Rozdział 9 ''Gra''

617 8 3
                                    

Lila pov.


Nie wiem co było gorsze... Bycie wieczną nastolatką czy to, że nie zostanę matką... Nigdy o tym nie myślałam, bo nauka poświęcała cały mój czas, a dziecko oznaczało odpowiedzialność i potrzebny był odpowiedni partner, z którym mogłabym je wychować. Teraz nie miało to już znaczenia, bo wybór "chcę lub nie chcę" został mi odebrany. 

To był cios poniżej pasa w szczególności dla Tiny, która wybiegła z salonu i zniknęła na piętrze, a za nią ruszył Victor. Wspominała coś o tym, że jeśli wszystko się ułoży to chciałaby mieć kiedyś przynajmniej dwójkę dzieci, ale niestety tak stać się nie mogło.  Agnes osunęła się po ścianie z nieobecnym wzrokiem i tylko ona sama wiedziała, co jej chodzi po głowie. Natomiast Jane stała z kamienną miną i nawet powieka jej nie drgnęła. 

- Dlaczego wcześniej nie powiedzieliście? - spytałam pół głosem i spojrzałam na David'a, który przeżywał to tak, jak my. 

- I tak za dużo się działo byśmy dorzucali do pieca z takimi informacjami - zwiesił głowę i wodził wzrokiem po podłodze. 

- Przecież i tak byśmy się zorientowały - nie mogłam uwierzyć w ich głupotę działania. - W przeciągu tygodnia lub dwóch i tak by to wyszło, gdyby któraś z nas nie dostała okresu, więc po co trzymaliście to w tajemnicy? 

- A jakie to ma teraz znaczenie? - zwróciła się do mnie Jane. - Mleko się rozlało i nic się z tym nie zrobi. Myślisz, że ich nie boli to bardziej niż ciebie? - jej zachowanie lekko mnie zaskoczyło.

- Boli - odezwał się Tony. - Tylko która kobieta chciałaby mieć dziecko z kimś takim, jak my? 

- Każda, która się w was zakocha... - słaby głos Agnes dotarł do naszych uszu. 

Spojrzałam na dziewczynę, która kuliła się pod ścianą, a po jej policzkach leciały łzy. Podeszłam do niej i usiadłam na podłodze, a potem objęłam ramionami przyciągając do siebie. Żal mi było widzieć jej łzy smutku, bo w głębi serca każda z nas, choćby nie wiem jak rąbnięta umysłowo, chciała mieć maleńką kopię siebie z kimś kogo darzyła uczuciem. 

- No dobra - odezwała się po chwili Jane. - Wracając do głównego tematu naszego spotkania muszę stwierdzić iż Victor chyba zwariował jeśli myśli, że nowe reguły zdadzą egzamin - podeszła do okna i przez nie wyjrzała. - Minęło wiele lat i nie wiemy, czy Felix stwarza dla nas jakiekolwiek zagrożenie, a zwłasz... 

- Nie znasz go - Marius wszedł jej w słowo. - Jest nieobliczalny i śmiertelnie niebezpieczny dla tych, którzy stają mu na drodze. On... 

- Gdyby taki był to nie machałby do mnie tylko podleciał i porwał z gałęzi zanim którykolwiek z was zdążyłby zareagować. Może zamiast dyskutować na ten temat lepiej go znaleźć i dowiedzieć się czego chce? A jeśli...

- On zawsze chce jednego - przerwał jej Tony za co zgromiła go nienawistnym spojrzeniem. - Kobiety i polowanie to jego żywioł. Nie ma nic bardziej podniecającego od gonienia za króliczkiem. Uwielbia zabawy i nagrody za zwycięstwo, a nienawidzi porażek. Skoro tu jest to widział was i nie może odpuścić sobie takiej rozrywki. 

- A może po prostu nie chce dłużej być sam i ciągnie go do nas...

- Ciągnąć to go może do twoich...

- Dosyć! - rozdarłam się na całe pomieszczenie czym lekko wystraszyłam Agnes, która dalej kuliła się w moich ramionach. - Mam dość tego tematu i sposobu, w jaki ze sobą rozmawiacie. Zachowujecie się jak dzieci, które nie chcą słuchać innych. Musimy to wszystko na spokojnie przemyśleć, a nie wykłócać się kto ma rację. Skoro Felix wrócił i nas obserwuje to musi mieć w tym jakiś cel, ale nie dowiemy się czego konkretnie chce do puki będziemy tu siedzieć. 

KlątwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz