12. To właśnie jest życie

321 27 31
                                    




#youdeservewatt

Istnieją miejsca posiadające niezidentyfikowaną siłę, dzięki której chcemy do nich wracać. Moim miejscem jest Lillian – urocza blondynka o niezwykle podobnej urodzie i nieskazitelnym wnętrzu. To do niej chcę wracać i tylko dla niej mogę zgubić siebie.

Zastanawiam się co porabia w czasie mojej pracy. Przeraża mnie myśl, że mogłaby przeżywać w środku to co ja, że ta cała sytuacja odbije się na niej w ten sam sposób, nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że może cierpieć znacznie bardziej. Nigdy nie wybacze mu jej cierpienia, nie zasługuje na to wszystko.

Moja Lilli zasługuje na cały wszechświat, a ja jej go podaruje, choćbym musiała poświęcić cały świat, ugasić piekło, czy podpalić niebo. Zrobię to. Dla jej uśmiechu zrobię wszystko.

Podchodzę do stolika i przyjmuje zamówienie od starszego małżeństwa, kobieta jest zdecydowanie mniej sprawna od mężczyzny, nie potrafi powiedzieć na co miałaby ochotę, dlatego mąż układa jej wiotką dłoń na karcie i zachęca do wskazania pozycji.

Po chwili wracam z zrealizowanym zamówieniem. Obserwuje, jak mężczyzna karmi swoją żonę z uśmiechem i miłością w oczach, ociera jej pomarszczony kącić ust z resztek sernika.

W takich momentach chciałabym przenieść się kilkadziesiąt lat w przyszłość i sprawdzić, czy życie napisało dla mnie takiego mężczyznę. Żyję w pewnym przekonaniu: nasz scenariusz został napisany już w dniu naszych narodzin. Przeniesienie się w przyszłość choćby na moment ułatwiłoby wiele spraw. Zobaczyłabym jak potoczyło się moje życie, może Lillian została psychologiem, tak jak zawsze marzyła. Może ujżałabym siebie w domku poza miastem, plewiącą w dużym ogrodzie, obserwując swoje wnuki, ale tylko może. Równie dobrze mogłabym ujrzeć siebie ledwo funkcjonującą, samotną, bez bliskich, a w najgorszym scenariuszu u boku osoby, z którą moje życie byłoby wypełnione kłótniami i brakiem cienia miłości.

– Pierdolony śmieć, zaraz go wypierdole przez to jebane okno z tej jebanej dziury! – klnie siarczyście Mia z powodu ekspresu.

Jest poddenerwowana od przynajmniej szesnastej, właśnie wtedy przyszłam do pracy. Staram się nie podpaść, bo naprawdę potrzebuje tej roboty. Podchodzę do sprzętu i z całej siły uderzam w sam środek, kilka sekund później czarny płyn spływa do białej filiżanki.

– Uczeń przerósł mistrza.

– Dzwonię do tego szmaciarza Gerarda i niech kupuje nowy ekspres, inaczej powybijam mu zęby z tej nowej protezy. Stary dziad, pływający w kasie za naszą pracę z prętami zamiast kręgosłupa.

Mężczyzna z stolika obok patrzy na nią pytająco. Jego żona przybiera na twarz wredny wyraz, ledwo unosi dłoń i resztkami sił pokazuje środkowy palec w stronę blondynki.

O boże.

– Nie, nie – mówi od razu, wychodząc zza lady. – Boże, nie! To nie o Państwu, to o naszym zjebanym szefie. Zjeb leży na plaży na Malcie, a my musimy zapierdalać na jego drinki. Przepraszam najmocniej – wzdycha. – Państwo są zajebiści. – Łapię ich za ramiona. – Zasługujecie na darmowy sernik.

Ciąglę potrząsam głową z otwartymi ustami. Byłam pewna, że nic nie zaskoczy mnie bardziej, następnie poznałam tę przeklinającą, co drugie słowo dziewczynę i zmieniłam zdanie. Jest zabawnym zaskoczeniem.

– Wymanifestuje jego pożarcie przez małe, jebane, rekiny. Niechaj zwiedza ich środek, skurwiel. – Mia przeskakuje wzrokiem z sztucznym uśmiechem po twarzach rozbawionych starców.

Obserwuje wszystko zza lady. Nie spodziewałam się odpowiedzi od strony pary, a zwłaszcza nie takiej.

– Pomodlę się o to, młoda damo. – Klepie ją po ramieniu siwiec, jego towarzyska wskazuje kciukiem na siebie, a następnie unosi go w górę na znak, że zrobi to samo.

You DeserveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz