Po skończonych zajęciach od razu pojechała do szpitala. Już miała wchodzić do sali z torbą, gdy jedna z pielęgniarek zatrzymała ją mówiąc, że Wiktor został przeniesiony na inny oddział z powodu ciężkiej nocy.
- Mogę do niego wejść? - spytała.
- Jeżeli lekarz pozwoli, zaprowadzę.
Zwróciła się do drugiej pielęgniarki informując, że idzie zaprowadzić dziewczynę do jak to nazwała ,,mopsa". Dość nie korzystne przezwisko patrząc na fakt, że Wiktor jak i mopsy mają problemy z oddychaniem.
Przeszły cały korytarz oddziału pulmonologicznego, a następnie znaczą część szpitala trafiając na oddział intensywnej terapii. Pielęgniarka zaszła do stanowiska, gdzie na fotelu siedział lekarz i klikał coś w komputerze. Po krótkiej wymianie zdań, starszy łysy mężczyzna wstał i podszedł do niezaniepokojonej Lany.
- Niestety, ale stan pana Wiktora nie pozwala na odwiedziny. Nie dawno miał kolejny atak.
- Ale wyjdzie z tego?
- Powinien - spojrzał przez okno do sali z pacjentami. - Przepraszam, kolejny atak.
Minął dziewczynę i wraz z personelem otoczył łóżko. Lana spojrzała przez szkło, zdążyła tylko zauważyć siedzącego Wiktora. Z każdym kaszlnięciem na pościeli znajdowało się wiecej czerwonych drobnych plam.
- Proszę iść do domu - powiedziała pielęgniarka, która właśnie wyszła na korytarz.
- Przywiozłam jego rzeczy - podała torbę.
***
Oparła się rękoma o kierownice. Rzeczki płynęły po jej policzkach. Kolejne kapnięcia padające na jasne jeansy.
- Dlaczego? Dlaczego debilu się mnie nie słuchasz - powiedziała do siebie.
Po chwili zadzwonił telefon. Wytarła policzki i wyjęła telefon z plecaka. Małgorzata.
- Hej...
- Cześć, Lenuś. Jak z Wiktorem? Poprawiło się? - odpowiedział kobieta po drugiej stronie.
- Nie, jest na intensywnej terapii. Nie wpuścili mnie do niego i dostał kolejny atak. Boje się, że nie wyjdzie z tego - próbowała powstrzymać trzęsącą sie nogę. - Wcześniej nigdy nie było, aż tak poważnie.
- Wyjdzie z tego, silny chłopak z niego. Zawsze wychodził, teraz też wyjdzie. - usłyszała spokojny głos.
- Ale nie wyjdzie do soboty. Będziemy musieli przesunąć imprezę.
- W piątek wszystko się okaże. Nie martw się tak. Jak chcesz mogę przyjechać po ciebie, gdzie jesteś?
- Na parkingu przy sklepie.
- Aa ty, nauczyłaś się nie parkować na szpitalnym parkingu - zaśmiała się. - Ale co tu się dziwić, takie ceny teraz wszędzie. Dobra, to jadę.
- Może lepiej w mieszkaniu się spotkamy?
- Jak wolisz. Na pewno dasz radę dojechać sama?
- Yhm - zapewniła.
I się rozłączyły. Schowała telefon z powrotem i wzięła głęboki wdech.
***
Domofon. Lana podeszła, aby otworzyć. Po dłuższej chwili ktoś zapukał do drzwi, które następnie się otworzyły. Przez próg drzwi przeszła kobieta koło 60-siątki. Przytuliła dziewczynę, a następnie pocałowała w czoło.
CZYTASZ
Ma (nie) zdrada
RandomPrzeklęte wybory, alkohol i powracające wspomnienia z dzieciństwa - witaj w świecie Lany. Po tajemniczej imprezie traci pamięć, a jej odprowadzający kryje więcej sekretów, niż by się wydawało. Z każdym kolejnym przypadkowym zetknięciem, ich światy c...