W drzwiach stała Clarissa. Była zakuta w porządne kajdanki i miała na sobie strój więzienny. Chłopcy od razu się przebudzili i najpierw patrzyli na mnie ze zdzwiwieniem a potem na Clarissę ze wściekłością i gniewem. Za clarissą stali policjanci i Vincent. Pierwsza odezwała się Clarissa
-Hailie ja cie bardzo, bardzo...
-Do niej się zwracasz panno monet
-Dobrze, bardzo przepraszam panno monet za incydent...
-Wystarczy. Wyprowadźcie ją. Potem się nią zajmiemy.
-Dobrze panie monet.
Staliśmy tak w milczeniu przez jakieś 5 min. Potem odezwał się Vince
-jak sie czujesz
zrobiłam usta w podkówke i przytuliłam policzek do ramienia
-Spokojnie dziewczynko, wszystko będzie dobrze-Powiedział Dylan
Potem przyszła pielęgniarka z jedzeniem.
zagadnełam dylana
-Ale nic jej powaznego nie zrobicie? przecież to wasza ciocia
-Jaka kurde ciocia?!zadna ciocia-oburzyl się dylan
-Dobra wyluzujciee-powiedział Shane
-Dobra, dobra...-odpowiedzideliśmy
Nadal byłam skłucona z Dylanem, ale gdyby nie ta kłótnia, nic by się nie stało...
----------------------------------------------------------------------------------
Cóż...nie miałam weny ani nie czuje się najlepiej ale nie mogłam was rozczarować :)
Postaram się jutro cos napisać
Nati <33