Rozdział 8

53 2 0
                                    

-Witaj, córciu- przywitała się ze mną mama.

-Cześć

-Wiem, że cierpisz i jest mi z tego powodu przykro. Posłuchaj serca.

-Cole...

-Zależy ci na nim prawda?

-Tak, to mój przyjaciel

-Tylko?

-Tak

-Postaraj się go odzyskać.

-Spróbuję. Dziękuję.

-Córciu, zawsze będę przy tobie. Nie ważne co się stanie. Wiem też, że się ciełaś. Dlaczego?

-Ciężki dzień.

-Wiem, ale proszę więcej tego nie rób.- podeszła do mnie i przytuliła.

-Postaram się.

-Dobrze. A Lloyd?

-Nie wiem.

-Kochasz go czy nie?

-Kocham ale też nienawidzę

-Słuchaj serca.

-Kocham

-Zrób to co podpowiada ci serce

-Zerwij z nim.

-To to zrób.

-To nie takie proste. Zastraszał mnie.

-Wiem ale sprzeciw się mu.

-Okej, mamo ufam Ci. Kocham cię

-Ja ciebie tez, córeczko. Muszę już iść. Żegnaj.- na pożegnanie przytuliła mnie i pocałowała w czoło

-Do zobaczenia.

***

Obudziłam się i od razu pobiegłam do pokoju Cole'a. Bez pukania wbiegłam do jego pokoju.

-Cole... Proszę nie zostawiaj mnie...- powiedziałam płacząc ponieważ z płaczem już się obudziłam.

-Cola, nigdy cie nie zostawię-na te słowa moje serce mocniej zabiło. Poczułam, że jestem ważna dla Cole'a. -No chodź tu

Od razu podbiegłam do chłopaka i z całej siły przytuliłam. Cole podniósł mnie i zaczął się ze mną kręcić. Chłopak pocałował mnie czule w czoło.

-Przepraszam. Byłam taka naiwna i okropna. Nie wiem dlaczego do cholery wybrałam Lloyda. On...- tutaj się zatrzymałam na moje wspomnienia. To co się wczoraj wydarzyło było takie straszne. Boję się Lloyda.

-On?- zapytał Cole

-On... mnie... z-zmuszał.- Cole położył mnie na ziemię i zrobił wściekłą mine

-Do czego?

Cole był jak tykająca bomba. W każdej chwili mógł wybuchnąć.

-C-chciał ze m-mną no w-wiesz. W ostatniej c-chwili u-uciekłam.

-Nic ci nie zrobił.

-D-dotykał m-mnie i k-kazał wiesz...

-Zrobiłaś to?

-P-powiedział, że ja-jak tego n-nie zrobię to mnie u-udu-si.

-Jezu, Cola, tak ci współczuję.- przytulił mnie czule Cole- Strasznie mi przykro

-N-nie zostawiaj m-mnie

-Będę cały czas przy tobie jak się boisz.

-Dziękuję

***

Cole tak jak obiecywał był cały czas przy mnie. Bardzo mu za to dziękowałam. Czułam się przy nim komfortowo to było najlepsze.

Aktualnie siędzialam u niego w pokoju i przytulana do chłopaka oglądałam film. Jakąś romantyczna komedia. Film był nawet ciekawy ale przez mój stan bylam strasznie zmęczona.

Musiałam też chodzić w bluzach żeby nikt nie zauważył moich ran. Były świeże i rzucały się w oczy. Zwłaszcza bałam się reakcji Cole'a i Kai'a.

-Nie jest ci gorąco?- zapytał Cole- Cały dzień chodzisz w tej bluzie

-Nie, jest idealnie

Na szczęście Cole juz nie dopytywał mnie już o nic. Po chwili Poczułam jak odpływam w sen.

***
Cole Pov:

Jak Lloyd mógł zrobić coś takiego Coli? Strasznie byłem na niego wkurwiony bo inaczej opisać tego nie umiałem.

Jak byłem pewny, że Cola śpi to od razu poszedłem do Lloyd z nim to wyjaśnić ale mój plan nie wyszedł bo to on pierwszy wparował mi do pokoju.

-Co mi dziewczynę odbijasz?!-wrzasnął Lloyd

-Nie odbijam ci dziewczyny, to po pierwsze. Po drugie ona sama wybrała a po trzecie nie zastraszaj jej i nie zmuszaj.

-Powiedziała ci wszytko?!

-Tak i lepiej wyjdźmy z pokoju żeby jej nie obudzić.

-Jaki ty opiekuńczy ale niestety muszę cie zmartwić bo nigdzie się nie wybieram. Chcę ją obudzić i jej to wyjaśnić.

Lloyd ruszył w jej stronę i zaczął ja budzić. Oczywiście próbowałem go powstrzymać ale to na nic. Ruszał nią w każdą stronę a ja go powstrzymywałem mimo, że to było na nic bo chłopak cały czas mnie odpychał.

W końcu ujrzałem coś dziwnego na ręce dziewczyny. To były rany? Cięła się! Dlatego nosiła cały czas bluzę!

Od razu z całej siły odepchnąłem Lloyd używając swojej mocy. Wziąłem Cole na ręce i wybiegłem z pokoju do łazienki. Dziewczyna obudziła się jak byliśmy już w łazience.

-Co się stało?- zapytała zaspanym głosem

-Cięłaś się!

-Co? Skąd wiesz?

-Widziałem. Dlaczego?

-Przepraszam...

-Dlaczego?

-Lloyd i t-ty...-powiedziała a mi serce stanęło.

Cięła się przeze mnie. Jaki ja byłem głupi żeby tak skrzywdzić ukochaną osobę. Kocham Cole ale nie mogę jej tego powiedzieć. Przynajmniej narazie. Zwłaszcza, że niedawno miała miejsce ta akcja z Lloydem.

Od razu przytuliłem dziewczynę. Bardzo mocno.

-Cola, przepraszam. Ja nie wiedziałem. Jesteś dla mnie ważna i nigdy bym nie chciał abyś coś sobie robiła zwłaszcza przeze mnie.

-Nic sie nie stało, Cole.

-Mam nadzieję.

***
Lloyd Pov:

Musze ją odzyskać. Jeszcze nie skończyłem się bawić. Nie będę jej zmuszał ale poczekam na dobry moment. Tu nie chodzi tylko o seks. Ja nigdy nie miałem dziewczyny i chce zaimponować chłopakom, że ją mam. Przez jakiś czas z nią będę a później porzucę. Pozwolę jej na przyjaźń Cole'm bo inaczej się nie zgodzi.

Zapukałem do jej pokoju słysząc pozwolenie na wejście wszedłem do pokoju a dziewczyna zamarła.

-Wyjdź.- rozkazała

-Chciałem cie przeprosić. Kocham cię i naprawdę nie wiem dlaczego tak zrobiłem. Zależy mi na tobie. Chcesz dalej ze mną być? Możesz przyjaźnić się z Cole'm i każdym innym. Tylko proszę nie zostawiaj mnie.- zrobiłem na chwilę przerwę- Kochasz mnie?

***
Do następnego<3

839 słów

Lego ninjago-wyjątkowa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz