*jebu jebu v.2*
Tsc : SERIO?!
R : C-co?-
Ledwo żywy chciałem otworzyć drzwi. Były zamknięte.
R : Kurwa Green gdzie jest klucz.
Tsc : ŁOŁOŁO SŁOWNICTWO.
G : Znajdź jeśli umiesz.~
R : A jak nie umiem?
G : To jesteś na mnie skazany. ~
Tsc : Poddaje się.
R : Green...
G : Taaakkkk?
R : Gdzie ty dałeś ten cholerny klucz?
G : A od kiedy ty taki nie miły co?~
R : Nie flirtuj tylko gadaj.
G : A pamiętasz ostatnią noc?~
R : Nie. *kłamie*
G : Dotykaliśmy się.
R : CO?
Tsc : JA TU CIĄGLE JESTEM.
R : EEE?
G : Sory pomyliłem się o pare godzin.
R : Tsc błagam pomocy. WYWAŻ DRZWI CZY COŚ.
Tsc : EMMM...
G : A pamiętasz moje wczorajsze pytanie?
R : Błagam nie.
G : To jak już wiesz jaką role wolisz grać?~
R : CO CI ODWALA.
G : BYŁO NIE ZOSTAWIAĆ TYCH ŻELKÓW NA BIURKU. ZBYT BARDZO KUSIŁY NO...
R : Green... Jakich żelków.
Tsc : *ma dość XD*
G : No te na twoim biurku... TO BYŁY ŻELKI TRUSKAWKOWE PRAWDA?
R : ...
G : RED?
R : I WSZYSTKO JASNE.
G : RED BŁAGAM POWIEDZ MI CO JA ZJADŁEM.
R : Ermmm... No bo Blue... Zrobił miksturę miłosną... I dodałem troszeczkę żelatyny...
G : Ile to będzie trwać.
R : Nie wiem trzy godziny.
Tsc : *cierpienie*
R : GREEN GDZIE JEST KLUCZ?
G : Nie wiem same żelki jadłem. Różne były.
R : Jakie jeszcze żelki...
G : No taki szary...
R : GREEN TY NIE ZJADŁEŚ KLUCZA PRAWDA?
Tsc : *tu się dzieje więcej niż w moim życiu*
G : ...
R : Green?...
G : NABRAŁEŚ SIĘ! Coś ty przecież nigdy bym klucza z żelkiem pomylił.
R : Czyli jednak nie zjadłeś tamtych żelków?
G : Nie no te truskawkowe zjadłem.
Tsc : Znikam.
R : Ty tu ciągle jesteś?
Tsc : Już nie.
Tsc odszedł. Nie interesowało mnie to szczególnie gdzie. Teraz najważniejszy był klucz.