Rozdział 6

6 3 0
                                    

Pomimo, że minał tydzień od rozmowy Lany z Iwanem, nie spotkali się. Tak samo jak i nie spotkała się z Emilią.

- Obejrzymy może coś? - spytała Lana, gdy chłopak wszedł do kuchni. 

- A co byś chciała? 

- Nie wiem - spojrzała na niego. - Możesz poszukać film, a ja mogę zrobić popcorn. 

- No dobra - po czym wyszedł. 

Minęło parę minut nim spotkali się na kanapie w salonie. Chłopak z przyszykowanym filmem na laptopie, a dziewczyna z przekąskami, butelką ciemnego napoju oraz szklankami. Zgasili światło i usiedli w piżamach z Sol pomiędzy. Zaczarowana była już dawno na ich liście filmów do obejrzenia, ale jakoś nie mieli czasu ani ochoty obejrzeć. 

Nie minęła nawet połowa filmu, a Lana zasnęła. Głowa opadła jej na ramie Wiktora. Uśmiechnął się i przykrył ją kocem, który sie zsunął z jej nóg, a sam kontynuował seans, nie zabierając jej głowy z siebie. 

Mogła poczuć się jak za dziecka, zasnąć na kanapie, a obudzić się rano w swoim łóżku. Wypaliło to po części, bo przebudziła się, gdy Wiktor położył ją na łóżko. 

- Skończył się? - spytała z przymrużonymi oczami. 

- Tak - położył się obok. 

- To dobrze, bo nudny. Następnym razem oglądamy wall-e.

- Znowu?

- Tak. Dobranoc - odwróciła się na drugi bok, plecami do mężczyzny.

- Miłych snów - przysunął się do Lany przy okazji obejmując ją ręką. 

***

Ranek zaczął się od niczego. Konkretniej to od leżenia w łóżku z brakiem chęci do wstawania. A mogli to zrobić zważając na to, że dziś dzień wolny. Dzień tylko i wyłącznie dla nich. 

- Poszłabym na kawę, taką wiesz dobrą - powiedziała bawiąc się włosami Wiktora nadal w łóżku. 

- A co to moja nie dobra? 

- Dobra i o taką właśnie mi chodzi - uśmiechnęła się. 

Wstał całując dziewczynę w czoło i wyszedł z pokoju z uśmiechem na twarzy. Za nim powędrowała Sol, która spała jak zwykle z nimi. 

Szybkie rozciągnięcie się w łóżku i Lana też wyszła spod pierzyny. Zbliżając się ku progu kuchni już czuła zapach kawy. Przywitał ją widok pół nagiego Wiktora z gotowym napojem oraz Sol wcinającą już śniadanie.

- Chyba za mocną ci zrobiłem - postawił kubek z napojem na stole. 

- Ee tam, wypije - usiadła na stołku. - Miałam po prostu ochotę na kawę. Zimnawo dziś.

Zadrżały jej barki i sięgnęła po napój bogów dwoma dłońmi, opatulając kubek niczym koc.

- Trochę, co robimy za tydzień? - usiadł naprzeciwko.

- Myślałam, aby pojechać do twojej mamy. 

- Znajomi mi proponowali picie, ale to wieczorem to jakoś przed południem będzie można przyjechać - spojrzał na zegarek na piekarniku. - Może nie radzi sobie z Rafałem, dawno nie dzwoniła. Może jednak dzisiaj pojedziemy?

- Nie zamartwiaj się tak, nic jej nie będzie. Jak udało jej się ciebie zmienić to i z nim sobie poradzi - złapała go za dłoń i spojrzała prosto w tęczówki. 

- Może i masz racje - przerwał i zabrał rękę. - Ale to ty mnie zmieniłaś. 

Spojrzała na niego unosząc brwi. 

Ma (nie) zdradaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz