rozwiązanie że baja bongo

17 3 7
                                    

Wtem klasnęła w dłonie. Kazała natychmiast przyprowadzić gagatków przed wymiar sprawiedliwości, który zgodnie z władzą absolutną, był jednocześnie nią samą. Preminger wyszczerzył się na jej widok.

- Madmłazele, królowo najjaśniejsza o pani słoneczna ponad wszystkie poratuj i daj ze dwa złote.. - błagał, rzucając się na kolana. Zdziwiona królowa chrząknęła, żeby się nie błaźnił, bo w jego przypadku już i tak bardziej się nie dało.

- Myślałam, że wolałbyś być na wolności. Po co ci dwa złote do jasnej anielki?

- Bo w lochach jest taki gość, co za dwa złote sprzedaje lusterka. A ja już tyle nie widziałem swojego wspaniałego odbicia... - westchnął ze zbyt wyeksponowanym bólem. Królowa przekręciła oczami.

- Wystarczy, że inni widzą twój świński ryj złotko. - wtrąciła Karp. Preminger spojrzał na nią jakby chciał ją zamordować (plot twist: chciał).

- Moi drodzy. - uspokoiła nagle królowa.

- Z tej racji, że nie ma was kto pilnować, sugeruję rozdzielenie dla dobra ogółu.

Preminger przyjął to znośnie może to z tego powodu, że zamiast słuchać, przyglądał się swoim paznokciom, które zachowały się w całkiem niezłym stanie, chociaż potrzebowały natychmiastowego manicure według jego szanownej osoby. Madame Karp była wniebowzięta.

- Sugeruję do tego bonusik – co powiecie na prace społeczne? - zapytała z wielkim uśmiechem. Preminger prychnął.

- Dopóki będę sam, na wszystko się zgodzę.

- Ja również – dodała rura.

- Świetnie. Dzięki temu paru strażników, których wykończyliście trochę wcześniej będzie mogło was pilnować.

- Ale ja nie potrzebuję obstawy. - żalił się Preminger.

- Ale twoi siostrzeńcy owszem.

- Miałem wyjść sam! - Preminger oburzył się tupiąc nogą. Liczył na to, że dostanie trochę ciszy i spokoju, ale te półgłówki najwidoczniej będą się za nim ciągnąć po wieki wieków. Królowa nie dopuszczała żadnych negocjacji uważając, że Nick i Nack po wyjściu z więzienia nie dadzą sobie rady sami, bo są na to za głupi.

- Dlaczego? Dlaczego!? Teraz będzie się za mną uganiać strażnik, idioci i ten zespół mariacki... - zachlipał, a zespół mariacki, który przyłączył się do niego tak bez okazji, wlókł się za nim grając skoczną muzykę. To będzie ciężki czas. Ciekawe, czy chociaż pracę dostanie przyzwoitą....

Następnego dnia wyszedł z więzienia ze swoją walizką, w którą zapakowane były jego nadzwyczajne ciuchy i galopkiem jak wesoły konik potuptał za strażnikami, którzy prowadzili go do nowego miejsca zamieszkania. Miejsce to wyglądało całkiem gustownie. Znajdowało się niedaleko zamku, było całkiem duże, przestronne, miało mnóstwo eleganckich mebli i bibelotów, a nawet petunie na balkonie. Preminger zachwycił się.

- Czy to właśnie tu będę mieszkać? - rozmarzony spytał, ale strażnik pokręcił głową.

- Zatrzymaliśmy się tu tylko po to, aby kolega mógł pooglądać petunie. - odparł wskazując na swojego ziomala zapatrzonego w kwiatki. Kiedy mu przeszło i oddalili się, Preminger zaczął marudzić. Na całe szczęście szybko doszli do małej, różowo-białej budki w środku miasteczka.

- Oto twoje miejsce.

- Co? Co ja tu będę robić? - obruszył się, że nic mu nie wytłumaczono i zaczął stukać obcasem niespokojnie. Po chwili podeszła do niego blond babka w kostiumie w prążki z jakimiś dokumentami i podkładką w ręku. Miała też na głowie gustowny, mały kapelusik w kolorach budki.

- Witam cię zacny Wiesiu. - rzekła do niego bardzo szarmancko.

- Nie jestem Wiesiem!

- No wiem, tak tylko chciałam się podroczyć. Preminger, od dzisiaj pracujesz w tej oto budce z lodami.

- Że co przepraszam!?

- Nie musisz przepraszać.

- A kim ty niby jesteś, żeby wyznaczać mi zadania!? - zdegustowany siwak z niesmakiem omiatał miejsce zakwaterowanio-pracy.

- Jestem autoreczką. Chcieli cię wsadzić do Starbucksa, ale uznałam, że sobie nie poradzisz, a że mam moce sprawcze, przyszłam do ciebie i ci uświadamiam, że teraz jedyne, co możesz kręcić na boku, to lody. I to w 24 smakach!

- Skoro jesteś autoreczką, błagam, błagam zabierz mnie stąd!

- Nie ma nawet takiej opcji, jestem zbyt zajęta. Muszę przygotować się do matury. Mistrz i Małgośka sami się nie przeczytają. Nie mam ochoty cię niańczyć.

- Proszę! Zrobię wszystko! - kiedy Preminger dowiedział się, z kim ma do czynienia, zmienił nastawienie mając nadzieję, że ugra chociaż ładny stoliczek z kwiatuszkiem przed budką, ale i to się nie udało. Za to wyżydził fartuszek w króliczki i kocyk w kratkę na chłodne noce. A to zawsze było coś. O jałmużnę można zawsze było postarać się potem.


........................................

Proszę nie brać tego na poważnie ;)


Po happy endzie ciąg dalszy - Barbie księżniczka i żebraczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz