Rozdział 6

423 40 40
                                    

Kot dotrzymał obietnicy i pojawił się następnego dnia, a potem jeszcze kolejnego. Wyglądało to tak, jakby nie potrafił się trzymać od niej z daleka i serce Marinette biło mocniej na taką myśl. Nie robili nic zdrożnego podczas tych spotkań. Głównie siedzieli na balkonie i rozmawiali, poznając się jeszcze lepiej. Niby było tak jak zawsze, a jednak inaczej. Zmiana była subtelna, ale wyczuwalna. Oboje zdawali sobie sprawę z tego, że coś między nimi jest, ale jeszcze nie byli gotowi, by rozmawiać o tym głośno.

Bo ona wciąż czuła coś do Adriena, a on nadal uciekał myślami do Biedronki.

Potrzebowała pomocy swoich przyjaciółek. Zdanie sobie sprawy z uczuć do Czarnego Kota nieźle namieszało jej w głowie i chciała się komuś wygadać - oczywiście bez wdawania się w szczegóły. Dlatego siedziała teraz w pokoju Chloé i nerwowo popijała wino musujące, które dziewczyna wyciągnęła ze swojego prywatnego barku. Alya korzystała z okazji i buszowała w kosmetykach blondynki, szukając dla siebie lakieru do paznokci.

- Nie masz własnych? - warknęła Chloé, gdy reporterka wybrała buteleczkę neonowego, pomarańczowego lakieru i usiadła z nim przy toaletce.

- Mam - odparła tylko, odkręcając zakrętkę. - To z jakiej okazji to zebranie? - spytała, siadając na krzesełku przy toaletce. - Myślałam, że widzimy się dopiero w piątek u Adriena?

- Też jestem ciekawa - dodała Chloé, dolewając Marinette wina i sięgając po własny kieliszek. - To Marinette nas tu zgromadziła, więc może niech ona się wypowie?

Niebieskie oczy Chloé błyszczały przebiegle i Marinette poczuła się dość nieswojo.

- To już nie mogę chcieć spędzić wieczoru w towarzystwie swoich przyjaciółek? - nadąsała się projektantka.

- Wybacz, słońce, ale już od dawna to nie my jesteśmy pierwszymi osobami, do których dzwonisz, żeby sobie poplotkować - powiedziała jej Alya, pociągając paznokieć lakierem.

- Co?! Nieprawda! - oburzyła się zaraz Marinette.

- Wyluzuj, Dupain-Cheng - wywróciła oczami Chloé. - Zawsze było wiadomo, że Adrikins jest dla ciebie ważniejszy niż wszystko inne, a teraz masz pakiet podwójny. Nie winimy cię.

- Pakiet... podwójny? - Marinette była coraz bardziej skonfundowana tematem rozmowy.

- Félix? - Alya zerknęła na nią z jawnym rozbawieniem. - Wasza trójka naprawdę jest nierozłączna. I to do jednego z nich biegniesz, gdy coś się dzieje.

- W naszej grupie jest grupa - zadrwiła Chloé, unosząc kieliszek w geście toastu.

- Amen - zgodziła się z nią Alya, upijając łyk swojego wina.

- To... Ja nie... Naprawdę? - dukała speszona Mari.

Nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Gdyby się jednak nad tym zastanowić...

To Adrien i Fefe stawali za nią murem, gdy Lila rozpowszechniała swoje kłamstwa. Oni dwaj byli dla niej wsparciem i ostoją przez cały czas, gdy Lila zatruwała jej życie. Z pozostałymi sprawa była dość skomplikowana. Chloé nie wierzyła w żadne słowo, które padało z ust kłamliwej Włoszki, ale ze względu na swoją reputację Królowej Suk, za każdym razem, gdy się jej stawiała, Lila wychodziła na ofiarę. Z kolei Alya i Nino byli przekonani, że Marinette jest zazdrosna o "swoich blondynów" i nie traktowali sprawy z Lilą zbyt poważnie. A gdy blondyni opowiadali się po stronie Mari, uważali, że to słodkie jak chronią swoją ulubioną przyjaciółkę. Musiało minąć wiele czasu, nim przekonali się, że Lila to wilk w owczej skórze. Ale mleko już się wtedy rozlało.

Więc może rzeczywiście Marinette mimo wszystko ciut bardziej związała się z Adrienem i Félixem w ciągu ostatnich kilku lat. Ale żeby zaraz tak to wyolbrzymiać?!

Zbieracz Mocy: DysharmoniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz