Rosie 5 lat temu
Siedziałam zapłakana w rogu mojej kuchni. Krew była wszędzie. Dalej nie dotarło do mnie że jestem postrzelona i że moja siostra nie żyje. Jebany Jameson. Słyszałam syreny karetki oraz policji. Nareszcie. Jameson uciekł. Kiedy wyjdę z szpitala to na bank będę musiała zeznawać w sądzie. Nie chcę tego, bardzo boje się sądów przez moją przeszłość.
Postrzelona byłam w brzuch i w nogę. Miałam rościenty nadgarstek i lekko podcięte gardło. Nie mogłam się ruszyć. Moja siostra leżała na moich kolanach, ponieważ ją tak polożyłam. Była taka młoda. 16 lat. Nie przebacze sobie że jej nie ochroniłam. Dlaczego poszłam do tego sklepu i zostawiłam ją samą. Gdybym wzięła ją ze sobą lub, została z nią, dałabym radę ją ochronić. Policja i ratownicy weszło trzaskiem do mojego domu. Ratownicy opatrzyli mnie trochę i zabrali na noszach do karetki. Za to moją siostre zabrał ktoś inny.
Kilka godzin później było już wszystko zdiagnozowane. Miałam trzy połamane palce i nic innego- strzały i dźgniecia nic mi złego nie zrobiły- dwóch policjantów weszli do pokoju gdzie leżałam. Musiałam zeznawać kto to wszystko zrobił, jak wyglądała ta osoba i jak to się stało. Upewnili mnie że moja siostra nie żyje. W jednej chwili zrozumiałam że moja młodsza siostra jest w domu. Ma 10 lat. Policja kiedy spytałam się ich gdzie ona jest, powiedzieli mi że jest pod opieką lekarzy. Została drzgnieta nożem. To że moja siostra cierpi, a druga została zamordowana boli mnie bardziej, niż moje rany.
Policja po jakiejś godzinie wyszła. Zostałam sama z jakąś lekarką, która patrzyła na mnie ze wspołczuciem.
Rozpłakałam się kiedy zobaczyłam moją małą siostre w drzwiach. Megan. Podeszła do mnie weszła na moje łóżko i się przytuliła po czym też się rospłakała. Gdzieś mam to czy ja cierpię ale nienawidzę patrzeć że moje siostry cierpią.- Wiesz już że Melisa nie żyje prawda? - powiedziała zachrypniętym i łamiącymi się głosem.
- Przepraszam. To moja wina, zostawiłam was same. Bardzo przepraszam.
- To nie twoja wina Rosie.
Rosie. Tak zawsze mówiła na mnie Melisa. Czyli moja zmarła siostra. Od wtedy każdy na mnie tak mówi. Od wtedy nienawidze mojego pełnego imienia, ponieważ moja siostra mowiła że Rosie jest lepsze.
Przytuliłam ją mocniej do siebie.
- Będzie dobrze damy radę.
Rosie
Wróciliśmy ze sklepu do "domu" po godzinie chodzenia i kupytania.
- Oliver..
- Słucham skarbie.
- Mam 15 letnią siostrę. Siedzi dalej od kiedy jestem tu, sama w moim domu. Proszę możesz ją tu przyprowadzić. Błagam martwię się o nią. Nie chcę znów żeby było to samo. Proszę
- To samo? Czyli.
Kiedy opowiedziałam mu całą historię, podałam mu numer domu i ulice. Zamknął mnie w moim pokoju i wyjechał.
Czekałam jakieś pół godziny, kiedy usłyszałam przekręcenie zamka w klamce. Nie musiałam długo czekać. Gdy ją zauważyłam zaczeło robic mi się ciepło w sercu. Bez szfanku. Gdy mnie zobaczyła rzuciła się na mnie ucałowała i przytuliła mnie.
- Rosie! Tak bardzo teskniłam.
- Ja też Megan!
Tak bardzo mi jej brakowało. Minął prawie miesiąc od porwania, a tak za nią zateskniłam.
- Byłaś na cmentarzu u siostry? - zapytałam się jej.
- Tak byłam. Dałam jej nowe kwiaty.
Łzy zleciały mi po policzkach. Ale ona odrazu je wytarła rękawem do jej bluzy.
- Nie płacz, stało się to stało. Musimy żyć dalej.
Tak mnie te słowa bolały. Wypłakiwałam się w jej bluzę.
Oliver
Zabolało mnie to że dziewczyna w której się zaczełem podkochiwać. Miałem chęć przytulić je, lecz nie chciałem im psuć chwili prywatnej.
Wyszłem z pokoju i zakluczyłem drzwi za sobą. Musiałem mieć pewność. A drugą rzeczą którą muszę się dowiedzieć, kim był ten facet. Później musze się jej zapytać. Poszedłem do drugiego pokoju obok ich. Nie był on mój ale będzie siostry Rosie.
Dla tych dziewczyn zrobię wszystko. Nie mogę, nie mogę.
Muszę być dla nich najgorszym piekłem. Muszą mnie źle pamietać.
Usiadłem na łóżku słuchając dziewczyny obok. Dwie małe pizdy drą mi się na cały dom, bo nie widziały sie ze 25dni. Gdybym miał tak reagować na moich znajomych, to bym wolał w grobie leżeć.
Czuje że kupiłem bardziej pojebaną kobietę od mnie. Zaraz to ja będę jej pieskiem, który jak na niego krzyknie kuli się w kącie.
Nie moge być uległy.Wzieła mnie ochota na kebaba. Japierdole popierdoli mnie zaraz
10 minut później jechałem juz samochodem do miasta. Ulice w Cartagencie nie były cudowne według mnie. Kolumbia słyneła z najbardziej pojebanych krajów. Tutaj rządziły narkotyki i morderstwa. Może i też tym rządziłem, ale wiedziałem że są gorsze organizacje niż ja.
Poszedłem do lady, gdzie stał jakis turek burek.
- Rollo, miśiany, miśiany. - powiedziałem po jego jezyku.
Mężczyzna przewrócił oczami.
- 25,99 poproszę.
- Jaśne- nie mogąc ze śmiechu siegnąłem do portfela i zapłaciłem kartą.
Czekałem jebane 20 minut na kebsa. Czemu moje życie musi mnie tak wkurwiać. Jadąc do domu, wpierdalałem i kierowałem. Bezpieczne? Nie. Dobre? Tak. Stojąc na czerwonym zadzwonił moj telefon. Na wyświetlaczu widniał napis "skurwiel".
- Heloł?
- Nie żartuj ze mnie, Oliwier.- odpowiedział. - mam dls ciebie misje.
Milczałem. Moje milczenie ozaczało że miał mówić dalej.
- Zajebiesz Lorenzo za pół bańki?
Myślałem że wypluje jedzenie które miałem w buzi.
- Jebie cie coś? - prawie że wykrzyknąłem- nie zabijam rodziny, oczywiście jak mi nic nie zrobią. I w ogóle skąd taki pomysł?
- Zapierdolił mi 10 dziewczyn z magazynu. To jest kurwa powód, były warte miliony.
- Musisz sobie radzić sam. Nie zabijam rodziny, a tym bardziej Lorenzo. Chuj by mnie jeszcze zabij. Przyda mi się może kiedyś. Tymbardziej że umie zabić nawet zapalniczką. Dasz mu byle co i tak kogoś tym zabiję. A więc adiós mi amigo.
I się rozłączyłem. Pół bańki za zabicię go mi sie nawet nie opłaca.
CZYTASZ
Róże Miłości (! POPRAWIAM ROZDZIAŁY! )
Roman d'amourRosie i Oliver na zawsze? Możliwe. Nie da się, oszukać przeznaczenia.