Leta stchórzyła i po powrocie do Francji jej rodzice wciąż nie mieli pojęcia co o sobie odkryła. Noah wrócił zadowolony i opowiadał same pochowały o jej rodzinie, Micah był trochę rozluźniony i mówił o nowym chłopaki swojej mamy - Grahamie. Udało mu się go poznać i stwierdził, że wcale nie jest zły i, że widać, że naprawdę lubi Fleur, a Lianna nie powiedziała o świętach ani słowa, ale do szkoły wróciła z na nowo pofarbowanymi włosami na różowo.
— Musisz przywyknąć. Lianna ma swoje tajemnice. — powiedział Noah — Trochę to zajmie wyciągnięcie z niej wszystkiego.
— Słyszę, że mówisz o mnie, ciołku. — powiedziała Lianna opierając się łokciem o ramię Noah i wyszczerzyła zęby — Moje święta były nudne jak flaki z olejem dlatego nic nie mówię i byłabym wdzięczna jakbyś nie ostraszał dziewczyny, która mi się podoba. — Noah wywrócił oczami a Lianna pociągnęła Letę za rękę do jej dormitorium i przyciągnęła do pocałunku — Powiedziałaś rodzicom?
— Nie. — szepnęła. Lianna zacisnęła usta i się odsunęła od Lety — Ale... to nie staje nam na drodze. Po prostu powiem im w wakacje. — Leta złapała blondynkę za rękę. Na twarzy Lianny pojawił się uśmiech.
— Nie będzie trudne tego utrzymać w tajemnicy skoro twoich rodziców tutaj nie ma, prawda? — zapytała Lianna i znów pocałowała Letę — Mogłabym tu zostać z tobą cały dzień. Poważnie.
***
Leta wpatrywała się w tablicę ale jej myśli były zupełnie gdzieś indziej. Pod stołem Lianna wodziła dłonią po jej udzie, a Noah nieustannie kopał w jej krzesło. Dni się ciągnęły gdy kilka dni po walentykach, na które Lianna zabrała Letę na zielone tereny zamku gdzie spędziły godziny tylko we dwie, blondynka wpadła do pokoju wspólnego z jakąś zielono różową ulotką w ręce.
— Coroczny bal z okazji powitania wiosny został ogłoszony. Pierwszy tydzień kwietnia. — powiedziała Lianna.
— Macie tu bal z okazji powitania wiosny? — zapytała Leta unosząc brwi. Siedziała na fotelu wyjadając owocowe cukierki, które kupili we Flores. Lianna usiadła na jej kolanach i się uśmiechnęła przebiegle.
— Owszem, mamy. — powiedziała Lianna — Co roku. Udział mogą wziąć uczniowie piątego, szóstego i siódmego roku tylko i wyłącznie. Jest bardzo oficjalny i ta tradycja została zaczęta gdy byliśmy na trzecim roku. W tamtym roku było naprawdę niesamowicie. No i nauczyciele aż tak bardzo nie patrzą na to czy uczniowie mają jakiś alkohol. — odparła.
— W tamtym roku miałem naprawdę niesamowity strój. Za wiele nie pamiętam ale mój strój zdobył serce każdego. — powiedział Noah.
— Za parę tygodni korytarze będą zdobiły kwiaty i sala balowa... owszem mamy salę balową... będzie wyglądała obłędnie. Oczywiście jest potrzebna naprawdę duża grupa osób do przygotowania tego więc pomyślałam, że możemy się zapisać.
— A przez to masz na myśli, że już nas zapisałaś? — zapytała Leta. Lianna uśmiechnęła się patrząc jej w oczy.
— To właśnie miałam na myśli. — powiedziała Lianna — Już nie macie wyboru.
Sala balowa znajdowała się we wschodnim skrzydle i była ogromna. Jasna, drewniania podłoga jasne ściany z wielkimi półokrągłymi oknami, duże kryształowe żyrandole zwisające nad głowami. W jednym rogu stał wielki fortepian.
— Mówiłam, że jest niesamowita. — powiedziała Lianna do Lety kiedy ta ją tam przyprowadziła — To święto jest jednym z ważniejszych w tej szkole. Każdy kto jest na piątym, szóstym lub siódmym roku czeka tylko na to żeby wziąć udział w balu. — dodała. Lete przeszła przez salę przejechała dłonią po fortepianie — Zagraj mi coś.
— Skąd wiesz, że potrafisz grać?
— Gdy tylko weszłyśmy nie możesz oderwać wzroku od fortepianu. No i wiem, że potrafisz grać. — powiedziała Lianna. Leta usiadła przy fortepianie. Jej tata ją uczył gdy była trochę młodsza, zaraz po tym jak upewnił się dziesięć razy, że na pewno chce się uczyć. Zagrała kawałek IX symfonii Beethovena.
Lianna, Noah, Micah i Leta przychodzili codziennie na spotkania komitetu do spraw planowania balu na rozpoczęcie wiosny. Leta nigdy nie była na balu, bo w Hogwarcie bale organizowało się jedynie okazjonalnie. Wiedziała jak się zachować, bo jej tata wszystkiego jej nauczył. Poza tym z rodzicami często chodziła na bankiety organizowane przez Ministerstwo Magii. Regulus Black był zapraszany jako jeden z honorowych gości z racji jego działań przeciwko Lordowi Voldemortowi podczas drugiej wojny Czarodziejów. Mieli lekcje etykiety przez starą czarodziejkę z szarymi, długimi włosami, która przyjechała specjalnie do zamku aby udzielić starszym uczniom parę wskazówek jak mają się zachować przy stole.
— Te przygotowania zawsze są najgorsze. — mówiła Lecie Lianna — Są strasznie nudne, bo i tak nikt nie zważa na to jak się zachowujesz a nauczyciele mają gdzieś cały świat, bo sami chcą się odprężyć w tę noc. Nawet nie ma żadnego oficjalnego tańca. Wchodzimy, siadamy, jemy i zaczynamy się bawić. Proste.
— Panno Chevalier, czy ja pani przeszkadzam?
— Ależ skądże. — powiedziała Lianna — Tylko dzielę się z koleżanką wspomnieniami z tamtego roku.
— Może to pani zrobić później. Skup się, Chevalier. — powiedziała. Lianna wywróciła oczami — W domu widziałam, że zachowujesz się całkiem przyzwoicie.
— Ty ja znasz? — zapytała Leta. Lianna się uśmiechnęła.
— To moja ciotka. — powiedziała — Jedna z tych lepszych.
— Kim jest twoja rodzina?
— To są nudni arystokraci. — powiedziała Lianna — Dlatego nie mogę się doczekać aż się stąd wyniosę.
CZYTASZ
Girls | Leta Black
Fanfiction*Aby przeczytać ważna jest znajomość "Inside Your Head" Leta chciała odkryć o sobie coś nowego. Poznać siebie. Miała wrażenie, że każdy już siebie zna oprócz niej. Nie miała za wiele znajomych wokół siebie. Szansa wymiany zagranicznej w Hogwarcie da...