Minęło kilka dni, a wraz z nimi pojawił się kaszel. Przejmujący, łamiący Rosalie serce kaszel. Budził ją w nocy, przerywał rozmowy, nieustannie przypominał im o ich dramatycznej sytuacji. Jakby i bez niego nie było jej wystarczająco ciężko.
Ubrała się i zeszła do kuchni. Nalała sobie ogromny kubek kawy i zapatrzyła się na stary rachunek przyczepiony do lodówki, na którym ojciec zapisał koślawym pismem kilka słów. Praca, nie, dom, kawa, czas. Zmrużyła oczy, nic z tego nie rozumiejąc. Z każdym kolejnym dniem mężczyzna podnosił jej poprzeczkę w swoich łamigłówkach. Czuła, że za jakiś czas zostawi jej pustą kartką i każe się domyślić, co krąży po jego głowie.
Jeszcze przez chwilę wpatrywała się w rachunek. Wreszcie wzruszyła ramionami i usiadła przy stole, zbyt zmęczona, aby tak intensywnie myśleć. Był piątek. Minęły dokładnie dwa tygodnie, odkąd przyjechała do Eatonville. Dwa długie, pozbawione snu tygodnie. Zastanawiała się, ile jeszcze wytrzyma w takim tempie.
Trzask zamykanych drzwi i kroki. Popatrzyła zaskoczona na ojca.
– Nie miałeś być w pracy? – spytała, gdy Tony wszedł do kuchni.
– Nie. Przecież zostawiłem ci wiadomość. – Zerwał rachunek z lodówki. – Może jej nie zobaczyłaś?
– Widziałam, ale jedyne co z niej zrozumiałam to to, że jesteś w pracy.
Pionowa zmarszczka przecięła jego czoło. Położył kartkę na stole i stuknął palcem w trzy pierwsze wyrazy: praca, nie, dom.
– Właśnie napisałem, że nie jestem w pracy, a w domu. – Przesunął dłoń na ostatnie dwa wyrazy. – Zdążę wypić z tobą kawę. Myślałem, że jaśniej się nie da.
Prychnęła.
– Byłoby jaśniej, gdybyś napisał wiadomość całym zdaniem.
– I pozbawił twój leniwy mózg zabawy z samego rana? Nie ma szans. – Wyciągnął jajka i bekon z lodówki. – Jak ci wczoraj poszło z Carmen? Lepiej niż ostatnio?
Zacisnęła dłonie na kubku, przypominając sobie poniedziałkowe spotkanie gazetki. Przez tę sytuację z Liamem spóźniła się na nie minutę, za co zarobiła długie kazanie o punktualności i szacunku do czasu innych osób. Nie miałaby z tym problemu gdyby nie to, że Dylan zjawił się dobre pół godziny po niej, a pani Alegre nawet nie zająknęła się słowem na ten temat, potwierdzając Rosalie, że są równi i równiejsi.
– Nie odezwała się do mnie ani razu, więc tak, możemy uznać, że było lepiej.
Westchnął, wbijając jajka na patelnię.
– Najgorsze jest to – ciągnęła – że muszę siedzieć i słuchać, nad czym pracują inne osoby. Wszyscy mają takie ciekawe tematy... nawet Dylan robi artykuł o roli gier komputerowych w nauce. A ja opisuję, jak kilkudziesięciu facetów wypina pośladki, wydając przy tym dziwne dźwięki. Już w przedszkolu pisałam o poważniejszych rzeczach.
Tony parsknął, energicznie mieszając jajecznicę.
– Tak, pamiętam minę twojej nauczycielki, gdy zamiast krótkiego opisu swojego pupila, oddałaś jej wypracowanie pod tytułem: Koty – słodkie zwierzątka, czy domowi zabójcy?
Rosalie uśmiechnęła się szeroko na to wspomnienie.
– Liam wymyślił tytuł, a nie ja – odparła. – To było po tym, jak obejrzeliśmy dokument na Discovery Channel o drapieżnikach.
Mężczyzna zamarł ze szpatułką w powietrzu, odchrząknął, po czym kontynuował mieszanie. Obserwowała go uważnie, zaskoczona jego reakcją na samo wspomnienie imienia chłopaka.
CZYTASZ
Hate between us WYDANE 14.02.2024
RomansaCzy istnieje gorszy wróg niż przyjaciel, który zna wszystkie twoje tajemnice? Rosalie Clark w wieku sześciu lat przeprowadziła się do Eatonville, naiwnie wierząc, że w nowym miejscu wszystko się zmieni. Niestety, szybko okazało się, jak płonne były...