Rozdział 13 - burżuje lubią promocje

53 10 5
                                    

Moje jelita trenowały harcerskie supły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Moje jelita trenowały harcerskie supły.

Dawno tak bardzo nie bolał mnie brzuch. Do tego byłam niespokojna w związku z całą tą wczorajszą farsą – zarówno z protagonistką i Williamem, jak i Charliem.

Patrzyłam jak Leslie pakuje czwartą paczkę żelek do koszyka, usuwając je z telefonicznej listy zakupów.

– Masz ochotę na coś czego nie wzięłam? – zapytała, jak przy każdej alejce.

– Kopiko – powiedziałam, rejestrując je w zasięgu wzroku.

Wzięłam do ręki paczkę tych zwyczajnych, ale potem zobaczyłam edycję o smaku cappuccino.

To zawsze był ciężki wybór. Czarna, dosyć gorzka kawa czy słodziutkie cappucino z bardzo delikatną nutką goryczki?

Leslie zręcznie chwyciła po jednym opakowaniu i wrzuciła do koszyka, mówiąc:

– Nie mam pojęcia jak sobie radzisz na zakupach, gdy nie ma mnie w pobliżu.

Odłożyłam opakowanie.

– Nie radzę sobie.

Leslie krótko się zaśmiała, po czym złapała mnie za rękę, prowadząc do alejki z chipsami.

Spakowała cztery paczki, a ja od siebie dodałam serowe paluszki. Nie mam pojęcia w jakim uniwersum miałybyśmy zjeść tak monstrualne ilości jedzenia we dwie, ale widocznie ona się tym nie przejmowała. Poza tym miałyśmy jeszcze Charliego.

Chociaż po ostatniej akcji raczej bym na niego nie liczyła. Byłam wręcz pewna, że nie powita mnie z uśmiechem i otwartymi ramionami.

Sześć opakowań zupek chińskich i dwa pudełka lodów później, stanęłyśmy przed alejką z napojami.

Tutaj mogłam zaszaleć.

Podczas gdy Leslie pakowała colę i arizonę, ja przepadłam wśród energetyków. Ostatnio nie sypiałam najlepiej, więc były moją jedyną deską ratunku na tamtym nocowaniu.

Arbuz. Poziomka... I koniecznie mango!

– Pikawa ci stanie, jeśli ktoś cię nie powstrzyma – powiedziała pół-żartem.

Uniosłam brwi.

– I kto to mówi? – zapytałam, sprawdzając kaloryczność.

– Odpowiedzialna kobieta, którą brzydzą tego typu używki.

– Twój koszyk to recepta na cukrzycę.

– Wolę cukrzycę niż zawał przed dwudziestką.

– Co kto lubi – moje spojrzenie powędrowało do alejki z alkoholami.

Nie mogę powiedzieć, że mnie nie kusiło. Tym bardziej, że Leslie na pewno sprzedaliby go bez dowodu...

– Nie – powiedziała z niebywałą dla niej powagą.

Za jakie grzechy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz