Rozdział 4

364 37 20
                                    

W każdy piątek spotykali się u kogoś z bandy - najczęściej u Adriena, który mieszkał sam - i spędzali razem czas. Czasami wychodzili na miasto, ale obecność Adriena Agreste'a, Chloé Bourgeois i Félixa Fathoma błyskawicznie przyciągała do nich uwagę. Także Alya stała się rozpoznawalna, dzięki swojemu Biedroblogowi, a i Marinette miała na swoim koncie kilka publicznych sukcesów. Nino żartował, że jest jedynym normalsem w towarzystwie. I nie było w tym stwierdzeniu złośliwości czy zazdrości. Nino cieszył się szczęściem swoich przyjaciół i więcej nie potrzebował.

- Puk, puk? - Marinette otworzyła drzwi do mieszkania Adriena i wsadziła głowę do środka. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz naprawdę pukała do tych drzwi. - Przyjmujesz już gości?

- Jesteś z nich ostatnia - odparł Adrien, podbiegając, żeby ją wyściskać.

Zapiszczała, gdy jej stopy na moment straciły kontakt z podłożem. Blondyn szybko jednak odstawił ją na ziemię i pociągnął za sobą do salonu. Miała nadzieję, że nie zauważył jej zaczerwienionych policzków i roziskrzonych oczu. Alya dostrzegła je bez wątpienia, bo mrugnęła znacząco do przyjaciółki ze swojego miejsca na dywanie. Chloé rozsiadła się w jednym z dwóch foteli i popijała wino z kieliszka, a Nino siedział na kanapie i namiętnie grał w Call of Duty, kompletnie ignorując otoczenie.

- A gdzie Fefe? - spytała Marinette, orientując się, że brakuje jednego członka brygady. - Mówiłeś, że jestem ostatnia - zwróciła się bezpośrednio do Adriena.

W jego zielonych oczach pojawiło się coś dziwnego i szybko odwrócił wzrok.

- Dziś nie może - powiedział tylko.

- Jak to "nie może"?

Dla Marinette to nie było żadne wyjaśnienie. Poza tym jeszcze wczoraj sam pytał, czy będzie u Adriena! I teraz niby się wymiksował?! Niedoczekanie!

- Piątki są nasze! - ogłosiła. - Z udziału w tych spotkaniach zwalnia nas wszystkich tylko brutalna śmierć!

- I atak akumy! - dodała Alya, wymachując telefonem. - Biedroblog zawsze w gotowości!

- Dzwonię do niego.

Marinette już trzymała telefon w dłoni i wybierała numer do Félixa. Umknęło jej więc chmurne spojrzenie Adriena, który odwrócił się na pięcie i pomaszerował do kuchni. Chloé i Alya popatrzyły na siebie znacząco.

Nino niczego nie zauważył, bo grał.

- Fefe, masz kwadrans, żeby dotrzeć do Adriena! - oznajmiła Marinette, gdy tylko odebrał. - I nie obchodzi mnie żadna twoja wymówka! Co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro!

- Jesteście u Adriena - powiedział dziwnym tonem.

- Tak i ty też masz tu być. 14 minut, Fefe.

Westchnął ciężko i się rozłączył. Zadowolona z siebie Marinette opadła na kanapę obok Nino, z zaciekawieniem przypatrując się jego poczynaniom w grze. Nagle jednak w zasięgu jej wzroku pojawił się kieliszek białego wina i obejrzała się na Adriena, który stał za kanapą i uśmiechał się nieco nerwowo.

- Białe, półsłodkie. Twoje ulubione - oznajmił.

- Dziękuję - odpowiedziała z uśmiechem, przyjmując kieliszek.

Policzki Adriena zaróżowiły się lekko, ale uznała, że to nic takiego i szybko odwróciła od niego wzrok. Przestała się doszukiwać romantyzmu w każdym jego geście i słowie. Dzięki temu przecież się zaprzyjaźnili - bo zrobiła się przy nim normalna. Zauważyła jednak, że jej przyjaciółki wpatrują się w nią z jawnym rozbawieniem.

Zbieracz Mocy: DysharmoniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz