Biuro Detektywistyczne Septagon

282 11 2
                                    


Ekipa zmontowana przez Szczęsnego zebrała się w wybranej sali. Zespół detektywów oraz główny zainteresowany przyglądali się zgromadzonym mężczyznom.

- Matty, ja w życiu nie pomyślałbym, że dasz się sponiewierać aż tylu mężczyznom. Miałem cię za raczej spokojnego gościa. - powiedział Krychowiak.

- Dzięki Grzesiu, ty zawsze wiesz jak pocieszyć człowieka. - odparł niezadowolony Cash. Krycha był ostatnią osobą z którą chciał rozmawiać o swojej niefortunnej sytuacji.

- Ale jedno Ci muszę przyznać, masz gust. Same ciasteczka się tu zebrały, niektórym sam bym dał. - zachichotał jak napalona nastolatka Grzegorz.

- Grzesiek, weź już skończ bo nam wstyd przy ludziach robisz. - uprzejmie powiedział Wojciech. On również miał dość Krychowiaka i jego wysrywów. - Mamy ważniejsze sprawy na głowie, takie jak identyfikacja współtwórcy płoda Casha.

Matty poczuł jak jego twarz robi się ciepła z zażenowania. W życiu nie pomyślałby, że znajdzie się w tak absurdalnej sytuacji. Czuł, jakby nagle znalazł się w dziwnej fantazji wywołanej przez alkohol oraz nieustępliwą nudę. Cash żałował, że wcześniej nie pomyślał o konsekwencjach katarskiej eskapady. Słuchanie jak ludzie komentują jego życie seksualne było naprawdę nieprzyjemne.

- No dobra Gotóweczko, co możesz nam powiedzieć o całym zajściu. W jakim odstępie czasowym doszło do zdarzenia? - spytał Szczęsny, jedyna osoba posiadająca resztki intelektu. - Te dane pomogą nam zawęzić grono podejrzanych o współudział.

- Lekarka powiedziała mi, że płód ma około 6 tygodni. Z Kataru wróciliśmy mniej więcej 3 tygodnie temu. Więc zostają nam 3 tygodnie w Katarze. - szybko przeanalizował sprawę Matty.

- No dobra, to już coś. Teraz wystarczy popytać co kto robił w tym czasie i będzie już z górki. - Wojtuś wesoło klasnął w dłonie i wyjął swój notatnik. Dzięki szkoleniu w biurze Septagon był naprawdę niezłym detektywem. Sam Rutkowski zazdrościł mu umiejętności.

Szczęsny i Krychowiak posortowali podejrzanych i mieli rozpocząć przesłuchanie. Niestety, jak to w życiu bywa, coś przerwało całą akcję. Do sali wtargnął prezes Kulesza. Wyglądał jakby miał iść na ścięcie.

- Mamy problem wy moje słoneczka zaćmione! Nowy selekcjoner przyjechał i dowiedział się o całej sytuacji! Chce was wziąć na rozmowę. - wydyszał zdenerwowany mężczyzna.

- Japierdole cyrk nie poważna instytucja. - odpowiedział wkurwiony Szczęsny.

                                 ***

- Panie Santosz, wzywał nas pan. - grzecznie powiedział Matty, wchodząc do biura selekcjonera.

- Proszę usziądzcie Panowie. Muszimy porozmawiać o tej doszć szkomplikowanej szytuacji. - powiedział Fernando. Wyglądał przerażająco siedząc w fotelu z kubańskim cygarem w ustach. Jakby go z "Ojca Chrzestnego" ściągnęli.

Trójka wybrańców usiadła na ciemnej, skórzanej kanapie. Szczęsny przybrał równie poważną minę co Santosz, Cash nerwowo bawił się rękami a Krychowiak jak zwykle latał w swoim świecie.

- Panie Cash, szerdecznie gratuluję potomka. W czaszie nasztępnej pielgrzymki z pewnoszcią pomodlę szię za pana  latoroszl. - powiedział selekcjoner wypuszczając bucha z cygara.

- Dziękuję selekcjonerze, to bardzo miłe z Pana strony. - odpowiedział nieco zdziwiony Matty.

- Mam tylko nadzieję, że poszukiwania wszpółtwórcy tego pomiotu nie będą wasz rozpraszać w czasie treningów. Zwłaszcza pana, panie Kryszowiak. - zwrócił się do piłkarza Fernando.

- Spoko luz selekcjonerze. Najwyżej pojedziesz se do tego swojego Lichenia i będzie git. - wesoło odparł Krychowiak. Nie zdawał sobie sprawy, że Santosz nie przepadał za żartami z jego zwyczajów.

- Kryszowiak. Szpierdalaj mi sztąd. W mojej reprezentacji nie będzie żartów z pielgrzymek. - warknął Santosz po czym pstryknął palcami i pojawiło się dwóch nabitych mężczyzn. Szybko wyprowadzili Krychowiaka za drzwi.

- To by było na tyle. Do zobaczenia na treningu. - powiedział Santosz i gestem nakazał mężczyznom wyjść.

                                 ***

- On totalnie jest jakim bossem mafii czy coś. - powiedział Szczęsny po opuszczeniu budynku.

- Japierdole, Krychowiak cię niedojebaniem mózgowym zaraził. -  odparł Cash po czym skierował się do wyjścia. Dość debili na dziś, miał zamiar schować się w pokoju i oglądać "Ojca Mateusza". Choćby skały srały nie ominąłby seansu swojego ukochanego serialu.

Matty pędził do swojej komnaty jakby mu się dupa paliła. Bardzo nie chciał wpaść na któregoś z potencjalnych tatusiów. Nie był w stanie spojrzeć na któregokolwiek z nich. W końcu umawiali się, że to tylko jedna noc i więcej nie będą o tym rozmawiać. Niestety, wszechświat nie był łaskawy dla farbowanego liska. Przed drzwiami numer 1.41 czekał Nicola. Chłopak zataczał nerwowe kółka pod pokojem. Cud, że nie wydeptał dziury w dywanie.

- Matty. Szukałem cię. Możemy chwilę pogadać? - zapytał Włoch.

- Jasne. No chodź. - westchnął Cash. Niestety miał słabości do Zalewskiego i jego niewinnej buźki. Nie potrafił odmówić chłopakowi.

Mężczyźni weszli do pomieszczenia. Nie było ono niezwykłe, normalny pokój hotelowy. Cash gestem wskazał Zalewskiemu, żeby usiadł na kanapie. Sam postanowił ulokować się w fotelu.

- No to słucham. O czym chciałeś porozmawiać? - spytał Anglik.

- Jak się czujesz? Wiesz z tym całym dochodzeniem i w ogóle. Trzymasz się jakoś? - nerwowo spytał Nicola. Było widać, że ten temat był dla niego niezręczny.

- Trochę w to wszystko nie wierzę. Jednego dnia relaksuje się w Bydgoszczy a kolejnego dowiaduję się, że przypadkowo rozmnożyłem się z losowym facetem. Czuję się jak w jakimś paradokumencie. - przyznał Cash. - Nawet z chłopakami ciężko mi rozmawiać bo czuję, jak mnie osądzają. Czuję się taki... samotny.

- Nie jesteś sam Matty. Masz Szczęsnego, Kuleszę a nawet Santosza. No i... masz też mnie. - powiedział Nico, chwytając drugiego mężczyznę za rękę. - Możesz do mnie przyjść z czymkolwiek. Zawsze będę cię wspierać i pomagać Ci najlepiej jak potrafię.

- Dziękuję Nico. Nawet nie wiesz, jak bardzo to doceniam. Jesteś najlepszym przyjacielem o jakiego mogłem prosić. - odparł anglik ze łzami w oczach, po czym serdecznie przytulił Zalewskiego.

Nie zauważył, że na twarzy chłopaka malował się smutny, lekko rozczarowany uśmiech...















************

3 minuty i Czesi naszych rozjebali myślałam że się zesram tam wczoraj

Napisalam 860 słów o płodach pozdrawiam, do CV se to wpisze

Ogolnie to Mateuszek zfriendzonowal Zalewskiego, jak koło fortuny dobrze zdecyduje to może go odfriendzonuje ale kto wie

Kiedyś naszrajbuje kolejny rozdział, tam poznamy kolejnego podejrzanego o udział w zajściu

Jakiś trojkat miłosny może jebne ale kto tam wie

W takim tempie to za miesiąc zobaczymy

Już nie przedłużam, miłego wieczoru życzę, jutro niedziela do kościoła trzeba wstać!!!

Zajście w Katarze - Zalewski x Cash/Mbappe x CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz