Rozdział czwarty

2.9K 150 67
                                    

Rosalie nie spała, gdy rozdzwonił się budzik. Leżała, wpatrując się w uśmiechnięte oczy Harrego, którego plakatu nadal nie ściągnęła z sufitu. Słyszała, krzątającego się po domu ojca i wiedziała, że jak nie wstanie, to zaraz przyjdzie ją obudzić. Przymknęła na chwilę oczy, zbierając w sobie odwagę, aby jakoś przeżyć ten dzień.

Pierwszy dzień w nowej szkole.

Weekend minął jej błyskawicznie. Spędziła go, rozpakowując swoje rzeczy, nadrabiając zaległości z ojcem i trzymając się z daleka od Liama. Lecz nie mogła dalej go unikać. Nie, gdy chodzili do tego samego liceum, którego – zgodnie ze słowami Hope – Liam był królem.

Rozległo się pukanie do drzwi.

– Już wstaję! – krzyknęła, zrzucając z siebie kołdrę.

Przetarła dłońmi zmęczoną twarz i ruszyła do łazienki. Każda kolejna warstwa makijażu, sprawiała, że czuła się coraz pewniej. Wreszcie była gotowa. Przyjrzała się po raz ostatni swojemu odbiciu w lustrze, wytarła szminkę w kąciku ust i wzruszyła ramionami.

Cokolwiek dzisiaj się nie wydarzy i tak nie będzie gorzej niż w poprzedniej szkole, pomyślała, chcąc podnieść się na duchu.

Weszła do kuchni. W powietrzu unosił się zapach smażonego bekonu i jajek – jedynej potrawy, którą ojciec potrafił ugotować.

– Nadal nie przepadasz za śniadaniami? – spytał Tony, gdy nalewała sobie kawy.

Pokręciła głową i usiadła przy stole.

– Za porannym wstawaniem też nie? – dopytał, uśmiechając się.

Rzuciła mu swoje najbardziej pogardliwe spojrzenie i upiła spory łyk kawy. W przeciwieństwie do ojca nie była rannym ptaszkiem i nie funkcjonowała dobrze bez sporej dawki kofeiny.

Tony zajął miejsce obok niej i posmarował grzankę grubą warstwą masła. Rosalie ledwo powstrzymała się od komentarza, lecz jej wzrok mówił wszystko.

– Znowu chcesz mi zrobić wykład na temat zdrowego odżywiania? – spytał, unosząc brwi.

– Po co? I tak nic z tego do ciebie nie dotarło – odparła. – Proszę bardzo. Zajadaj się tym swoim glutenem i tłuszczami nasyconymi.

– Taki mam plan – powiedział, odgryzając spory kawałek bekonu, lecz widząc minę córki, dodał: – Wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej, ale nie mam zamiaru spędzić reszty życia, jedząc tekturę. I nie obrażaj się, ale marna z ciebie kucharka. Ten kurczak z soboty był okropny. Sama ledwo go zjadłaś.

Nie zaprzeczyła. Nie mogła. Ojciec miał rację i oboje dobrze o tym wiedzieli. Na samo wspomnienie tego obiadu, robiło jej się niedobrze. Zdecydowanie gotowanie nie było jej mocną stroną, ale nie należała do osób, które łatwo się poddają.

– Mogę spróbować innych przepisów. Znalazłam wczoraj jeden na pieczonego dorsza, który...

– Nie.

– Przecież lubisz ryby.

– Tak, ale smażone w grubej panierce z frytkami.

Westchnęła zrezygnowana, lecz nie kontynuowała tematu. Był tak samo uparty, jak ona i była mała szansa, że uda jej się go do czegokolwiek przekonać. A zwłaszcza do zmiany nawyków żywieniowych, gdy nie potrafiła przyrządzić nawet prostego kurczaka.

Dopiła resztkę kawy i zerknęła na zegarek. Musiała się zbierać, jeżeli nie chciała się spóźnić w swój pierwszy dzień szkoły.

– O której masz autobus? – spytał Tony.

Hate between us WYDANE 14.02.2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz