajściem Matty. Grzeczny z niego chłopak, nawet jak Szczęsny poszedł to i tak siedział cichutko w kąciku. Na środku piwnicy natomiast znajdował się Robercik, który uczył swoich nowych i starych kolegów jak profesjonalnie zatańczyć bachatę. Niestety, ich ruchy przypomniały raczej grupę pijanych wujków na weselu niż rzeczywisty taniec. No cóż, liczą się chęci.

- Panowie, trochę powagi! Tu się będą ważne rzeczy działy! - krzyknął Wojciech, aby zwrócić na siebie uwagę ekipy.

- Co ty gadasz, nie mów, że oddamy rękę Mateuszka jakiemuś żabojadowi jebanemu. - odezwał się Glik, który był najbardziej przytomny z całego towarzystwa.

- No niestety oddamy. Ale nie za darmo! Pani babcia dała za niego niezłą sumkę. Czterdzieści wielbłądów, francuska winiarnia i dwie fabryki sera. O willi na Lazurowym Wybrzeżu już nie wspomnę. Dobry interes na tym ubijemy, panowie. - uśmiechnął się do kolegów Szczęsny. Był z siebie tak dumny, jakby odkrył życie na Marsie.

- I czego się tak cieszysz? Sprzedałeś Matty'ego żabojadom debilu! - wrzasnął wkurwiony Zalewski.

- Dobra tam, Matty i Kylian zawsze mogą wziąć rozwód. - machnął ręką bramkarz. - To była bardzo dobra oferta!

Tak to jest, jak się wysyła na negocjację dwoje niespełna rozumu ludzi. Przez swoją wrodzoną żyłkę do biznesu Wojciech podpisał cyrograf. Tyle, że nie skazał tym siebie. Skazał tym swojego kolegę. Co z tego, że Matty zostanie członkiem zamożnej francuskiej rodziny, skoro będzie przez to nieszczęśliwy? W końcu pieniądze to nie wszystko, co się liczy w życiu.

I tym sposobem, w eleganckim albańskim ogródku babci Mbappe zebrała się ekipa, która montowała miejsce na ślub. Rozstawiali krzesła, łuk weselny, nawet czerwony dywan przygotowali. Co dziwniejsze, babcia Kyliana miała szyte na miarę garnitury dla pary młodej i zebranych gości. Kolejne medium się znalazło. Ustalono, że do ołtarza zaprowadzi Matty'ego Grealish. Przez ustalono mam na myśli, że pobił się z Lewym o pełnienie tej funkcji. Mimo wszystko znał Casha dłużej, więc to on chciał oddać go w ręce francuza.

Zajście w Katarze - Zalewski x Cash/Mbappe x CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz