Rozdział 4

64 2 0
                                    

Już miałam wychodzić z budynku galerii handlowej, gdy usłyszałam dobrze mi znany głos Gabby.

- Podwieźć cię? Sasha nas podwozi! - tłumaczyła mi Gabby. - I mamy kawę! - jeśli kawa to ja się zgadzam.

- Idę! - nie, nie jestem uzależniona od kawy. Po prostu bardzo ją lubię.

To jest idealny moment na przekazaniu Soni wiadomości od tego debila. Dlatego wyciągnęłam telefon i pokazałam wiadomość Sonii, którą dla niej napisałam. Był tam zapisany cytat ze słowami Seana.

Gdy przeczytała popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się i mnie przytuliła. Chyba jest szczęśliwa. Nie ukrywam, że mnie to nie cieszy. Mimo, że jakoś nie trzymałyśmy się blisko to naprawdę ją lubiłam. Teraz to do mnie docierało.

☆☆☆

- Przekazałam Gabby, a teraz idę na surfing, więc pa. - wyszłam z domu, ale znowu zapomniałam deski oraz stroju kąpielowego, dlatego musiałam się wrócić z spojrzeć twarzą w twarz Seana.

Miałam nadzieję, że już go nie spotkam, ale oczywiście nie może być tak piękne, jak się zapowiadało. Przywitał mnie tuż przy drzwiach mojego pokoju. Odezwał się, a mi przysięgam, że podskoczyło tętno.

- Wiem, napisała do mnie. - uśmiechnął się - A co? Zazdrosna?

- Chciałbyś. - prychnęłam z rozbawieniem na jego słowa

Wzięłam ze sobą do łazienki stój kąpielowy i się przebrałam. Prawie zapomniałam o kremie do opalania. Krem do opalania? Chyba wpadłam na genialny pomysł! Ale to nie teraz. Teraz właśnie łapie deskę i wychodzę.

- Idę! - nawet nie wiem po co mu to było do życia, ale powiedziałam.

- Ja też. - powiedział i stanął tuż obok mnie zakładając buty.

- A to gdzie się pan wybiera?

- Na randkę. Zazdrosna?

- Nie powtarzaj się, bo ja też będę się powtarzać. Wiesz to.

- Wiem, to pa. - już zamykał drzwi, ale udało mi się go jeszcze zatrzymać.

- O której wrócisz?

- A co? Chcesz mi coś wieczorem zaoferować?

- Jesteś obrzydliwy. Pytam się poważnie.

- A, o której mam być?

- Jak najpóźniej.

- To będę jutro rano, pa.

- Pa. - i poszedł

Wyszłam tuż za nim. Dobrze, że go nie będzie, bo mam świetny pomysł, jak go wkurzyć. Ciekawe co on na niezapowiedzianą wizytę u dermatologa? Będę musiała skoczyć do apteki po coś, co podrażni mu skórę, a resztę powiem później. To brzmi, jak idealny plan na dzisiejszy wieczór. Pierwszy spokojny wieczór od początku wakacji.

Dzisiaj skupiam się tylko i wyłącznie na treningu. Dawno nie trenowałam tak, aby trenować. Głownie surfowałam dla zabawy, ale życie to nie zabawa, nie? Są chwile uznawane za zabawę, ale tak na prawdę życie jest przepełnione kłamstwem, smutkiem i goryczą. Jak można tak żyć? Sama się zastanawiam. Nie żebym nie chciała żyć, czy coś, ale chyba każdy ma jakieś wymarzone życie, więc czemu nie postała się, że takie było? Na przykład w moim wymarzonym życiu nie byłoby pierdolonego Seana Davis'a. To jest moim marzeniem. Brak przejmowania się nim, jego widoku i wszystkiego, co się z nim wiąże. To będzie moje życzenie do Św. Mikołaja.

☆☆☆

Nie wierzę, że udało mi się wykonać dzisiejszy i zaległy trening w kilka godzin. To chyba mój rekord w życiu. Najlepszy mój trening. Ale na koniec dzisiaj z treningiem i ogólnie z surfingiem, bo lecę po dowód i na miasto. Mam mały niecny plan.

This summer (wstrzymane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz