Jelita zaczęły tańczyć kankana, noga latała mi, jakbym wstrzyknęła w nią z litr kofeiny, serce dziwnie się zaciskało, a po czole spływał pot.
I nie chodziło tu o stres, czy zbliżający się atak paniki.
Po prostu naprawdę koszmarnie się czułam. W porównaniu do mojego starego ciała, Layla była wręcz przerażająco słaba. Zero kondycji, zero odporności i miesiączki, które odbierały mi chęci do życia.
– Więc jednak się pojawiłaś – usłyszałam z lewej.
– Nie pamiętam, żebyśmy się na cokolwiek umawiały – odpowiedziałam, zerkając w tamtą stronę.
Protagonistka patrzyła na mnie z ciepłem, którego naprawdę nie spodziewałam się u niej zobaczyć. Nie po tym, co ostatnio odwaliła...
– Daj spokój – machnęła ręką, siadając na ławce obok mnie. – Nie jestem przecież głupia.
I chyba właśnie to niepokoiło mnie najbardziej.
– Wydawało mi się oczywiste, że będziesz chciała ze mną pogadać po tej wczorajszej szopce.
„Szopce"?
– Też nie jesteś stąd, prawda? – zapytałam, choć prawdopodobnie nie powinnam zachowywać się tak pochopnie.
– W sensie z Londynu? – zagadnęła niewinnie.
Przez chwilę patrzyłam jej w tamte spokojne, życzliwe oczy, próbując cokolwiek z nich wyczytać. Cokolwiek, co pomogłoby mi odgadnąć jej intencje...
Widocznie nie byłam w tym najlepsza, bo kompletnie nic mi to nie dało.
Westchnęłam, nie do końca wiedząc jak powinnam ubrać to w słowa. Bo co, jeśli tak naprawdę protagonistka pochodziła z tego świata, a jej zachowanie wynikało ze, za które byłam odpowiedzialna?
Co jeśli za dużo sobie wyobrażałam – zrobiłam sobie za dużo nadziei?
Pokręciłam głową. Musiałam zwolnić, jeśli chciałam się czegokolwiek dowiedzieć.
– Skoro mnie wczoraj widziałaś, dlaczego nie powiedziałaś nic Willowi? – zapytałam.
Uśmiechnęła się pobłażliwie.
– Stwierdziłam, że ciekawiej będzie trochę namieszać. – Rozłożyła ręce, by oprzeć je o tył ławki. – Poza tym, mógłby się wystraszyć, gdyby dowiedział się że jego prześladowczyni siedzi sobie na drzewie, podsłuchując naszą rozmowę.
A więc od początku wiedziała, kim jestem. Choć już wcześniej wydawało mi się to oczywiste, teraz mogłam mieć już całkowitą pewność.
– Po co ci to było? – zapytałam, widząc jak jej oczy błądzą pomiędzy latającymi w tę i we w tę ptakami.
CZYTASZ
Za jakie grzechy?
Novela JuvenilMoże i nie byłam najlepsza z rachunku prawdopodobieństwa, ale na pewno w tym przypadku działał na moją korzyść. Przeniesienie do świata gry - brzmi jak scenariusz z isekaia, a nie coś, co mogłoby kiedykolwiek tak NAPRAWDĘ się wydarzyć. A jednak... ...