Rozdział 2 - „Zamianiacz Pro 3000"

2 1 0
                                    

Każdy dzień pracy w laboratorium, wyglądał tak samo. Punktualnie Betty i Smokey byli na stanowiskach, po godzinie dołączył do nich Will - oczywiście spóźniony.
Po jakich 3/4 h przychodził szef laboratorium, skontrolować ich prace. Był to wielki naukowiec, osiągnął bardzo dużo. Znał go cały kraj, Wilson'owie marzyli, by osiągnąć tyle samo co on. Znany ludziom, jako wielki i przecudowny doktor, profesor, naukowiec Edward Roberts. Jego pomysły, były nie przeciętne. Nikt o zdrowych zmysłach, nie odkryłby, nawet podobnych rzeczy co on.
Tamtego dnia, Edward miał stworzyć wielkie rzeczy. Chwilę po przyjściu Will'a, pojawił się w głównej sali laboratorium. Smokey coś przeczuwał, ale pozostałe rodzeństwo nic nie podejrzewało, więc zakradł się, aby go śledzić.
- Asystentko numer... Niechaj pomyśle... Dwa!
- Niestety, nie profesorze.
- Nie ważne, która jesteś! Potrzebuje Cię teraz!
Smokey zawsze był pod wrażeniem, ile ludzi pracuje dla Roberts'a. Może to dziwnie zabrzmi, ale często, jak był małym chłopcem myślał kim będzie w przyszłości. Jego największym marzeniem, wcale nie była praca w laboratorium, tylko w parlamencie. Smokey ma smykałkę do rządzenia, lecz nigdy nie mógł być ważniejszy niż Will. Egoizm starszego brata, nie pozwolił by na to. To było pewne.
Naukowiec z asystentką, grzebali w metalowych szufladkach, które były dla pracowników na kurtkę lub buty. Myśli pędziły po głowie Smokey'a. Cały czas zadawał sobie najprostsze, a jednocześnie najtrudniejsze pytanie świata „Dlaczego?". Czy tak zwany przez ludzi, „cudotwórca" nie ufał swoim pracownikom, czy kryła się za tym grubsza intryga? Podejrzani Smokey'a, przenieśli się do tajemnej części laboratorium. Jako pracownik zeszłego miesiąca, jako jedyny z rodzeństwa Wilson'ów. Odwiedził już tajemniczą cześć laboratorium. W centrum wielkiej sali, znajdowało się coś co przyciągnęło uwagę chłopaka. Wielka góra stworzona z losowych rzeczy, przykryta białym materiałem.
- A teraz, moja droga asystentko numer dwa...
Mówił podekscytowany naukowiec.
- Nie jestem numerem dwa.
Powiedziała poirytowana asystentka.
- Ach, nie ważne!
Profesor chrząkną i kontynuował swoją wypowiedz.
- Przedstawiam Ci „Zamianiacz pro 3000"! Jest to niesamowity wynalazek, zmieniający ludzi w...
Moment, czy ja kogoś słyszę?
- Ja niestety nic nie słyszę, ale pewnie Pana nowy wynalazek na poprawę słuchu, zaczął działać.
Odparła neutralnie asystentka.
Smokey zaczął się bać, nie pomyślał, że dzisiaj może być testowany „Uchołap". Edward podchodził do skrzyni, za którą chował się Smokey. Serce prawie rozerwało mu pierś. Roberts akurat nic nie zauważył, ale podejrzewał kto może być tajemniczym podglądaczem. Chciał się upewnić, więc kazał asystentce przyprowadzić pozostałe rodzeństwo Wilson'ów. Betty i Will byli zaskoczeni, oraz zestresowani wezwaniem pracodawcy.
- Jeśli ważne jest dla ciebie, tajemniczy ktosiu życie tej oto dwójki, to się pokaż!
Powiedział najpoważniej, jak potrafił belfer.
Smokey nie wiedział co ma zrobić. Z jednej strony, zależało mu na rodzeństwie, ale z drugiej wiedział, że to będzie miało straszliwe konsekwencje.
- Szanowny doktorze, ale dlaczego akurat my mamy zginąć?
Zapytał zestrachany Will.
- Odpowiedz jest bardzo prosta Panie Wilson, bo już was nie potrzebuje.
Poważnie się spojrzał na Will'a. Po odpowiedzi na pytanie Will'a, Edward stwierdził, że nie ma ochoty już dłużej czekać. Zamkną wszystkie możliwe okna i drzwi. Zaciągną najpierw Betty, później Will'a do maszyny i ją włączył. Smokey spanikował, wyszedł zza metalowej skrzyni i próbował ratować rodzeństwo. Niestety walka z Roberts'em i jego wynalazkami, nie jest zbyt łatwa. Szczególnie jak jest się tak marnym, jak Smokey. Po paru nieudolnych próbach walki, razem z braćmi wylądował w „Zamianiaczu pro 3000". Naukowiec ustawił maszynę na maksymalną moc jej działania, podśmiechując się złowieszczo. Wpatrywał się jak rodzeństwo cierpi, gdy zamieniali się w zwierzęta. Ich wzrost się stanowczo zmniejszył, ale uszy wręcz odwrotnie - wyciągnęły się do góry.  Ręce porosły strasznie grubym włosiem, kciuk przetransportował się w stare miejsce ich nadgarstka. Wyrosły im ogony, oraz wąsy. Zamiast równiutkich zębów, mieli kły. Po dłuższej chwili, stali się kotami. Każdy z nich był w innym kolorze: Will był czarny, Betty biała, a Smokey pomieszaniem tych dwóch kolorów, był szary.
- Och, nie spodziewałem się, że będziecie mieli różne kolory.
Powiedział zaskoczony, lecz zadowolony. Will chciał mu coś odpowiedzieć ze złością, ale jedynie można było zrozumieć „Miał, miał i miał". Profesor wziął ich za kudły i wywalił z laboratorium. Tak oto rodzeństwo Wilson'ów, zostało zwolnione...

three catsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz