Nadeszła rocznica Lany i Wiktora. W tym roku to ona organizowała wyjście.
- To, co dziś mamy w planach? - spytał.
Było jeszcze bardzo wcześnie, leżeli w łóżku, grzejąc się.
- Nie wiem, nie stać mnie - ziewnęła.
- Spanie cały dzień w łóżku i uznanie tego za najlepszą rocznicę?
- Oczywiście.
- Oczy i wiśnie.
- Oczy i wiśnie.
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Nie no mam jeszcze trochę gotówki - usiadła. - Idę nakarmić Sol.
- Idę z tobą - po czym wstał.
Weszli wspólnie do kuchni. On wziął kawiarkę, a ona nałożyła karmę do żółtej miski Sol.
- To gdzie nas zabierasz? - spytał.
- Do kawiarni.
- Tej twojej ulubionej?
- Nie, nową otworzyli, ale to po południu pojedziemy - ziewnęła. - A potem będziemy znowu siedzieć w domu i może coś obejrzymy.
***
- Długo jeszcze będziesz się malować? - stanął w drzwiach sypialni.
- Aż skończę - powiedziała, odrywając się od malowania rzęs.
- Czekam w korytarzu.
- Dobra - odłożyła tusz.
Po paru chwilach stanęła w korytarzu, patrząc na Wiktora. Ubrany w beżowy płaszcz, biały golf, czarne spodnie i jak zwykle wiele pierścieni. Wyglądał, jakby urwał się z Pinteresta.
- Brakuję ci tylko kolczyków w uszach - stwierdziła.
- Ta, jasne, jeszcze czego - uśmiechnął się.
- Szalik chociaż weź.
Włożyła buty oraz kurtkę i wyszli po wygłaskaniu Sol na pożegnanie.
Zabrała mu kluczyki od auta i wyprzedziła go przed klatką.
- Ja prowadzę - oznajmiła, odwracając się, aby iść przodem do niego.
- Stój - złapał ja za rękę, by nie weszła na jezdnię. - Może nie idź tyłem, zwłaszcza blisko ulicy?
- Jasne - odwróciła się, złapała go za dłoń i wspólnie skierowali się w stronę auta.
Wsiedli do czarnego pojazdu i ruszyli w drogę. Zaparkowali za kamienicą. Próbowała nie okazać podekscytowana, a Wiktor milczał.
- Wiesz już, gdzie idziemy?
- Nie mam pojęcia - rozejrzał się po szyldach, gdy weszli na uliczkę z obu stron zastawioną kamienicami.
- No to niespodzianka w takim razie - także się rozejrzała w poszukiwaniu tego jednego znaku. - O to tutaj.
- Koci Pałac - przeczytał.
- Dokładnie - weszła na schodki prowadzące do drzwi, które zaraz otworzyła.
Cały lokal dawał odczucie bycia w starym zamku. Ceglane ściany, czerwone dywany, obrazy kotów na ścianach w złotych ozdobnych ramkach, a także złote akcenty. Podeszli do lady prosząc o stolik i karty menu. Usiedli blisko drapaka, który służył za tron dla kotów.
O nogi Wiktora otarł się kot, biało-rudy, puchaty i bardzo młody w porównaniu z innymi. Chłopak schylił się, żeby go pogłaskać.
- Jaki miękki - powiedział, dalej miziając zwierzę po grzbiecie.
CZYTASZ
Ma (nie) zdrada
RandomPrzeklęte wybory, alkohol i powracające wspomnienia z dzieciństwa - witaj w świecie Lany. Po tajemniczej imprezie traci pamięć, a jej odprowadzający kryje więcej sekretów, niż by się wydawało. Z każdym kolejnym przypadkowym zetknięciem, ich światy c...