Rozdział dwunasty

2.5K 146 35
                                    

– Co jest, brachu? – spytał Dylan ospałym głosem.

Liam zignorował chłopaka, całą uwagę skupiając na Rosalie.

– Idziemy – rzucił, ciągnąc ją w stronę wejścia do domu.

– Co? Nigdzie z tobą nie idę! – warknęła, próbując wyrwać rękę z jego uścisku.

– Niefajnie, brachu – odezwał się Dylan, podchodząc do nich. – Jeżeli dziewczyna mówi nie, to trzeba to uszanować.

Liam westchnął wyraźnie poirytowany.

– Chodzi o twojego ojca. Zasłabł – powiedział.

Serce Rosalie zaczęło bić szybciej. Odrętwienie zniknęło, zastąpione przerażeniem. W popłochu zaczęła szukać swojej torebki, dopiero po chwili przypomniała sobie, że zostawiła ją na kanapie.

– O mojego ojca? – spytał Dylan, powoli wymawiając każde słowo.

Liam znów westchnął.

– Nie, o szeryfa, ojca Rosalie – odpowiedział rozdrażniony, ponownie ciągnąc ją za rękę.

Tym razem nie protestowała. Przerażenie otrzeźwiło ją na tyle, że nie miała już takich trudności z chodzeniem, jak jeszcze przed chwilą. Przeszli przez zatłoczony salon, gdzie Liam znalazł jej torebkę i we dwójkę wyszli na zewnątrz.

– Możesz kierować? – spytała.

– Tak, nie piłem. Jutro mecz – odparł, otwierając jej drzwi do samochodu.

Posłusznie zajęła miejsce pasażera i zapięła pasy. Działała jak na autopilocie. Musiała się dowiedzieć, czy z tatą wszystko w porządku. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby coś mu się stało, bo nie odbierała telefonu.

Telefon!

Drżącymi dłońmi otworzyła torebkę, wyciągając z niej komórkę. Odblokowała ją, lecz nie miała żadnego nieodebranego połączenia ani wiadomości.

– Ktoś się z tobą kontaktował? – spytała, patrząc na profil chłopaka.

– Co?

– W sprawie mojego ojca. Czy ktoś do ciebie dzwonił? Twoja mama?

Liam zesztywniał, zaciskając dłonie na kierownicy. Może i była pijana, lecz znała go na tyle, aby wiedzieć, że coś nie grało w jego zachowaniu.

– Powiedz, że tego nie zmyśliłeś – zażądała.

Nie odpowiedział. Dopiero po chwili skinął głową, potwierdzając jej przypuszczenia.

Ulga zalała jej ciało, lecz było to słodko–gorzkie uczucie. Jak mógł ją tak okłamać? Jak mógł być tak okrutny? Czy aż tak jej nienawidził, że jej ból sprawiał mu radość?

Miała tyle pytań, lecz nie zadała żadnego z nich. Bała się poznać na nie odpowiedzi. Zwłaszcza że przez ostatnie dni żyła nadzieją, że jednak między nimi się ułoży i z czasem wszystko wróci do normy. Jak zwykle rzeczywistość zweryfikowała jej marzenia.

Jechali w milczeniu. Rosalie nie odrywała wzroku od chłopaka. Chciała na niego nakrzyczeć, uderzyć go, zrobić cokolwiek, aby pokazać mu, jak bardzo ją zranił, ale nie miała siły. Chwilowy skok adrenaliny opadł, sprawiając, że znów straciła kontrolę nad swoim ciałem. Kręciło jej się w głowie, a z każdym pokonywanym zakrętem, mdłości przybierały na sile.

Zatrzymali się. Złapała za klamkę, aby wysiąść. Uciec jak najdalej od chłopaka, gdy zorientowała się, że znajdują się w lesie. Była pewna, że podwiezie ją do domu, ale najwyraźniej jej męki jeszcze się nie skończyły.

Hate between us WYDANE 14.02.2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz