1. Witaj z powrotem

4 3 0
                                    

Następnego dnia

Haellie przetarła oczy, gdy blask słońca odbijający się od szyb wieżowców za oknem wpadł do hotelowego pokoju. Telewizja, której najwyraźniej nie wyłączyła przed snem, nadawała te same wiadomości od wczoraj: przybywało hałasu i zamętu, a nowych informacji i faktów zaś – wręcz przeciwnie. To wszystko, co zdążyła zanotować, nim usiadła na dość wygodnym łóżku.

Temat obowiązywał jeden na wszystkich kanałach, które teraz obiegły już zapewne cały świat: zbrodniczny atak na Konpeki Plaza, nowy CEO jednej z największych korporacji na świecie przemawiał o uderzeniu prosto w serce jego rodziny i odgrażający się sprawcom o konsekwencjach ich haniebnego czynu.

– Człowieku – wymamrotała Haellie, przepędzając poranne mdłości. – komu ty próbujesz to sprzedać?

Czy mogła trafić na lepszy moment, by wrócić do tego toksycznego świata?

Związała w kucyk długie, kasztanowe włosy i wstała, otulając się cienkim szlafrokiem. Stanęła przed telewizorem i wpatrywała się w ujęcia, które od wczorajszej nocy właściwie się nie zmieniły. Nadal nie wiadomo, kim byli zamachowcy? Kto odważyłby się podjąć takiego szaleństwa? I to akurat w tym przeklętym mieście? Czy naprawdę wszyscy na świecie, którzy postradali zmysły, ciągną tu jak ćmy do światła? Wcale nie tęskniłam, pomyślała, nawet nie przeszło mi przez myśl, że choćby przez moment ucieszy mnie twój widok, przeklęta, chromowa dziuro.

Każdy kanał radiowy, telewizyjny i sieciowy atakował tym samym: cesarz Japonii, prezes największej korporacji technologiczno – medyczno – militarnej został otruty w Night City. Jego syn odnalazł ciało zamordowanego ojca. Podejrzani ścigani są na terenie całego wolnego miasta i całego zachodniego wybrzeża Nowych Stanów Zjednoczonych, a siostra, Hanako Arasaka...

Starczy.

Podeszła do pokojowego automatu i od niechcenia kliknęła w guzik, który zrzucił plastikowy kubek i wypełnił go syntetyczną kawą. Nie pachniała niczym prawdziwym, bez wątpienia, tak samo jak jedzenie w kantynie na dole nie pachniało prawdziwym jedzeniem... ale to nie wyglądało na prawdziwe zmartwienie. Jej brat od trzech dni nie odbierał telefonów. On ani jego przyjaciel z Valentinos – i choć Vincent nie był zbyt sentymentalną osobą, oddzwaniał. Zawsze oddzwaniał.

Nie wiedziała też, gdzie mieszkał, ich dawne mieszkanie już nie istniało, stała tam teraz klinika Traumy. Wszystkie inne kontakty w Night City natomiast zdawały się być pourywane – zatarte przez lata nieobecności... lub martwe. kolejne nieodebrane telefony lub komunikaty o nieistniejącym numerze w przykry i denerwujący sposób to potwierdzały. Poranki od wielu, wielu dni były męczące i dołujące. Te jednak, które rozpoczynała teraz, w Night City, były nieznośne. Koszmarne.

Wypiła do dna kawę, nie skupiając się na jej przeciętnym smaku, a pozwalając wzmacnianej kofeinie zabuzować w żyłach. Podeszła teraz do okna i spojrzała na tłoczne centrum z imponującej wysokości piętnastego piętra, myśląc intensywnie – dochodziło południe. Night City zawsze było głośne, krzykliwe, jaskrawe, natarczywe, pędziło i ścigało się z czasem, lecz także miało swoje rytmy dnia. Południe było zaledwie drugą z wielu godzin szczytu.

Kto mógł jej pomóc i podpowiedzieć, gdzie szukać Vincenta? Może powinna zwrócić się o pomoc do któregoś z tutejszych fixerów – tylko czy którykolwiek będzie zawracał sobie głowę takim zadaniem, jak szukanie zwykłego faceta, który nie odbiera telefonów od siostry? Bieganie po ulicy i pytanie przechodniów raczej nie wchodziło w grę, pomyślała z kpiącym uśmiechem na twarzy.

Aż wreszcie przypomniała sobie o jednej osobie, która mogła coś wiedzieć. A nawet, jeśli nie wiedziała, nie obawiała się o jej dyskrecję. Zaczęła przeszukiwać listę swoich kontaktów, mając nadzieję, że ten fixer, a właściwie fixerka zechcą zająć się sprawą.

Bieg po cienkim LODzie [CYBERPUNK 2077]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz