Czy dawne rodzeństwo Wilson'ów się rozdzieliło? Nie. Oczywiście, że nie. Betty jest zbyt empatyczna, by zostawić Smokey'a samego. Szczególnie, gdy jej ulubiony braciszek jest smutny. Gdy on zauważył, że Betty idzie za nim, zaczął biec. Jak najszybciej potrafił.
- Smokey! Zaczekaj!
Ta ciemna uliczka z poprzedniego rozdziału, na szczęście naszej kochanej Betty, nie była taka długa jak się zdawała. Po chwili szybkiego, ale to bardzo szybkiego biegu okazała się ślepą uliczką. Oboje się zatrzymali w małym odstępie od siebie.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
Zapytał się Smokey.
- Jasne.
- Nigdy nie odpuszczasz?
Spytał się Smokey uśmiechając się.
- Oczywiście, że nie. Przecież mnie znasz.
Powiedziała Betty z lekkim uśmiechem.
- Jestem adoptowany...
Powiedział z załamującym się głosem.
- Ale, ale jak to? Skąd to niby wierz?
Odparła zdziwiona kotka.
- Pamiętasz te porozrzucane kartki na stole w salonie?
- Tak.
- No to jakby to powiedział Will, moje ciekawskie dupsko znowu nie wytrzymało. W nocy zajrzałem do nich na chwile i ku mojemu zdziwieniu były to papiery adopcyjne. Na początku myślałem, że będziemy mieli nowe rodzeństwo. Sądziłem tak do momentu, gdy ujrzałem swoją datę urodzenia, oraz imię i prawdziwe nazwisko.
- Pamiętasz je może?
- Chodzi Ci o nazwisko?
- Tak.
- Niestety tak.
Betty podeszła bliżej do szarego kota i widziała jak skraca się ze wstydu.
- Jak nie chcesz, to nie musisz mi mówić.
- I tak wiem, że chcesz je znać.
- Wcale nie!?
Smokey spojrzał się na Betty z wyższością i wzrokiem wymusił krótkie zdanie na, które czekał.
- No dobra, może rzeczywiście jestem troszkę ciekawa.
Powiedziała zakłopotana Betty.
- Obiecaj mi tylko, że Will się o tym nie dowie.
- Obiecuje.
- Ale jak się dowie, to nie żyjesz. Jesteś tego w pełni świadoma?
- Oj myśle, że tak.
Oboje lekko parsknęli śmiechem. Smokey i Betty byli ze sobą najbardziej zrzuci jako rodzeństwo. Will często był o to bardzo zazdrosny, ponieważ jak jego młodsza siostrzyczka może woleć spędzać czas z najmłodszym i najbardziej zamkniętym w sobie z nich. Każdy wie, że przyjaźń w trójkę nie istnieje, ale czy rodzeństwo trzy osobowe też się w go wlicza? To akurat tak. Najczęściej tym trzecim zostawał Will, ale to dlatego, że nie chciał się przyznawać do najmłodszego brata. Czy w całej tej historii to zawsze Smokey jest najbardziej poszkodowany? Nie, jestem pewna, że on jeszcze pokaże na co go naprawdę stać.
- A więc niby tak naprawdę nazywam się Smokey Roberts.
Betty nie mogła uwierzyć, w to co usłyszała. Nie mogła też wstrzymać i z ciekawości zapytała.
- Moment, więc możesz być synem Edward'a Roberts'a?
- Mała korekta - jestem jego synem.
- O Jezu. To dlaczego mieszkałeś akurat z nami?
- Tego jeszcze nie wiem, ale zamierzam się tego dowiedzieć.
Wychodząc ze ślepej alejki, napotkali Will'a, który został wyrzucony przez jego ojca z domu.
- Witam szanownego Pana!
Powiedział zadowolony Smokey.
- Wierz?
- O czym mam wiedzieć?
- Na stole w salo...
Nagle Betty wtrąciła się w zdanie Will'a
- To już chyba wszyscy wiemy.
- I, że naprawdę na nazw...
- To też wiemy.
Wtrącił się Smokey.
- Oj jesteś troszkę opóźniony braciszku.
Powiedziała biała kotka.
CZYTASZ
three cats
Science FictionGenialna trójka rodzeństwa na codzień pracująca w laboratorium, przez podstęp pewnego naukowca staje się trójką kotów. Starając się współpracować próbują powrócić do swojej ludzkiej formy, ale czy to im się uda? Trzymając się razem, starają się prz...