Rozdział 14

196 22 2
                                    

Gdy Adrien się obudził, Marinette nie było w łóżku. Z ciężkim westchnieniem przekręcił głowę na bok, spoglądając na zegarek stający na szafce nocnej. Jak zwykle obudził się o 7 i już wiedział, że z powrotem nie zaśnie. Zaskakujące było to, że Marinette już wstała. Nie należała do rannych ptaszków. Jeśli nie mogła spać, to oznaczało, że naprawdę się stresuje i za dużo myśli.

Nie widział sensu w bezcelowym leżeniu, dlatego wstał, przeciągnął się i wyszedł z sypialni. Marinette znalazł w salonie. Siedziała na kanapie z Grimoire na kolanach. Na stoliku do kawy stała Szkatuła, a wszystkie Miracula były wyjęte. Wayzz, Tikki i Roarr siedzieli na blacie, cicho ze sobą rozmawiając. Pozostałe kwami musiały wrócić do Szkatuły, bo nigdzie nie było ich widać.

- Wcześnie wstałaś - powiedział, podchodząc bliżej, żeby pocałować ukochaną w czubek głowy. - Albo w ogóle się nie kładłaś... - westchnął, dostrzegając jej poszarzałą twarz i cienie pod oczami. - Księżniczko...

- Nie mogłam zasnąć - oznajmiła cicho. - Pomyślałam, że zajmę się czymś pożytecznym - dodała, machając ręką w stronę Szkatuły.

- I co? - spytał.

- I nic. Rozmawiałam z każdym kwami, przeczytałam Grimoire... Nie dowiedziałam się o Zbieraczu niczego nowego. Nie wiem jakie ma słabe punkty. Nie wiem jak go znaleźć. Nie wiem nawet jak teraz wygląda. Kwami twierdzą, że może modyfikować wygląd na zawołanie. - Do jej głosu zaczęła się wkradać nutka histerii. - Kompletnie nic nie wiem, a Félix... - urwała i głośno pociągnęła nosem. - Jestem okropną Strażniczką.

- Robisz co możesz. - Adrien usiadł obok niej i lekko uniósł jej brodę kciukiem. - Ale musisz trochę odpocząć. Widzę, że lecisz z nóg. Połóż się spać, a ja i Fé zajmiemy się szukaniem informacji.

Marinette z trudem przełknęła ślinę i spuściła wzrok.

- Co do Félixa... - zaczęła cichutko. - Nie ma go tu.

- Nie ma go? - Adrien zmarszczył brwi. - Gdzie poszedł? I po co?

Ostrożnie wyjęła spod Szkatuły złożoną na pół kartkę i podała ją Adrienowi. Ten szybko ją rozłożył i przebiegł tekst wzrokiem. Z każdą kolejną linijką robił się coraz bledszy, a kiedy skończył czytać, zerwał się z kanapy i pognał do pokoju Félixa, jakby chciał się upewnić, że naprawdę go nie ma.

- Musimy go znaleźć! - zawołał, nerwowo przeczesując palcami włosy. - Co też ten kretyn sobie wyobraża?!

- Chce nas chronić - szepnęła. - Też mi się to nie podoba, ale jego już dawno tu nie ma. Wiesz, jaki on jest. Postanowił zniknąć, więc go nie znajdziemy.

Adrien zaklął głośno i ponownie spojrzał na list.

- Powinienem był to przewidzieć - oznajmił cicho. - Powinienem wiedzieć, że zrobi coś głupiego.

- Przepraszam! - Marinette zupełnie niespodziewanie zaczęła płakać i zakryła twarz dłońmi. - Nie dałam rady go powstrzymać! Przepraszam!

Znalazł się przy niej w mgnieniu oka i odsunął dłonie od jej twarzy, żeby samemu zetrzeć łzy z jej policzków. Marinette zarzuciła mu ramiona na szyję i z całej siły go objęła.

- Nie słuchał mnie! - łkała. - Uparł się!

- Hej, spokojnie. - Adrien pogładził ją po plecach i delikatnie zakołysał. - Opowiedz mi, co się stało. Dasz radę?

- Rozmawiałam z nim wczoraj - wykrztusiła, chowając twarz w jego szyi. - Zanim wyszedł. Nakryłam go. Próbowałam zatrzymać, ale mi się nie udało. Naprawdę próbowałam!

Zbieracz Mocy: DysharmoniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz